Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staram się zatrzymać w kadrze i emocje, i ulotność chwili

Marcin Kalk
Magdalena Krysiak z synem Oskarem podczas kajakowej wycieczki po  kanale Raduni.
Magdalena Krysiak z synem Oskarem podczas kajakowej wycieczki po kanale Raduni. archiwum
Rozmowa z pochodzącą z Torunia Magdaleną Krysiak, wicekanclerz WSB w Bydgoszczy.

Specjalizuje się Pani w konkretnym rodzaju fotografii?
Trudno byłoby mi wybrać jedną dziedzinę. Uważam, że nie ma takiej rzeczy, która nie byłaby warta uchwycenia w kadrze. Czasami wystarczy, że po przebudzeniu podejdę do okna i zobaczę promienie słońca przedzierające się przez mgłę. Wówczas nie potrafię się powstrzymać, po prostu muszę zrobić zdjęcie. Nie ma dla mnie znaczenia, co się fotografuje. Może być to motyl w ogrodzie, kwiat w wazonie, zachód słońca na plaży… Uwielbiam fotografować morze, nad którym zresztą często bywam. Uważam, że natura w połączeniu z techniką maluje piękne obrazy, wystarczy te momenty wyłapać i utrwalić. Lubię też fotografować dzieci, bo na ich twarzach wypisane są szczere emocje.
Trzeba przyznać, że ma Pani świetne wyczucie kadru i estetyki zdjęć...
Miło mi to słyszeć, choć przyznam, że wciąż odczuwam delikatne poczucie niedoskonałości. Może wiąże się to z brakiem wiary we własne umiejętności, ale do własnej twórczości podchodzę dość krytycznie. Czuję jednak w sobie pewien potencjał i nawet gdy oglądam jakieś wystawy lub galerie, myślę sobie, że moje zdjęcia też mogłyby kiedyś zostać gdzieś zaprezentowane.
Czemu więc nie wyśle ich Pani na jakiś konkurs?
Sądzę, że na to jeszcze przyjdzie czas. Na razie doskwiera mi brak umiejętności technicznych w zakresie cyfrowej obróbki zdjęć. Trudno też znaleźć wolny czas, by w pełni poświęcić się tej pasji. Czuję jednak, że z biegiem lat zamiłowanie do fotografii pogłębia się we mnie i chcę w tym kierunku zmierzać. Na razie krąg odbiorców zawężam do środowiska osobistego - rodziny i znajomych.
Wiem, że pasję fotograficzną łączy Pani z podróżowaniem...
Te dwie pasje idą w parze i obie rozwijały się w tym samym czasie. Pamiętam, że już w dzieciństwie aparat był nieodzownym elementem każdego mojego wyjazdu. Rodzice pozwalali mi zabierać go na wszystkie wycieczki szkolne. Były to jeszcze czasy, kiedy musiałam prosić mamę, by kupiła mi tę bardziej pojemną kliszę, żebym mogła zrobić więcej zdjęć. Lubiłam uwieczniać ludzi, miejsca, ciekawe chwile. Do dziś jest to dla mnie naturalne. Jeśli warto coś uwiecznić, po prostu to robię.
Obecnie klisze odeszły już chyba w zapomnienie...
Cieszę się, że żyjemy w dobie niesamowitego postępu technologicznego, bo znacznie poszerza to nasze możliwości. Niemal każdy z nas dysponuje telefonem z wbudowaną kamerą i sądzę, że możliwość zrobienia zdjęcia w dowolnym miejscu i o dowolnej porze to ogromne udogodnienie. Zainwestowałam co prawda w lustrzankę, aczkolwiek smartfonem również można wykonać świetne zdjęcia i powinniśmy z tego korzystać. Nie liczy się jakość posiadanego sprzętu, liczą się chęci fotografa.
Czy nie jest jednak tak, że zdjęcie wywołane na papierze ma większą wartość niż cyfrowe?
W wymiarze emocjonalnym zdecydowanie większą wartość mają te zdjęcia, które można fizycznie wziąć do ręki. Gdy po latach odwiedza się rodziców, ma się pewność, że te zdjęcia tam czekają, poukładane w albumach. Kiedyś poświęcaliśmy na ich oglądanie więcej czasu, obcowanie z fotografią miało bardziej sentymentalny wymiar. Dziś mamy do czynienia z masowością. To jest zarówno plus, jak i minus obecnych czasów. Technologia przyspiesza i ułatwia komunikację między ludźmi, ale przez to nie poświęcamy już zdjęciom pewnej należytej refleksji.
Fotografuje Pani dany obiekt tak długo, aż uzyska pożądany efekt, czy tez zdaje się Pani na przypadek?
Nie chcę zabrzmieć nieskromnie, ale rzadko zdarza się, bym musiała powtarzać zdjęcie. Czasem, owszem, zadrży ręka, ale na bieżąco usuwam nieudane zdjęcia. Mogę sobie na to pozwolić, bo zazwyczaj robię ich bardzo dużo, czasem nawet kilkaset w ciągu jednego dnia. Później jest duży problem z ich selekcją, bo każde jest dla mnie w jakiś sposób ważne.
Znam osoby, które po latach żałują, że nie dokumentowały fotograficznie swojego życia. Pani fotografuje bardziej z powodów artystycznych czy sentymentalnych?
Jestem niesamowicie emocjonalną osobą i dlatego zdjęcia robię z obu tych powodów. Staram się zatrzymać w kadrze zarówno pewne emocje, które później można poddać refleksji, jak i ulotność chwili. Do wielu zdjęć lubię wracać właśnie ze względu na zawarte w nich wartości, zarówno te sentymentalne, jak i kompozycyjne. Daleka jestem od pretendowania do miana profesjonalnego fotografa, ale uważam, że natura obdarzyła mnie dobrym okiem. Dzięki temu umiem wychwytywać w kadrze wspomniane wartości.
Pochodzi Pani z Torunia, ale mieszka w Bydgoszczy. Czy oba te miasta prezentują się w kadrze równie dobrze?
Uważam, że powinniśmy czerpać siłę z naszej różnorodności. Oba miasta mają sobie nawzajem wiele do zaoferowania, co często zauważam chociażby przez obiektyw aparatu. W Toruniu zachwyca mnie starówka, w Bydgoszczy Wyspa Młyńska, Myślęcinek… Zamiłowanie do robienia zdjęć pozwala mi odkrywać na nowo te miejsca, które tak dobrze znam. Fotografujmy nasz region i chwalmy się nim w Polsce, bo warto!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska