MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziecięce dramaty

/Ad/
Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu.
Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu. T. Klocek

Trzynastolatka przez prawie siedem miesięcy zmuszała o trzy lata młodszą koleżankę do okradania własnego ojca. Wpadła po tym, jak zaczęła wymuszać pieniądze od innej dziewczynki. Zanim sprawą zajęła się policja, nielegalnie zdobyła ponad tysiąc złotych.

Historia rozgrywała się w jednej z radomskich dzielnic domów jednorodzinnych. Dziewczynki razem bawiły się na ulicy i placu zabaw, spotykały się w drodze do sklepu i szkoły. Pierwsze pieniądze trzynastolatka wymusiła od dziesięciolatki w lutym. Potem przez siedem miesięcy dziewczynka była straszona pobiciem przez inną koleżankę. Zastraszone dziecko wyniosło w tym czasie z domu 550 złotych i 220 funtów angielskich. Ojciec, który samotnie wychowuje dziewczynkę, prawdopodobnie domyślał się co się dzieje, ale nic nie zrobił, aby zakończyć proceder.

W wakacje trzynastolatka znalazła sobie jeszcze jedną ofiarę. Podobnie jak w poprzednim przypadku, grożąc pobiciem, zmuszała dziewięcioletnią dziewczynkę do wydawania jej pieniędzy. Raz nawet uderzyła ją w twarz. W ciągu miesiąca z domu dziewięciolatki zginęło prawie 600 złotych. Rodzice szybko zauważyli brak gotówki i zainteresowali się tym, co robi ich córka. Zaczęli wypytywać ją o to, co dzieje się na ulicy i rozmawiać z jej koleżankami. Kiedy dowiedzieli się o wymuszeniach, zawiadomili policję.

- Należy pochwalić rodziców, którzy szybko i zdecydowanie zareagowali w tej sytuacji - powiedział starszy aspirant Grzegorz Zaborski z Zespołu do Spraw nieletnich i Patologii Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.

Okazało się, że trzynastolatka wcześniej sprawiała już kłopoty wychowawcze. W szkole znana jest z wagarów. Przez pewien czas mieszkała w domu dziecka.

Pieniędzy nie udało się odzyskać. Dziewczyna stwierdziła, że wydała je na słodycze i karty telefoniczne. Jakie będą dalsze jej losy, zdecyduje Sąd Rodzinny.

To wierzchołek góry lodowej

- To są zachowania przejęte przez dzieci od dorosłych - twierdzi Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu. Pracownicy placówki od dziesięciu lat mają do czynienia z podobnymi sprawami. - Najbardziej niepokojące jest to, że wymuszają coraz młodsze dzieci i dziewczęta. Rolą dorosłych jest natychmiast reagować. W przeciwnym razie zdemoralizowane dzieci czują się bezkarne i dopuszczają się coraz poważniejszych przestępstw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie