Postępowanie prowadzone przez komisję antymobbingową było jedynie elementem zamkniętego kilka dni temu postępowania dyscyplinarnego. Choć zostało już zakończone (a rozstrzygnięcie miało zostać opublikowane w poniedziałek), ostatecznego stanowiska komisji dyscyplinarnej nadal nie znamy, ponieważ orzeczenie konsultowane jest nadal przez prawników uczelni.
"Zdyskredytował doktorantkę"
Komisja antymobbingowa zajmowała się sprawą w ubiegłym roku w związku ze skargą doktorantki prof. Tomasza Ważnego. Sprawę rozpatrywali prof. Adam Kola, prof. Krzysztof Abriszewski oraz Karolina Rokicka-Murszewska.
Po przeanalizowaniu dokumentów, komisja uznała jednogłośnie, że zgłoszenie mobbingu było zasadne i że „doszło do wyczerpania znamion mobbingu”, którego miał się dopuścić Tomasz Ważny.
W sprawozdaniu komisji mowa nękania i zastraszania. Według członków komisji, podjęte przez prof. Ważnego działania miały zdyskredytować doktorantkęzarówno w środowisku naukowym, jak i w kontekście jej przyszłej kariery naukowej.
"Mogło sprowokować konflikty międzynarodowe"
Zdaniem komisji, prof. Ważny „w dokumentach skierowanych do władz dziekańskich oraz w zeznaniach przed Komisją zarzucał współpracowniczce nierozliczenie badań prowadzonych w Nepalu, „co mogło narazić stronę nepalską na poważne problemy, a nawet prowadzić do incydentu międzynarodowego”. Informacje te miały przedstawiać doktorantkę jako osobę nieodpowiedzialną, co „mogło sprowokować konflikty międzynarodowe”.
Chodzi o ,,Oświadczenie dot. nieuprawnionego korzystania ze wzorców dendrochronologicznych”, które zostało rozesłane do nieustalonej w toku postępowania liczby osób (zarówno z UMK, jak i spoza UMK). W oświadczeniu tym profesor, zdaniem komisji, nie tylko deprecjonuje kompetencje koleżanki, ale też zarzuca jej „bezprawne przywłaszczenie sobie własności intelektualnej”.
"Utrata wizerunku"
Według komisji działanie takie „równa się przypisaniu sobie przez T. Ważnego roli sądu i wykonawcy wyroku wobec domniemanego działania (nazwisko doktorantki), a jego celem jest wyraźnie zniszczenie jej publicznego wizerunku w świecie nauki”. Komisja zwraca uwagę, że „rozsyłający oświadczenie jest osobą o wysokim statusie w tym środowisku - profesorem zwyczajnym i badaczem o międzynarodowej renomie, zaś (nazwisko asystentki) jest początkującą badaczką. Dodatkowym efektem powyższego oświadczenia - obok lęku o utratę wizerunku w środowisku pracy - jest obawa (nazwisko asystentki) o bezstronność potencjalnej komisji doktorskiej oraz recenzentów w przewodzie, skoro wybitny przedstawiciel tego środowiska naukowego publicznie przypiął jej łatkę osoby niekompetentnej i nieuczciwej”.
Prof. Ważny do protokołu odniósł się w bardzo emocjonalny sposób: „Jest dokumentem haniebnym i niestety o dużej sile rażenia. Wielokrotnie wykorzystywany był zarówno przeciwko mnie, jak i moim współpracownikom, a także przedstawiony został jako dokument końcowy w sprawie mobbingowej przez pełnomocniczkę rektora ds. równego traktowania oraz rzecznika akademickiego na spotkaniu z pracownikami mojej katedry".
"Usuwanie niewygodnych pracowników"
Zdaniem profesora dokument powinien zostać opublikowany, aby w przyszłości „zapobiec niebezpiecznemu precedensowi wydawania wyroków w delikatnych sprawach mobbingowych na podstawie fałszywych i niezweryfikowanych oskarżeń jednej strony albo, co jest jeszcze bardziej niebezpieczne – zapobiec wykorzystywaniu procedur antymobbingowych do usuwania/eliminacji niewygodnych pracowników”.
Według naukowca komisja „zastosowała starą, sprawdzoną metodę dajcie mi nazwisko a paragraf zawsze się znajdzie. Kiedy paragraf się nie znalazł, dokonywano manipulacji, eliminacji niewygodnych zeznań a nawet posunięto się do kreowania materiałów obciążających (rzekome podwójne finansowanie). Według prof. Ważnego członkowie Komisji, a w szczególności jej przewodniczący powinni być odsunięci od pełnienia jakichkolwiek odpowiedzialnych funkcji na Uniwersytecie”.
"Stanowisko stanowcze, ale stonowane"
Elementem postępowania jest wątek staffingu (nękania przełożonych). W przypadku prof. Ważnego, zarzut ten dotyczył dziekan wydziału (obecnej prorektor). Naukowiec miał stosować wobec swojej przełożonej techniki manipulacyjne, groźby, szantaż i odwet, a także nie poczuwać się do odpowiedzialności i przerzucać winę.
W tej sprawie profesor Ważny również zajął stanowisko: ”Moje postępowanie wobec pani dziekan uważam za stanowcze, ale stonowane w stosunku do wyrządzonej mi krzywdy. (…) Podczas całego postępowania nie miałem możliwości przedstawienia mojego stanowiska ani dokumentacji, która jednoznacznie zaprzecza pomówieniom (nazwisko doktorantki). Wykorzystałem jedyną możliwość, jaką było emailowe poinformowanie rad obydwu dyscyplin o dziejących się nieprawidłowościach ze strony pani dziekan. Przedstawiłem wyłącznie fakty. (...) Moja wysoka pozycja w Europie, współpraca z kilkudziesięcioma znaczącymi instytucjami naukowymi z całego świata oraz jasno określony i konsekwentnie realizowany program badań naukowych stanowi najwyraźniej problem dla obecnych władz Wydziału. Trójstronna umowa o realizację projektu badawczego MAESTRO zakładała równorzędność kierownika grantu oraz kierownika jednostki tymczasem jako kierownik grantu jestem w rzeczywistości umieszczony za kadencji obecnych władz UMK na dolnym poziomie struktury hierarchicznej, co jest nieporozumieniem”.