Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanowcze "nie" dla ogrodnika miejskiego w Toruniu! [LIST CZYTELNIKA]

n
123rf
Po publikacjach dotyczących pomysłu powołania w Toruniu ogrodnika miejskiego otrzymaliśmy list otwarty. Jego treść prezentujemy poniżej w całości.

"Zdecydowałem się na napisanie tego listu otwartego z uwagi na głośną ostatnio dyskusję na temat utworzenia w Urzędzie Miasta Torunia nowego stanowiska: ogrodnika miejskiego.

Jestem architektem krajobrazu z blisko 18-letnim stażem w zawodzie.
W mojej pracy miałem do czynienia z bardzo wieloma różnorodnymi zleceniami, od prostych aranżacji niewielkich terenów, przez wiele analiz, opinii i ekspertyz (również dotyczących zieleni i wpływu inwestycji na istniejącą zieleń), po obszerne i skomplikowane opracowania projektowe dla obszarów zabytkowych, konsultacje, nadzory, etc. Wśród moich realizacji jest choćby teren przy ul. Przedzamcze (obecnie administrowany przez hotel), w strefie toruńskiej starówki (obszar wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO) czy park zabytkowy niedaleko Torunia, którego proces rewaloryzacji trwał 10-lat.

Od początku mojej drogi zawodowej pracowałem i nadal pracuję w Polsce. Zdarzyło mi się również projektować i realizować wielkoobszarowy, i wymagający ogromnego zaangażowania projektowo-konsultacyjnego obiekt za granicą - na pustyni, w pobliżu miasta Kirkuk, w Iraku (na zlecnie Gubernatora Prowincji Kirkuk, za wiedzą polskiego MSZ, Ambasadora RP w Iraku oraz przy współpracy specjalnej jednostki US ARMY Provincional Reconstruction Team. Doprawdy, niezwykłe i bezcenne doświadczenie.
Współpracowałem i współpracuję od lat z wieloma branżowymi partnerami z za granicy (Anglii, Francji, Włoch, Niemiec), których produkty, również rośliny wykorzystałem w wielu zrealizowanych projektach. Sprowadziłem i nadzorowałem sadzenie największych drzew w historii miasta Torunia (dwóch prawie 11-metrowych platanów klonolistnych rosnących po obu stronach elewacji głównej Teatru im. W. Horzycy), a na życzenie mojego Klienta sprowadziłem do Polski i nadzorowałem sadzenie największego rododendrona w Europie (posadzony został w prywatnym parku zabytkowym). Mogę więc powiedzieć, że choć całe życie uczyć się będę swojego zawodu, ponieważ w tej profesji nie zdarzają się identyczne zlecenia, to już teraz mam niemałą wiedzę i duże doświadczenie.

Architektura krajobrazu to dziedzina o niezwykle szerokich horyzontach, zajmująca się zarówno skalą makro (planowanie przestrzenne, problematyka planowania obszarów zurbanizowanych i niezurbanizowanych), jak i mikro (projektowanie zagospodarowania niewielkich czy wręcz małych obszarów) przez wszelkie możliwe działania pochodne, związane z ogólnie rozumianym krajobrazem. W gestii zawodowych kompetencji architektów krajobrazu są m. in. analizy krajobrazowe wykonywane dla pojedynczych inwestycji kubaturowych oraz całych zespołów zabudowy, inwentaryzacje obszarów przyrodniczo i krajobrazowo cennych, rewitalizacje obszarów biologicznie czy krajobrazowo zdegradowanych, rewaloryzacje obszarów zabytkowych i cała masa innych zadań.

Gdyby jednak ująć ten zawód w najkrótszej możliwej definicji to architekt krajobrazu jest projektantem przestrzeni. Jak mądrze powiedział znany, doświadczony angielski architekt krajobrazu Nigel Thorne, International Landscape Management Consultant, były prezes europejskiej części IFLA (International Federation of Landscape Architects) na konferencji zatytułowanej „Zawód Architekt Krajobrazu”, która odbyła się w marcu 2012 w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie (https://www.youtube.com/watch?v=EYlBwWrB9yM):
„Jestem architektem krajobrazu, co w Wielkiej Brytanii oznacza, że zostałem wykształcony, wyszkolony i teraz wykonuję tą niezależną, unikalną profesję właśnie jako architekt krajobrazu. Nie jestem architektem - nie mam zamiaru być architektem. Nie jestem inżynierem - nie mam zamiaru być inżynierem. To, co robię jako architekt krajobrazu to okazywanie szacunku dla profesjonalistów w swoich branżach, z którymi ja pracuję. (…) Różne polityki, strategie, dyrektywy mówią o krajobrazie. Kto jednak tak naprawdę wypowiada się w temacie krajobrazu? (…) Jeśli wyjdziesz za drzwi budynku, wyjdziesz na zewnątrz, to wkraczasz w obszar mojej profesji i oczekuję, że jeśli będziesz chciał zrobić w tej przestrzeni cokolwiek, skonsultujesz to ze mną lub z jednym, z moich kolegów - profesjonalnych architektów krajobrazu. Jeśli tego nie zrobisz, to znaczy, że w ogóle nie masz pojęcia co robisz. To jest fakt. Ja nawet nie marzyłbym o projektowaniu budynków. Nic nie wiem o projektowaniu budynków. Nawet nie chcę nic wiedzieć o projektowaniu budynków. Wiem jednak, że jeśli zechcę się czegoś dowiedzieć o tym jak się projektuje budynki to zwrócę się do architekta, inżyniera i wszystkich innych odpowiednich profesjonalistów, którzy są potrzebni do stworzenia budynku. Każdy budynek, który powstał, powstał w konkretnym krajobrazie. W obszarze mojego działania. Każda wybudowana droga, została wybudowana w konkretnym krajobrazie. (…) Jeden z największych i najważniejszych krajobrazowych projektów na świecie (włącznie z obiektami kubaturowymi, sportowymi – przyp. autor), zrealizowany w Londynie, na potrzeby rozegrania Letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie, w 2012 roku był planowany, zorganizowany i prowadzony przez architektów krajobrazu od samego początku. Od głównych planów po najdrobniejsze szczegóły – wszystko w zgodzie ze zrównoważonym rozwojem. Zrównoważony rozwój jako przeciwdziałanie ocieplaniu się klimatu – tym, przez całe swoje zawodowe życie zajmują się architekci krajobrazu. (…)”
To takie proste, prawda? Dlaczego niektórzy tego nie rozumieją?

Miałem ogromną przyjemność, a później również wielką satysfakcję poznać osobiście i współpracować z jednym z innych wybitnych brytyjskich architektów krajobrazu, John`em Brookes`em, autorem ponad 20 książek o projektowaniu przestrzeni, w tym także bardzo dobrze znanej w Polsce „Wielkiej Księgi Ogrodów”. Współpracowałem z Brookes`em przez blisko 2 lata spotykając się i ustalając zakres prac w jedynym prowadzonym przez niego w Polsce parku zabytkowym (o powierzchni 12 ha), w pobliżu Torunia. Podczas jednego ze spotkań rozmawialiśmy na temat mojego wykształcenia i w pewnym momencie Brookes zadał mi pytanie: na co więcej czasu poświęcano na Twoich studiach: na rośliny czy na projektowanie przestrzeni? Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że zdecydowanie najwięcej czasu poświęcono na nauczanie nas projektowania przestrzeni, myślenia o przestrzeni i myślenia przestrzennego. Wtedy kiwnął głową z aprobatą.
To zasadnicza różnica. Jestem architektem krajobrazu. Nie jestem ogrodnikiem.

Wszystko to, co przytoczyłem i opisałem powyżej ma jeden konkretny cel. Włączając się w dyskusję na temat powołania ogrodnika miasta Torunia mówię stanowcze NIE!
To, że miejski ogrodnik funkcjonuje w Łodzi, Poznaniu, Szczecinie, Bydgoszczy i nawet kilku innych miastach to fakt, ale od samego początku popełniany jest jeden podstawowy błąd: to nie może być ogrodnik, to musi być architekt krajobrazu!
Dlaczego tak uważam? Jaka jest różnica? Otóż taka, jak między neurologiem i dentystą – z bólem zęba nie idzie się do neurologa, a przecież to neurolog zajmuje się całym układem nerwowym człowieka i powinien pomóc w bólu zęba (czyli reakcji układu nerwowego). Dlaczego nie pomoże? Ponieważ na zębach się nie zna. Od tego jest stomatolog. Obaj są lekarzami, ale jeden drugiemu nie wchodzi w kompetencje.

Dlaczego w Urzędzie Miasta Torunia jest architekt miasta, a nie budowlaniec? Pan Popielewski powinien zajmować stanowisko budowlańca Torunia, jeżeli ktoś jemu równoważny w zakresie przestrzeni miasta ma być miejskim ogrodnikiem.
Ogrodnik nie zajmuje się przestrzenią, nie zajmuje się planowaniem, nie zna się ani na jednym, ani na drugim. Ogrodnik jest wykształcony by zajmować się uprawą roślin owocowych, warzyw i roślin ozdobnych. Jest to bardzo szeroka i skomplikowana tematyka, wymagająca ogromnej wiedzy i doświadczenia i… nie mająca nic wspólnego z projektowaniem, planowaniem, zagospodarowywaniem przestrzeni (nie istotne jest już nawet czy napiszę o przestrzeni miasta czy jakiejkolwiek innej).
Błąd dyskusji, nie wchodząc na razie w szczegóły, tkwi przede wszystkim w samej nazwie.
Sens dyskusji jest właściwy, ale w tej dyskusji wypowiadają się osoby, które z architekturą krajobrazu nie mają nic wspólnego. Czytam wypowiedzi Pani radnej Magdaleny Olszty-Bloch, doktora w zakresie historii świata starożytnego, autorki prac z zakresu archeologii śródziemnomorskiej (głównie okresu hellenizmu) jak i europejskiego barbaricum oraz Pana radnego Jarosława Beszczyńskiego, który ukończył studia magisterskie na Wydziale Humanistycznym UMK, a od 1990 r. jest byłym policjantem. Co humanista, były policjant może powiedzieć o krajobrazie miasta Torunia? Pomijam już fakt, że nie prawidłowo stosowany jest termin „tereny zielone”. Mówiąc o tych terenach powinno się je określać Prawidłowo jako „tereny zieleni”. Wydaje się to być jednak mało istotnym szczegółem, ale jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach.

Zastanawia mnie dlaczego do opublikowanych wypowiedzi ww. osób, notabene radnych, żadna z nich nie poprosiła o pomoc czy konsultację architekta krajobrazu (nic na to nie wskazuje). Cieszy jedynie fakt, że Pani Magdalena Olszta-Bloch wyobraża sobie na nowym stanowisku specjalistę. Pytanie tylko w jakim zakresie?

Głęboko wierzę w dialog, dlatego też uważam, że w końcu do tej dyskusji zostaną zaproszeni architekci krajobrazu, a same stanowisko, zarówno przez urzędników jak i w medialnym żargonie przestanie być nazywane ogrodnikiem miasta.
Z drugiej strony jako architekt krajobrazu mam ogromne wątpliwości co do możliwości nawiązania tego dialogu. Niestety tak się złożyło, że w konkursie na „tereny zieleni na Jordankach” to właśnie Pan Popielewski odrzucił moje zgłoszenie (wspólne z Maciejem Neumannem), pomimo iż to właśnie architekci krajobrazu są jedynymi specjalistami w zakresie przestrzeni. Architekt miasta tego jednak nie zrozumiał i żądał, by projektant terenów zieleni na Jordankach posiadał uprawnienia budowlane (na wypadek, gdyby zechciał zaprojektować jakąś architekturę). Swoją drogą to też dość wymowne, że konkurs na tereny zieleni prowadzi architekt miasta, który o zieleni nie ma pojęcia. Napisałem więc do architekta miasta protestując przeciwko jawnej dyskryminacji zawodu architekta krajobrazu ale pisma z Urzędu Miasta podpisywane przez p. Popielewskiego były co najmniej nieeleganckie, żeby nie powiedzieć dosadniej. Naturalnie niczego nie zdziałałem, ponieważ architekt miasta nie uznał architekta krajobrazu jako właściwego specjalistę do projektowania terenów zieleni. Patrząc na to zastanawiam się jaki może być dialog o nowej funkcji architekta krajobrazu miasta? Możliwe, że pojawią się nagle żądania, żeby architekt krajobrazu miasta Torunia (nie ogrodnik) miał uprawnienia budowlane do projektowania w specjalności architektonicznej, na wypadek gdyby zechciał zaprojektować jakąś architekturę.
Inny przykład: kiedy jeśli dobrze pamiętam w 2013 roku urząd miasta ogłosił nabór pomysłów na poprawę estetyki terenów zieleni miejskiej przygotowałem z własnej inicjatywy „Ideową propozycję rewitalizacji terenów pierścienia staromiejskiego w Toruniu”. Dwukrotnie wysłałem opracowanie na wskazany w ogłoszeniu na stronie urzędu email. Bez odpowiedzi. W końcu zadzwoniłem i dowiedziałem się, że doszło, że dziękują i że się odezwą. Nikt z urzędu się nie odezwał do dzisiaj. Nikogo to nie zainteresowało. Dziękuję natomiast kolegom i koleżankom z Czasu Mieszkańców, że wykorzystali tą koncepcję w drukowanej i elektronicznej wersji programu (http://czasmieszkancow.pl/wp-content/uploads/2014/11/Program-Czas-Mieszka%C5%84c%C3%B3w-orun-2014.pdf) oraz redaktorom Radia GRA, bo również się tematem zainteresowali i opublikowali koncepcję na stronie rozgłośni.

Uważam też, że jest jeszcze jeden aspekt całej tej sprawy: najwyższy czas rozpocząć w Toruniu dyskusję o przestrzeni toruńskich osiedli mieszkaniowych, obszarów przeznaczanych pod zabudowę, infrastrukturę, nieużytki, etc.
W tej dyskusji również muszą wziąć udział architekci krajobrazu, których notorycznie się wyklucza. Rozumiem, że architekci przyzwyczaili się do tego, że wszystko, włącznie z zagospodarowaniem przestrzeni (o której de facto nie mają pojęcia) robą sami, w celu maksymalizacji zysków. Nie tędy droga, bo cierpią na tym mieszkańcy tychże osiedli oraz cierpi miasto Toruń. Wierzę, że tym zakresie architekt krajobrazu miasta Torunia byłby w stanie zrobić realny porządek.

W całym cywilizowanym świecie przestrzenią zajmują się architekci krajobrazu.
Nie ogrodnicy, nie architekci, nie inżynierowie, nie rolnicy i nie leśnicy. Również nie geografowie, nie historycy, nie archeologowie, nie prawnicy i nie policjanci. Wyciągnijmy z tego wnioski i niech Toruń będzie pierwszym naprawdę dobrym przykładem dla całej Polski.

Podsumowując: rozmawiajmy o nowej funkcji w urzędzie miasta, ale o funkcji powierzonej profesjonaliście. To nie może być geograf, nie biolog i nie ogrodnik. Jedynym zawodem, który ma do realizowania tej funkcji podstawy jest architekt krajobrazu. Alternatywy po prostu nie ma.

Dużą rolę w tej materii mogą również odegrać media.
Zwłaszcza nasze, regionalne.

Z poważaniem,

mgr inż. Jarosław Małecki
architekt krajobrazu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska