Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Stefanem Batorym” w rejs z Montrealu do Gdyni [ALBUM RODZINNY]

Janina Bębenek
TSS „Stefan Batory” zbudowany został w holenderskiej stoczni w 1952 roku, od 1968 roku pływał w Polskich Liniach Oceanicznych na trasie Gdynia - Montreal. Zabierał 779 pasażerów, jego załoga liczyła 331 osób
TSS „Stefan Batory” zbudowany został w holenderskiej stoczni w 1952 roku, od 1968 roku pływał w Polskich Liniach Oceanicznych na trasie Gdynia - Montreal. Zabierał 779 pasażerów, jego załoga liczyła 331 osób n
"Stefanem Batorym" był największym polskim transatlantykiem. Przez ocean podróżowały nim tysiące Polaków. W październiku 1977 roku w rejs słynnym statkiem wyruszyła Janina Bębenek.

Byłam wśród pasażerów, którzy 10 października 1977 roku zaokrętowali się w Montrealu przed rejsem do Gdyni. Mój mąż, mistrz szklarski, prowadził zakład przy ulicy Małe Garbary w Toruniu. Mój brat Aleksander Jeziorski, który od wielu lat mieszkał w USA, zaprosił mnie z wizytą. Gościłam u niego w Nowym Jorku siedem miesięcy. Byłam w amerykańskiej Częstochowie, opłynęłam Manhattan. Nowy Jork oglądałam ze Statuy Wolności.

Brat chciał, żebym jak najwięcej zobaczyła. I skoro w jedną stronę przyleciałam samolotem, to na drogę powrotną kupił mi bilet na „Stefana Batorego”, który odpływał z Montrealu. Niestety, nie miałam kanadyjskiej wizy.

Z Nowego Jorku jechaliśmy do Kanady autobusem i na granicy strażnik kazał mi wysiąść. Wstawiła się za mną jedna pasażerka, Polka, od lat mieszkająca za oceanem. Ja trochę skłamałam, że nie mam dokąd w USA wracać, bo moja rodzina się rozjechała, zrobiłam taką płaczącą minę, że ostatecznie strażnik mnie przepuścił. Wydaje mi się, że dzisiaj, przy tym strachu przed zamachami, nie byłoby to możliwe.

Na pokładzie "Stefana Batorego"

Podróż „Batorym” wspominam jako przyjemną, chociaż przeżyłam wiele strachu i się rozchorowałam przez jedną ze współpasażerek.

Kajuty były bardzo ciasne. Trzy łóżka, w tym jedno piętrowe, na którym ja spałam. Do sufitu miałam tylko pół metra, a może i mniej. Łazienka znajdowała się poza kajutą. W środku poza łóżkami mieścił się tylko niewielki stolik i szafka.

Jedna z pań, z którą przyszło mi spędzić dwa tygodnie, wracała do kraju po wielu miesiącach sprzątania. Była bardzo arogancka. Mimo zakazów, paliła papierosy, jeden za drugim. W kabinie nie było klimatyzacji, a niewielkiego okienka, jak to na statku, nie można było otworzyć. W dodatku kurzyła jakieś silne amerykańskie papierosy, że od tego dymu się rozchorowałam.

Lekarz i steward zwracali jej uwagę, ale ona twierdziła, że zapłaciła za bilet tyle, co wszyscy, to może robić, co chce. Od tego dymu było mi niedobrze, ale za to ominęły mnie inne dolegliwości.

Autorka wspomnień na balu kapitańskim - pierwsza z prawej. Podczas dwutygodniowego rejsu prawie każdego dnia bawiono się na dancingach
Autorka wspomnień na balu kapitańskim - pierwsza z prawej. Podczas dwutygodniowego rejsu prawie każdego dnia bawiono się na dancingach
n

Choroba morska zdziesiątkowała pasażerów

Przez trzy dni i trzy noce nękał nas sztorm. Statkiem kołysało tak mocno, że musiałam się trzymać, aby nie wypaść z mojej koi. Kiedy rano poszłam na śniadanie, myślałam, że pomyliły mi się godziny, bo restauracja była pusta.

Dolegliwości żołądkowe potęgowane sztormem zdziesiątkowały pasażerów. Niewielu z nich myślało o jedzeniu. A było ono na „Batorym” przepyszne. Dzisiaj spis potraw może nie robi już takiego wrażenia, ale pamiętajmy, że w tamtych czasach nasza rodzima gastronomia była siermiężna, a ludzie cieszyli się, jeśli udało im się kupić cokolwiek, stojąc w długich kolejkach. Kuchnia na „Batorym” była z innego świata.

Rano w kaplicy odprawiano mszę świętą, a potem zamieniano ją w salę widowiskową, wyświetlano filmy. Prawie każdego dnia bawiono się na dancingach, inni zabijali czas na różnych grach.

Wspomnienia z podróży przez ocean

Je miałam szczęście w obstawianiu numerków. Wygrałam 50 dolarów, wówczas to były duże pieniądze. W ogóle w loteriach, grach losowych mam dobrą rękę. W Nowym Jorku, na rogu ulicy za dolara, po wytypowaniu odpowiedniej liczby, można było dostać 8 dolarów. Trzy razy mi się poszczęściło, za czwartym już mnie do środka nie wpuścili.

Przed laty wygrałam piątkę w express lotka. Co prawda cztery osoby wytypowały te same numerki, ale i tak trafiła się niezła wygrana. Zresztą, po co daleko szukać. W „Nowościach” na numerki w jednym roku wygrałam 400 złotych i tyle samo w dodatkowym losowaniu.

Wciąż w coś gram i wciąż myślę, że duża fortuna jeszcze przede mną. Może to dlatego, że kiedy się urodziłam, jak opowiadała mama, miałam na ręce cienką błonkę. Akuszerka od razu ją usunęła, ale powiedziała, że to była taka torebka, a torebka przyciąga pieniądze.

Inaczej rzecz się miała z młodym mężczyzną z podróży „Batorym”. Wracał do Polski po zarobkowaniu w Ameryce. Wszystko, co zarobił, przepuścił w okrętowym barze. Wychodził, a w zasadzie go wynoszono, jako ostatni, jako pierwszy czekał pod drzwiami na otwarcie baru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska