<!** Image 2 align=none alt="Image 215226" sub="Na wtorkowe urodziny pani Marii przybyło wielu gości z życzeniami i pięknymi bukietami kwiatów
[Fot.: Sławomir Kowalski]">
Maria Chudzińska, podopieczna Domu Pomocy Społecznej na Wrzosach, obchodziła we wtorek setne urodziny. Oczywiście były życzenia kolejnych stu lat.
Jubilatka urodziła się 2 lipca 1913 roku w Toruniu jako jedna z pięciorga rodzeństwa. Miała dwie siostry i dwóch braci. Na wtorkowych urodzinach gościła m.in. delegacja władz miasta z wiceprezydentem Ludwikiem Szubą na czele. Odczytano listy, w tym ten od premiera Donalda Tuska.
- Chociaż nie miała własnych dzieci, całe życie poświęciła właśnie tym najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym - mówi Krzysztof Chudzinski, bratanek pani Marii. - Od najmłodszych lat, podobnie zresztą, jak pozostałe rodzeństwo, wykazywała talent aktorski i muzyczny, co skwapliwie wykorzystali jej rodzice, którzy zaangażowali ją do rodzinnego zespołu muzycznego. W latach wczesnej młodości brała czynny udział w organizowanych przez szkoły przedstawieniach teatralnych. <!** reklama>
Pani Maria w czasie okupacji, wspólnie z bratem Konradem, który zmarł później w obozie, działała w konspiracji. Jej zadaniem była ochrona polskich dóbr kultury. Jak podkreśla Krzysztof Chudzinski, także po wojnie jego ciocia była niezwykle aktywna.
- Pomagała wielu osobom w odnalezieniu ich zaginionych bliskich - dodaje pan Krzysztof. - Po wojnie ukończyła też studia humanistyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Kolejne lata to już wędrówki po Polsce i zagranicy.
Seniorka mieszkała przez pewien czas nawet w Holandii. Jednak to Zakopane stało się miejscem, które chyba zarówno jej, jak i jej najbliższym, zapadło najbardziej w pamięci. Pani Maria trafiła na Harendę, gdzie poznała Marię Kasprowicz, wdowę po Janie Kasprowiczu. Poza tym mieszkała i żyła w Bydgoszczy oraz na Mierzei Wiślanej. W tym czasie pracowała z dziećmi, w przedszkolach, bibliotekach i zakładach opiekuńczych.
W lutym 2007 roku razem z siostrą (zmarła kilka miesięcy później), trafiła do Domu Pomocy Społecznej przy Szosie Chełmińskiej. Dziś pani Maria leży, ale rozpoznaje najbliższych i rozumie, co się do niej mówi.
- Jeszcze trzy lata temu ciocia chodziła, spacerowała z nami po ogrodzie - dodaje Krzysztof Chudzinski. - Między innymi złamania, których się wcześniej nabawiła, dały o sobie znać i teraz już tylko leży. Ale rozumie, uśmiecha się, a nawet i zanuci coś pod nosem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?