Bo przyzwyczaiłam się (a nie powinnam!) do odpowiedzi standardowej. Takiej, jaka padała wielokrotnie, gdy próbowaliśmy dociekać odpowiedzialności za różne błędy: fuszerki drogowe, remontowe, organizacyjne i inne.
Odpowiedź ta brzmi mniej więcej tak: „Urząd nie miał wpływu (...), realizował projekt (...), opóźnienia nie były spowodowane (...) błędów nie odnotowano (...)”. A poza tym, to jest pięknie i miło.
A tu tym razem, niepytana przeze mnie pani rzecznik, sama przekazała w pierwszym z kilku maili, że „wobec pracowników biorących udział w realizacji projektu zostały wyciągnięte konsekwencje”. Przyznaję, mail czytałam pięć razy.
Informacja o tym, że zwrot 2,5 mln zł dotacji po pierwsze wynika z jakiegoś błędu, a po drugie - że ktoś za niego odpowiada, to kompletne novum. Rozzuchwalona zatem bezczelnie dopytuję: winni są tylko szeregowcy, czy może też jakiś dowódca?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?