Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice rodziny Kossaków [ROZMOWA DNIA]

Redakcja
Anna Kroplewska-Gajewska jest kustoszem Muzeum Okręgowego w Toruniu
Anna Kroplewska-Gajewska jest kustoszem Muzeum Okręgowego w Toruniu Grzegorz Olkowski
Dawno nie było w Toruniu wystawy cieszącej się tak dużym zainteresowaniem. Rozmawiamy z ANNĄ KROPLEWSKĄ-GAJEWSKĄ, kuratorem wystawy „Kossakowie. Co za sukces, co za popularność, grad zaszczytów, honorów”, którą można oglądać w Ratuszu Staromiejskim.

[break]
Już dawno nie widziałem takiego tłumu na wernisażu w Muzeum Okręgowym. Spodziewała się Pani takiego zainteresowania?
Zapełniła się cała Sala Mieszczańska. Ogromne zainteresowanie wynika z faktu, że choć malarstwo Kossaków jest znane, to jednak bardzo rzadko bywa prezentowane na wystawach. Dodatkowo nasza ekspozycja jest szczególna. Zebraliśmy na niej prace czterech Kossaków. Łącznie aż 118 obiektów. Najwięcej prac, bo aż 75, wyszło spod ręki protoplasty rodu - Juliusza Kossaka. Są niezwykle rzadko prezentowane. W większości to jego akwarele, które ze względów na wymogi konserwatorskie, mogą być pokazywane na wystawie tylko przez sześć tygodni.
Co warto wiedzieć o rodzinie Kossaków, zanim wybierzemy się na toruńską wystawę?
Byli twórcami malarstwa realistycznego. Prezentowali ziemiańską codzienność w XIX i na początku XX wieku, gdy ludzie żyli bliżej natury niż obecnie. Wszyscy są też ilustratorami wojskowości polskiej.
Na hasło „Kossak” pojawia się od razu przed oczami „Panorama Racławicka”, sceny batalistyczne oraz konie... Skąd u Juliusza Kossaka wzięła się ta tematyka, którą kontynuował jego syn oraz wnukowie?
Nie ma w tym niczego zaskakującego. Ten artysta nie wybiegał poza typowe zainteresowanie twórców malarstwa XIX wieku. Konie, portrety, sięganie po tematykę historyczną... Żyjący w latach 1824-1899 Juliusz Kossak skupiał się także na pokazywaniu burzliwej historii Polski. Nie zapomnijmy, że do 1918 roku tej Polski nie było na mapie. Wybierając się na wystawę musimy więc pamiętać, że jego prace miały kiedyś zupełnie inne oddziaływanie. Podobnie było z pracami jego syna - Wojciecha Kossaka.
Ciekawostką było funkcjonowanie słynnej „fabryczki” Kossaków. Co to takiego było?
W latach 60. XIX wieku Juliusz Kossak kupił dla rodziny - nazywany dziś „Kossakówką” - krakowski dworek, przy którym była także pracownia. Gdy Wojciech Kossak wyjechał do Warszawy, aby - mieszkając w hotelu Bristol - realizować spływające do niego zamówienia, prowadził ją jego syn - Jerzy. Wojciech Kossak nie nadążał z pracą. Bywało, że prosił Jerzego o podmalowanie danego dzieła. Płótna - jeszcze mokre - wysyłano czym prędzej do Warszawy, gdzie ojciec nanosił poprawki, dokańczał pracę, sygnował je swoim podpisem i sprzedawał. Ta sprawa stała Wojciechowi Kossakowi ością w gardle. W niektórych przypadkach sam miał później kłopot, by wskazać prace, które wyszły tylko spod jego ręki.
Te dzieła stworzone przy pomocy jego syna można w jakiś sposób rozpoznać?
Dr Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska, która przygotowała naszą wystawę, jest w stanie to zrobić. My jednak takich dzieł nie prezentujemy.
Którym pracom warto poświęcić szczególną uwagę?
Proszę spojrzeć na te dwa portrety, przedstawiające Pawlikowskich autorstwa Wojciecha Kossaka z 1925 roku. Kobieta to wnuczka Wandy Monné, muzy Artura Grottgera. Była malarką i znaną portrecistką w Londynie. Została namalowana niezwykle swobodnie. To portret z pogłębioną psychiką modela. Po sposobie, w jaki została przedstawiona, od razu można zauważyć, że Kossak był z nią zaprzyjaźniony. Zupełnie inny charakter mają jego „Rugi pruskie” z 1909 roku. Warto tutaj zwrócić uwagę na te nienaturalnie powiększone zaciśnięte pięści, co świetnie ukazuje sprzeciw chłopa przed wysiedleniem.
A ta nietypowa duża praca?
To fragment panoramy Wojciecha Kossaka (całość miała rozpiętość 120 na 15 metrów - przyp red.) „Przejście przez Berezynę”. Została pocięta na mniejsze fragmenty, aby łatwiej można ją było sprzedać. To zaledwie jedna z kilku jej części.
Prezentowana twórczość Juliusza Kossaka też skrywa takie niespodzianki?
Mamy kilka wybitnych przykładów jego twórczości. Z prywatnej kolekcji udało się m.in. pozyskać komplet dwunastu sepiowych rysunków, które w latach 1885-1886 powstały jako ilustracje do „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza. A oto obraz olejny „Amazonka” z 1886 roku. Nietypowa rzecz jak na Juliusza Kossaka, który słynął ze świetnych akwareli. Ciekawostką jest to, że patrząc na tę pracę do końca nie wiadomo, co było ważniejsze dla autora - tytułowa Amazonka czy koń, na którym ona siedzi. Oto cały Juliusz Kossak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska