Wizyty głowy państwa nie umknęły uwadze jego wrednych konkurentów i ich popleczników, którzy policzyli, ach jakże trzeba być małostkowym, liczbę delegatów na spotkaniu prezydenta z paulinami z Jeleniej, o pardon, Jasnej Góry. Szybko okazało się, że liczba uczestników zgromadzenia przekroczyła dozwolone pięć osób.
Jako lewak i syn matematyka, a bardziej filozofa, doliczyłem się kolejnych ponadwymiarowych uczestników, bo przecież nawet katolik-amator wie, że Pan Bóg występuje w trzech osobach, nawet gdyby regulamin klasztoru, co nie jest wykluczone, stanowił inaczej. Razem więc liczba zgromadzonych w klasztorze przekroczyła dwukrotnie dopuszczalną normę. To oczywiście drobiazg.
W czasach zarazy nawet odbiorcy zdani na rządowe media odnoszą wrażenie, iż sam Andrzej Duda posiłkuje się sobowtórem, bo jego obecność w kilku miejscach jednocześnie można jedynie tłumaczyć cudem, co mieści się w granicach narodowego racjonalizmu, lub zdolnością bilokacji, a to przecież praktycznie to samo.
Jakże inaczej wytłumaczyć można obecność uśmiechniętej głowy państwa na dziecięcym portalu Tik-Tok, która zwiastuje rychłe pojawienie się na małoletniej platformie wujaszka Jarka Kaczyńskiego i znanego z dobroduszności stryjka Terleckiego. Ten ostatni jest o krok od wprowadzenia zarządu komisarycznego na terenie całego kraju. A czyż objęta kwarantanną latorośl nie zasługuje na zabawny spot z dziadkiem Piotrowiczem, który powitany znaną sprzed lat bajkową piosenką „Dziadku, drogi dziadku, nie chcemy jeszcze spać”, opowie o energoterapeutycznych właściwościach księdza z Tylawy? Można by tak w nieskończoność, bo przecież wszystkie dzieci są nasze… By spiąć zajętość Andrzeja Dudy efektowną klamrą, posłużę się jego, mam nadzieję, osobistym spostrzeżeniem z ostatniej wyprawy do sklepu samoobsługowego „Tęcza Narodu”, bo to tam prezydent przy obleganym przez wiernych regale z papierem toaletowym wygłosił słynną sentencję „Jeżeli ludzie mogą robić zakupy, to równie dobrze mogą wziąć udział w wyborach”.
Prezydencki manifest jest oczywiście twórczym rozwinięciem rozkazu prezesa, który, jak niegdyś Fidel Castro, przestrzegł swoich towarzyszy: „Wybory albo śmierć”. A to, moi Drodzy Czytelnicy, oznacza, że po „Miłości w czasach zarazy” już dziś władza próbuje nam zafundować długie „Sto lat samotności”.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?