Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzelanina na Jordankach

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Staramy się rozproszyć zasłonę legendy, która okryła tragiczny finał demonstracji z 8 czerwca 1936 roku. Wygląda na to, że tablica Juliana Nowickiego od zarania stoi w niewłaściwym miejscu.

Staramy się rozproszyć zasłonę legendy, która okryła tragiczny finał demonstracji z 8 czerwca 1936 roku. Wygląda na to, że tablica Juliana Nowickiego od zarania stoi w niewłaściwym miejscu.

<!** Image 3 align=none alt="Image 187977" sub="Koniec demonstracji jest dyskusyjny, protestujący na pewno jednak ruszyli z restauracji „Eldorado”, która znajdowała się w tym miejscu [Fot.: Adam Zakrzewski]">W ubiegłym tygodniu, pisząc o planowanych przenosinach tablicy Juliana Nowickiego poprosiliśmy Państwa o pomoc w wyjaśnieniu wciąż jeszcze tajemniczych okoliczności jego śmierci. Nasi Czytelnicy jak zwykle nie zawiedli, odebraliśmy sporo telefonów. Jeden z nich był zdumiewający!

<!** reklama>- To wszystko rozegrało się na moich oczach. Miałem wtedy kilkanaście lat i widziałem, jak demonstrantom zastąpiła drogę policja - opowiada pan Leon. - Protestujący poszli wtedy w stronę gmachu Dyrekcji Kolei, za którym, jeszcze z czasów jego budowy, zostało sporo gruzu. Ludzie chwycili za cegły i zaczęli rzucać. W pewnym momencie padły strzały, widziałem jak sanitariusze jednego z demonstrantów nieśli na noszach do szpitala na Przedzamczu.

<!** Image 4 align=none alt="Image 187977" sub="Z „Chełmionki” demonstranci w dwóch grupach przedostali się na plac Teatralny, główną sceną dramatu okazały się Jordanki [Fot.: Adam Zakrzewski]">Wynika z tego, że Julian Nowicki zginął na tyłach obecnego Urzędu Marszałkowskiego, gdzieś w miejscu, w którym do niedawna były korty tenisowe. Historii dotyczących miejsca i okoliczności śmierci młodego komunisty jest jednak wiele.

Gnani ciekawością postanowiliśmy szukać odpowiedzi w dokumentach z epoki. Udało nam się dotrzeć m.in. do raportu aspiranta Aleksandra Mironowicza, który 8 czerwca 1936 r. kierował zgromadzonym na placu Teatralnym policyjnym plutonem uderzeniowym.

<!** Image 5 align=none alt="Image 187977" sub="Protestujący szli Szosą Chełmińską. To zdjęcie zrobiono dobre 40 lat po demonstracji, jednak widoczne na nim przedmieście na pewno nie odbiegało od tego z lat 30. [Fot.: Andrzej Kamiński]">Z tego obszernego dokumentu wynika, że specjalny oddział policji, który miał przeciwdziałać ewentualnym zamieszkom, został powołany przez komisarza Podgórskiego, komendanta powiatowego policji w Toruniu dzień przed demonstracją.

Rano 8 czerwca zebranym w I Komisariacie przy Wałach 26 funkcjonariuszom wydano rewolwery „z pełną dotacją amunicji - jak pisze aspirant - to jest po 21 ładunków.” Każdy otrzymał również po jednym granacie łzawiącym. Tego dnia powstał jeszcze także 12-osobowy oddział rezerwowy, uzbrojony także w karabiny.

<!** Image 6 align=none alt="Image 187977" sub="Julian Nowicki spoczywa Cmentarzu Komunalnym nr 2 [Fot.: Grzegorz Olkowski]">Kilka godzin później oddział główny ruszył ciężarówką na „Chełmionkę” i zatrzymał się na skrzyżowaniu Szosy Chełmińskiej z Grudziądzką. Kilkaset metrów dalej, w lokalu przy Szosie Chełmińskiej 53/55 odbywał się wiec bezrobotnych. Jego uczestnicy powoli się rozchodzili i małymi grupkami przedostali się na plac Teatralny, gdzie koło godz. 14 zebrało się pół tysiąca osób.

Z Chełmińskiego w stronę wiecujących ruszyła kolumną druga grupa demonstrantów. O ile pierwszą (liczącą już 700-800 osób) policji udało się rozproszyć na placu za pomocą gazu łzawiącego i pałek, o tyle druga, składająca się według aspiranta z 200-300 osób, uderzyła na funkcjonariuszy od strony placu za budynkiem Dyrekcji Kolei, czyli Jordanek.

Teren ten był wtedy pełen nierówności i gruzu pozostawionego po budowie gmachu. Demonstranci bez ograniczeń korzystali z wielkich zapasów kamieni, zresztą, jak można wyczytać w policyjnym raporcie, nie ograniczali się tylko do tego oręża.

„W kierunku policji ponownie posypały się pojedyncze strzały (10-15), oraz grad kamieni, a w tymże momencie zauważyłem, jak jeden z przywódców będących na czele tłumu, upadł na ziemię trafiony widocznie pociskiem któregoś ze swoich kompanów - relacjonuje aspirant Mironowicz. - Twierdzę stanowczo, że ze strony policji w tym czasie nie padł jeszcze ani jeden strzał.”

Później, jak pisze, funkcjonariusze musieli jednak broni użyć - najpierw strzelając w powietrze, a następnie, gdy tłum ruszył do ataku, ośmiu policjantów strzeliło w jego stronę. To podobno wystarczyło, aby demonstrantów zatrzymać.

Zdaniem kierującego akcją policjanta, piszącego raport do swojego przełożonego - komendanta wojewódzkiego, jedyna ofiara śmiertelna tego tragicznego popołudnia zginęła, zanim policjanci pociągnęli za spusty. Jego słowa zgadzają się na ogół z również przechowywaną w archiwum relacją rotmistrza Witolda Prawdzic-Szczawińskiego, oficera 8. Pułku Strzelców Konnych, który odbywał waśnie praktyki w policji. Rotmistrz kończy swoje sprawozdanie pisząc, że na miejscu starcia zobaczył jednego demonstranta ciężko rannego w głowę bądź też zabitego, oraz kilka lżej rannych osób.


Ofiary z obu stron barykady

Jak podaje Mieczysław Wojciechowski w ostatnim tomie „Historii Torunia”, w zajściach 8 czerwca 1936 r. poszkodowanych zostało sześciu demonstrantów i ponad 20 policjantów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska