Po historycznym 0:8 w Katowicach (najwyższa, ligowa przegrana Stali w jej dziejach) kolejny mecz stalowców stanowił sporą niewiadomą. Akcje gospodarzy obniżały kartkowe absencje Kamila Kościelnego i Milana Simcaka, co kazało trenerowi Markowi Zubowi dokonać roszad w defensywie. Obawy okazały się niepotrzebne. Wprawdzie łatwo nie było, ale biało-niebiescy pokazali, że zresetowali głowy, wrócili do swojej gry i po ciekawym meczu po raz drugi w sezonie wypunktowali ekipę z Niecieczy.
Stalowcy po raz drugi w tym sezonie zdobyli cztery gole, a mieli na koncie jeszcze poprzeczkę w wykonaniu Adriana Bukowskiego (70. minuta). Bruk-Bet okazał się szczęśliwy dla Cesara Peny. Rodak Jesusa Diaza do soboty „zasłynął” jedynie z samobójczego gola w 1. minucie domowego meczu z GKS-em Tychy. W starciu z Bruk-Betem doczekał się za to premierowego trafienia w barwach Stali (Diaz uzyskał takowe jesienią w… Niecieczy).
Był to bardzo ważny gol, ponieważ padł niespełna pięć minut po tym, gdy goście po raz drugi w meczu wyrównali (karny po zagraniu ręka Pawła Oleksego). Piłkarz z Ameryki Południowej błysnął nie lada techniką przy przyjęciu, popędził na spotkanie z Toporem, wygrał z nim pojedynek i miał z tego potężną frajdę.
Była 82. minuta, a nie minęły dwie następne, gdy na tablicy pokazał się rezultat 4:2. Tym razem Pena, choć otoczony przez trzech rywali, błyskotliwym podaniem rozprowadził akcję, nastoletni Kacper Plichta dograł do Patryka Warczaka, ten wbiegł w pole karne i zagrywał wzdłuż pola bramkowego. Nadbiegający Arkadiusz Kasperkiewicz tak "przeciął" podanie obrońcy Stali, że zanotował „swojaka”. Ekipa z Małopolski nie rezygnowała, ale gdy w 88. minucie Jakub Wrąbel z klasą obronił uderzenie z bliska, straciła wiarę, że może coś jeszcze zdziałać.
W I połowie też było ciekawie. Andreja Prokić po raz czwarty w sezonie mógł trafić do celu już w 13. minucie, ale fatalnie skiksował. Niespełna 10 minut po tym „Proki” zrobił już wszystko jak trzeba; dobiegł do piłki zagranej przez Sebastiena Thilla i "główką" przelobował golkipera gości. Po chwili Luksemburczyk uruchomił Szymona Łyczkę, jednak skrzydłowy biało-niebieskich huknął tuż nad poprzeczką.
Piłkarze Marcina Brosza mogli wyrównać po strzale Biedrzyckiego, gdy Wrąbel instynktownie odbił piłkę, a szansę miał też Ambrosiewicz, ale nie nadał uderzeniu odpowiedniej siły. Goście postawili na swoim po koronkowej akcji, wykończonej plasowanym uderzeniem po ziemi w wykonaniu Kacpra Karaska, ale stalowcy zdążyli trafić gola do „szatni”.
Bramka padła bezpośrednio po tym, gdy Jesus Diaz w stuprocentowej sytuacji trafił w stojącego przed linią bramkową obrońcę. Do odbitej piłki dopadł Adrian Bukowski i lewą nogą, na zimno, wycelował w okolice "okienka". To piąty gol pana Adriana dla Stali, a też piąty zdobyty wiosną. Nieźle, jak na pomocnika.
Stal Rzeszów - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 4:2 (2:1)
Bramki: 1:0 Prokić 21, 1:1 Karasek 41, 2:1 Bukowski 44, 2:2 Biedrzycki 77 karny, 3:2 Pena 82, 4:2 Kasperkiewicz 84 samobjczy.
Stal: Wrąbel – Warczak, Synoś, Oleksy, Wachowiak – Bukowski (89. Kądziołka), Łysiak, Thill – Łyczko (89. Salamon), Diaz (68. Plichta), Prokić (68. Pena). Trener: Marek Zub.
Bruk-Bet Termalica: Topór – Spendlhofer, Biedrzycki, Kasperkiewicz – Hilbrycht (58. Wacławek), Ambrosiewicz, Dombrovksij (86. Nowakowski), Wolski (86. Deisadze) – Radwański, Karasek (82. Jakubik) – Wróbel (58. Trubeha). Trener: Marcin Brosz.
Sędziował: Rasmus (Kończewice).
Widzów: 2452.
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?