Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stłoczone maluchy

Justyna Wojciechowska-Narloch
Ciągłe uspokajanie i uciszanie dzieci, a tylko kilka minut na normalną pracę - tak w opinii rodziców wyglądają lekcje w klasach I-III, które liczą powyżej 30 uczniów. A takich w Toruniu przybywa.

<!** Image 3 align=none alt="Image 219996" sub="Klasy liczące 30 i więcej dzieci w toruńskich podstawówkach to już nie rzadkość. Tak jest na przykład w Szkole Podstawowej nr 6
Fot.: Sławomir KowalskI">
Ciągłe uspokajanie i uciszanie dzieci, a tylko kilka minut na normalną pracę - tak w opinii rodziców wyglądają lekcje w klasach I-III, które liczą powyżej 30 uczniów. A takich w Toruniu przybywa.
<!** reklama>

Ciężkie chwile i trudne decyzje mają za sobą rodzice sześcio- i siedmiolatków, którzy postanowili zapisać je do cieszącej się dobrą opinią Szkoły Podstawowej nr 7 przy ulicy Bema.

Pod koniec sierpnia na liście było 68 kandydatów, a Wydział Edukacji Urzędu Miasta stał twardo na stanowisku, że nie wyraża zgody na utworzenie trzech oddziałów. Oznaczało to, że w dwóch pierwszych klasach w „siódemce” będzie po 34 uczniów.

Urząd mówi „nie”

Dziś w SP nr 7 działają dwie pierwsze klasy liczące odpowiednio po 30 i 31 dzieci. Iwona Fechner-Sędzicka, od września nowa dyrektorka „siódemki”, tłumaczy, że liczba uczniów się zmniejszyła, bo rodzice obawiając się tak licznych klas zabrali dzieci do innych placówek.

- Nie wiemy, czy tak pozostanie, bo ruchy ze strony rodziców wciąż trwają. Rzeczywiście mamy trochę dzieci spoza rejonu, ale nasi „obwodowi” uczniowie też są w innych szkołach: muzycznej, sportowych czy niepublicznych. Nie ma więc w tym nic nadzwyczajnego - tłumaczy Iwona Fechner-Sędzicka. - Pierwsze klasy są dość liczne. Myślę jednak, że doświadczony nauczyciel bez większego kłopotu poradzi sobie nawet z tak sporą gromadką.

Tu warto dodać, że w obwodzie SP nr 7 - zgodnie z danymi demograficznymi - było około 80 dzieci kwalifikujących się do klas pierwszych. Mimo to wydano zgodę tylko na dwa oddziały.

Przeszli z zerówki

Już drugi rok bardzo duże klasy na etapie edukacji wczesnoszkolnej mają w SP nr 6 przy ulicy Łąkowej. Klasa II a liczy 33 dzieci, II b - 32.

- Są dni, kiedy córka wraca ze szkoły bardzo zestresowana. Ma dużo zadane do domu, bo pani po prostu nie zdąży z taką gromadą dzieci przerobić wszystkiego na lekcji. Ciągle dzieciaki ucisza, uspokaja, próbuje nad nimi zapanować. W tym momencie na takiej edukacji tracą wszyscy - skarży się matka 8-latki z ulicy Świętopełka.

- Przed rokiem nie dostaliśmy zgody na utworzenie trzech pierwszych klas, a rodzice bardzo chcieli, by ich dzieci chodziły właśnie do naszej szkoły. Te spoza obwodu odbywały u nas roczne przygotowanie przedszkolne, a w przypadku zerówek nie ma przecież rejonizacji - tłumaczy Anna Karaś, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 6. - Staraliśmy się o trzeci oddział, pisaliśmy do prezydenta miasta. Bez skutku. Co miałam powiedzieć tym rodzicom? Że nie przyjmę ich dzieci?

Trudno się dziwić decyzjom opiekunów, którzy po prostu chcieli zaoszczędzić swoim dzieciom stresu związanego z wejściem w nowe środowisko. A „szóstkę” już znały, bo przecież tu chodziły do zerówki.

Janusz Pleskot, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Torunia twierdzi, że ze strony magistratu nie było nigdy żadnych nacisków co do tak dużej liczebności klas.

- To dyrektor odpowiada za organizację pracy szkoły. Już w maju wie, ile oddziałów może utworzyć. Problem powstaje, gdy przyjmuje więcej dzieci niż powinien - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska