Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Superkomputer „Kopernik” i jego tajemnice

Grzegorz Kończewski
Waży osiem ton, ma potężną moc i nazywa się „Kopernik”
Waży osiem ton, ma potężną moc i nazywa się „Kopernik” Jacek Smarz
Z usług największego w Kujawsko-Pomorskiem, a zarazem jednego z największych w Polsce superkomputerów korzystają studia graficzne na całym świecie. Nic dziwnego, że spółka Copernicus Computing rozlicza się ze swoimi klientami w dolarach amerykańskich.

Pomysł na ten biznes podsunęło życie. Tomasz Świdziński, specjalista od grafiki cyfrowej z Torunia, współtwórca i wiceprezes Copernicus Computing, po prostu w którymś momencie stracił cierpliwość. Na brak ciekawych i intratnych zleceń graficznych nie narzekał nigdy, niemal zawsze jednak miał problem z oddaniem pracy na czas. To przez bardzo ograniczone możliwości swojego komputera.

By stworzony projekt zyskał ostateczną postać wysokiej jakości filmu czy wizualizacji, musiał zostać wyrenderowany, czyli przetworzony przez komputer. Ten ostatni etap zabierał jednak koszmarnie dużo czasu, bo zwykły pecet miał zbyt mało mocy obliczeniowej. Godziny, a nierzadko i dni komputerowego mielenia dłużyły się niemiłosiernie. A klient się denerwował…

- Doszło do tego, że Tomek wynajmował na noc kafejkę internetową, łączył wszystkie komputery w całość, w ten sposób zwiększał moc i cały proces trochę przyspieszał. Wtedy zorientował się, że problem jest szeroki i dotyczy wielu grafików i studiów graficznych. Pomyślał więc, że zamiast pracować na zlecenie, lepiej zbudować taki superkomputer i poprzez internet za pieniądze wynajmować jego moc obliczeniową - zdradza kulisy powstania spółki Copernicus Computing jej prezes Michał Organiściak, pasjonat grafiki 3D, ale i specjalista od pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej.

Zobacz także: Polchem to była kiedyś potęga. Jak się tam pracowało? [zdjęcia]

Specjalne warunki dla komputera

To Organiściak zdobył pieniądze na start i we wrześniu 2014 roku, zaledwie po trzech miesiącach działalności, spółka uruchomiła „Kopernika”, technologiczną potęgę. Wystarczy sobie wyobrazić, że ten jeden z największych i najszybszych w Polsce superkomputerów tworzy tak naprawdę 300 połączonych z sobą maszyn, całe urządzenie waży ok. 8 ton, mieści w sobie kilometry różnego rodzaju przewodów, składa się z siedmiu wielkich szaf serwerowych i - co najważniejsze - może pochwalić się imponującą mocą obliczeniową, porównywalną z siłą aż 2500 domowych pecetów!

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>>

Komputerowy gigant nie mógł tak po prostu stanąć w biurze spółki Copernicus Computing. Po pierwsze dlatego, że ono praktycznie nie istnieje, bo niemal wszyscy pracownicy pracują zdalnie, po drugie zaś, tego typu sprzęt wymaga specjalnych warunków. „Kopernik” znalazł swoje miejsce w nowoczesnej serwerowni, prowadzonej przez toruńską firmę Data Invest.

- Budynek otoczony jest wysokim ogrodzeniem z drutem kolczastym na górze, jego otoczenie monitorują kamery, by wejść do środka, trzeba być albo upoważnionym, albo zaproszonym, na dodatek - zapowiedzieć się pisemnie i okazać strażnikowi dowód osobisty - wylicza Tomasz Kępa, dyrektor ds. IT w Copernicus Computing. - To zabezpieczenia przed ewentualną kradzieżą danych. Bardzo rygorystyczne wymogi dotyczą także wnętrza, gdzie nie może być jakichkolwiek pyłów, musi być chłodno i sucho, a energia elektryczna pochodzi od dwóch niezależnych dostawców. Zresztą, nawet gdyby obaj zawiedli, to w rezerwie są jeszcze akumulatory i wielkie generatory energii elektrycznej.

Na nowego na rynku gracza branża od razu zwróciła uwagę. Z usług największej w Polsce - jak to się fachowo określa - farmy renderującej korzystają przede wszystkim różnej wielkości studia graficzne i filmowe. I to zainteresowanie jest coraz większe, bo też i grafika pojawia się w naszym życiu coraz częściej.

- Przeciętni ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale choćby w emitowanych w telewizji reklamach co rusz pojawiają się przedmioty nierzeczywiste, stworzone przez grafików i wyrenderowane na takiej farmie, jak nasza - mówi Michał Organiściak. - Widzimy, że owoc wpada do soku, który pięknie się rozbryzguje, ale ani owoc, ani sok nie są prawdziwe, a wyliczone komputerowo. Mało kto bawi się jeszcze w robienie zdjęć czy kręcenie skomplikowanych ujęć filmowych. W grafice wszystko można dowolnie poprawiać, zmieniać, modyfikować, no i grafika wygląda ładniej niż fotka. Owszem, wymaga czasu, ale nasz superkomputer ten czas znacząco skraca.

Zobacz także: Szewska pasja. Sebastian Suchański robi buty na zamówienie

Znamy tylko jednego klienta

Michał Organiściak przyznaje, że - jak na warunki polskie - klienci (w firmowej bazie jest ich już ponad tysiąc) prowadzonej przez niego spółki stanowią specyficzną grupę. Aż 98 proc. spośród nich pochodzi z zagranicy (to pewnie dlatego nikomu nie przeszkadzało, że przez półtora roku firmowa strona internetowa prowadzona była tylko w języku angielskim). Brzmi to może dziwnie, ale wielu nie ma pojęcia, że Copernicus Computing działa w Toruniu, a nawet w Polsce. Nie ma to zresztą dla nich żadnego znaczenia. Ważne jest to, że po zalogowaniu na stronie internetowej w niezmiernie prosty sposób - naciskając dosłownie jeden przycisk - mogą skorzystać z oferowanej usługi.

- Prawdę mówiąc, osobiście znamy tylko jednego naszego kontrahenta - uśmiecha się Tomasz Kępa. - To grafik, który przygotował reklamę firmy OSHEE. Znamy go tylko dlatego, że pochodzi z Torunia.

Do toruńskiego superkomputera pukają graficy z Korei Południowej, Filipin, Pakistanu, Izraela, Niemiec, Ukrainy, a nawet ogarniętej wojną Syrii. Największa grupa klientów pochodzi jednak ze Stanów Zjednoczonych. To dlatego stawki za korzystanie z mocy obliczeniowej „Kopernika” określone są w dolarach, a wsparcie techniczne w językach angielskim, polskim, koreańskim i japońskim uwzględnia różnice czasowe i zapewnione jest (co niewątpliwie przekłada się na sukces rynkowy firmy) przez całą dobę, siedem dni w tygodniu.

- Od samego początku istnienia spółki mamy wyznaczony cel: chcemy być najlepszą farmą renderującą na świecie. I konsekwentnie do niego zmierzamy - zapewnia Michał Organiściak.

Nadchodzi „Lem”

Już we wrześniu tego roku, znów korzystając z funduszy unijnych, spółka Copernicus Computing chce uruchomić kolejny superkomputer. Zapowiada, że „Lem” będzie najszybszy w Polsce, dwudziestokrotnie szybszy od „Kopernika”, przebije działającego na krakowskiej AGH „Prometeusza”, znajdzie się też w pierwszej setce superkomputerów na świecie. Jego potężna moc obliczeniowa posłuży nie tylko grafikom, będzie także, a może przede wszystkim, wykorzystywana do badań nad nowymi lekami.

Michał Organiściak nie ma wątpliwości, że to dobry ruch. - Światowe firmy farmaceutyczne to świetny klient. Potrzebują naprawdę ogromnej mocy. My ją im dostarczymy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska