Strajk przedsiębiorców, góralskie veto, #otwieraMY - to akcje, w ramach których przedsiębiorcy w kraju buntują się przeciwko obostrzeniom i łamiąc rządowe zakazy otwierają swoje lokale. Chodzi nie tylko o gastronomię, ale i hotelarstwo, fitness, rekreację.
W Toruniu jako pierwsza zapowiedziała swoje otwarcie na sobotę, 16 stycznia, restauracja "Smaki Indii" z ulicy Podmurnej 36 na starówce.
- Mieliśmy dwa wyjścia: albo zamkniemy restaurację już teraz, zwolnimy naszą załogę, a sami zostaniemy z niczym (a, przepraszam: z długami), albo otworzymy lokal mimo obostrzeń, bo dłużej w kredyty brnąć się nie da. Czyli tak naprawdę byliśmy bez wyjścia - tłumaczy Agnieszka Czyż, właścicielka restauracji "Smaki Indii." - Nie mogliśmy skorzystać z dofinansowania w ramach rządowej pomocy, dlatego że już rok temu nasz wspólnik - bez uprzedzenia i bez dopełnienia formalności - wyjechał z kraju. Bez jego obecności nie mogliśmy starać się o pomoc w ramach tarczy. A że także w sądach są opóźnienia z uwagi na epidemię, to na wypisanie go w KRS czekamy już osiem miesięcy. Udało nam się nikogo nie zwolnić. W naszym zespole pracuje wielu Hindusów. Gdyby stracili pracę, straciliby też prawo pobytu w Polsce. Straciliby całe życie, które tu zbudowali. Nie możemy tego zrobić. Tymczasem nasze obroty przez obostrzenia spadły o ponad 90 proc. Dzienny utarg uzyskany ze sprzedaży dań na wynos to jakieś 200-300 zł. Sami nie wiemy, za co z tych pieniędzy płacić w pierwszej kolejności, rachunków piętrzy się tak wiele...
Polecamy
- Przedsiębiorcy wygrywają spory z sanepidem. Pierwsze bitwy będą decydujące
- Prawnik z regionu pomoże restauratorom, którzy otworzą swoje lokale mimo obostrzeń
- Będą masowe kontrole firm, które wznowią działalność. Rząd wydał rekomendacje służbom
- Bunt gastronomii: w Toruniu otwierają się "Smaki Indii" i "Beza"!
Podobnie dramatycznie brzmią historie innych przedsiębiorców z całego kraju. Wszyscy oni jednak liczyć się muszą z twardą reakcją państwowego aparatu: sanepidu i policji. Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy nie kryje, że zarówno "Smaki Indii", jak inne lokale w regionie, które zapowiedziały otwarcie, muszą spodziewać się kontroli i sankcji. Tym bardziej, że złamanie obostrzeń zapowiedziały publicznie (najczęściej w mediach społecznościowych). Trudno, żeby policja i sanepid nie reagowały.
Jakie kontrole i jakie kary?
- Kontrole takich otwierających się miejsc policja przeprowadzać będzie wspólnie z sanepidem. Za łamanie obostrzeń policja nałożyć może mandat karny w wysokości do 500 zł. Dotkliwsza jest kara sanepidu, która wynieść może nawet do 30 tysięcy zł - przypomina Monika Chlebicz, rzecznik KWP. Dodając, że oczywiście każdy przypadek lokalu traktowany będzie indywidualny.
Zaznaczmy, że od nałożonej kary administracyjnej przez sanepid odwołać można się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W Polsce głośno jest o rozstrzygnięciu WSA w Opolu, który niedawno uchylił karę grzywny 10 tys. zł, jaką sanepid w kwietniu 2020 roku nałożył na fryzjera. Sąd uzasadnił decyzję, m.in., tym, że rząd wprowadzał podczas epidemii ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej za pomocą rozporządzeń, a nie ustawy. Nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, a zatem dysponuje jedynie zwykłymi środkami konstytucyjnymi.
Polecamy
W Polsce nie obowiązuje jednak zasada precedensu. Nadzieja zbuntowanych przedsiębiorców zatem, że w każdym podobnym przypadku WSA działający w ich regionie też uchyli karę, może okazać się płonna.
Przypadek Ciechocinka: kary nałożone, a tańce trwały
Nałożenie kary przez sanepid to zresztą jedno, a jej wyegzekwowanie - drugie. Trzecią rzeczą jest natomiast oczekiwany przez aparat państwa skutek, którego kara wcale nie musi wywołać, czyli zamkniecie lokalu.
W kujawsko-Pomorskiem znany jest przypadek właścicielki lokalu z Ciechocinka, na którą wysokie kary administracyjne nie podziałały. Kobieta prowadzi lokal z tańcami. Za łamanie obostrzeń sanepid nałożył na nią przynajmniej dwie wysokie kary. -Niewiele dały, bo właścicielka ponownie otwierała lokal i ludzie znów tańczyli - przypominają policjanci z regionu.
Sztuczki restauratorów, czyli "Wesołe Gary" z testerami
Kontrolowani przedsiębiorcy uciekają się do różnych sztuczek, by przechytrzyć sanepid i policję. Najszerzej komentowany w kraju jest przypadek restauracji "Wesołe Gray" w Krakowie. Zbuntowany lokal po otwarciu natychmiast odwiedziła kontrola. I co zastała? Według właścicielki "testerów żywności", a nie klientów.
Polecamy
Do wnętrza weszły tylko urzędniczki z sanepidu, a policja została na zewnątrz. Obecnie trwa analiza przeprowadzonej kontroli. Wstępnie, jak twierdzi Jarosław Foremny, Małopolski Wojewódzki Inspektor Sanitarny, doszło do złamania zakazu prowadzenia działalności. - Nieco podejrzane jest jednak to, że to testerzy płacą za jedzenie, a nie odwrotnie. Po drugie, sprawdzimy, czy restauracja ma kody Polskiej Klasyfikacji Działalności na obsługę testerów - przekazał mediom Jarosław Foremny.
Mapa Wolnego Biznesu
W Toruniu do zbuntowanych "Smaków Indii" dołączyć chce restauracja "Artystyczne Bistro" z Alei Solidarności i Kawiarnia Beza z ul. Polnej. W kraju natomiast pootwierały się już lokale różnych branż objętych obostrzeniami. Na dostępnej w internecie Mapie Wolnego Biznesu codziennie przybywają nowe punkty. Są wśród nich restauracje, solaria, siłownie, hotele i inne obiekty z miejscami noclegowymi, a także kluby muzyczne.
WSÓŁRACA: Dorota Witt
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?