Stomatolodzy negocjują, a ból zęba nie chce czekać

- Gdy poszedłem z synem do dentysty, usłyszałem, że dopiero w lipcu będzie coś konkretnego wiedział i wtedy dziecku wyznaczy termin wizyty - mówi ojciec siedmioletniego Szymona. - Podobno dzieje się tak dlatego, że kontrakty kończą się, a nowych jeszcze nie ma.
[break]
Stomatologia jest jedną z dziedzin, oprócz m.in. rehabilitacji, opieki hospicyjnej i długoterminowej, gdzie w czerwcu kończą się stare kontrakty (a właściwie aneksy do kontraktów) z Narodowym Funduszem Zdrowia. Minister Zdrowia zarządził, że na drugie półrocze ma być nowe rozdanie. W różnych poradniach różnie do okresu przejściowego podchodzą. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w kilku toruńskich placówkach.
- U nas terminy przyjęć są dopiero na grudzień - słyszymy w OLK-Medzie.
- Nie wiemy, jak będzie w lipcu, dlatego na razie nie zapisujemy. Proszę zgłosić się pod koniec czerwca - radzą w Akademickiej Przychodni Lekarskiej.
- Trzeba po prostu przyjść. Jest szansa, że zostanie się przyjętym w tym samym dniu - zapewniają w Rudak-Medzie.
- Byłem na rozmowach z funduszem. Nie jest tak źle - mówi dr Jerzy Jakubiak, dyrektor Regionalnego Centrum Stomatologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. - Na niektóre zakresy będzie nawet zwiększony kontrakt. Jest tylko protokół rozbieżności w kwestii pogotowia stomatologicznego. Chcielibyśmy takie uruchomić, ale fundusz zaproponował stanowczo zbyt niską stawkę. Negocjujemy.
Niestety, kolejki w centrum są bardzo długie. Najdłuższe w protetyce - nawet 900 dni!
- Niezależnie od dalszego kontraktu, nawet, gdy nie wiedzieliśmy, jaki będzie, zapisywaliśmy pacjentów na listy oczekujących. Teraz już wiemy, na czym stoimy. Nasza praca nie ulegnie zaburzeniu - dodaje dr Jakubiak. - Kolejki w innych, poza protetyką, zakresach wahają się od trzech do sześciu miesięcy. Kłopot jest z leczeniem zębów u dzieci i ortodoncją. Brakuje bowiem specjalistów.
Jan Raszeja, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ, tłumaczy, że większość konkursów na stomatologię zostało zakończonych około szóstego czerwca. Potem jest tydzień na odwołania i kolejny tydzień na odpowiedź ma NFZ. Teraz trwa więc proces odwoławczy. Ostateczne wyniki powinny być znane do końca przedostatniego tygodnia czerwca.
- Nawet, gdy nie ma podpisanego kontraktu na drugie półrocze, i tak powinno się zapisywać pacjentów na pierwszy wolny termin - zaznacza rzecznik Raszeja. - Owszem, jest specyficzna sytuacja, gdy nie ma się pewności, czy kontrakt w ogóle będzie podpisany. Pewne ryzyko wtedy rzeczywiście istnieje, bo gdyby kontrakt nie został podpisany, pacjentowi wpisanemu w kolejkę trzeba będzie wskazać miejsce, gdzie ma się zgłosić.