Tak wyglądają sklepowe półki w Toruniu! Co i gdzie wykupują? Zobaczcie zdjęcia

- Mówię sobie "Nie będę panikował". Gdy skończył mi się papier, poszedłem normalnie do sklepu. Ale już go nie było. Ani w Biedronce, ani w Tesco. Musiałem kupić jakieś chusteczki "Merry Christmas" i się nimi podcierać! - żali się na Facebooku toruński bloger Marcin BBKTS Positive Runner. - Kolejny dzień. Przed chwilą otworzyli Biedronkę. Cały parking pełen samochodów. Przepychali się jeszcze przed otwarciem. Ludzie z wózkami i inni."Ja tu stałem!" itp. Gdy otworzyli, od razu pobiegli na salę. W pół godziny znów wykupili cały papier i mleko. Jedni panikują z uwagi na koronawirusa, drudzy sami nakręcają się tym, że ci pierwsi wykupią im cały towar!

W toruńskich hipermarketach brakuje przede wszystkim produktów do higieny takich jak mydło czy chusteczki nawilżające. Klienci wykupują masowo także produkty spożywcze. W Lidlu przy ul. Prüfferów w Toruniu natknęliśmy się na puste kartony po makaronach i kaszy. W większości supermarketów brakuje również mięsa mielonego, drobiowego oraz schabów. Osoby, które chciały zakupić papier toaletowy, również mogą się spotkać z rozczarowaniem – na półkach pozostały ostatnie sztuki.

Koronawirus. Czego brakuje w toruńskich sklepach?

W Biedronce przy ul. Hallera brakuje mydła w płynie, a także innych artykułów higienicznych takich jak podpaski czy pieluchy dla dzieci. Co ciekawe, również półki z jogurtami są częściowo puste – klienci kupują głównie nabiał w wielopakach. Po mące z kolei pozostała tylko pusta paleta.

W innych Biedronkach w naszym mieście m.in. w dyskoncie przy ul. Łódzkiej sytuacja wcale nie wygląda lepiej – brakuje pampersów. Po zgrzewkach wody zostały same folie. Torunianie robią zapasy nie tylko dla siebie, lecz także dla swoich pupili. Niektóre rodzaje karmy zostały w całości wyprzedane. Pozostały po nich tylko puste kartony.

W sklepie Auchan sytuacja wygląda nieco lepiej, gdyż hipermarket oferuje większy wybór produktów. Półki są cały czas uzupełniane towarami przez pracowników.

Koronawirus. Jakie towary kupujemy najczęściej? Oto opinie

Udało nam się podejrzeć, co klienci sklepów w Toruniu mają w swoich wypełnionych po brzegi koszykach. Najwięcej miejsca zajmowały w nich zdecydowanie papiery toaletowe i ręczniki papierowe. Torunianie robili też drobne zapasy sosów do makaronu czy płatków dla dzieci. Do wózków sklepowych wkładali również chleb tostowy. Pakowanego pieczywa powoli zaczyna brakować.

Mieszkańcy Torunia ruszyli na zakupy nie tylko do hipermarketów czy sklepów spożywczych. Niektóre półki drogerii także świecą pustkami. W Rossmannie przy ul. Poznańskiej nie kupimy mydła w płynie. Podczas naszej wizyty w sklepie na półkach z papierem toaletowym nie było ani jednej paczki. Chcieliśmy porozmawiać na ten temat z kierowniczką drogerii, ale była niestety nieobecna.

Nowości zapytały klientów sklepów, czy robią zapasy z powodu koronawirusa. Usłyszeliśmy na ten temat różne opinie.

- Jak widzimy, że zaczyna brakować makaronów, to również kupujemy. Ale bez paniki, na spokojnie. Kupujemy raczej takie rzeczy, które jemy na co dzień. Może minimalnie więcej, by się zabezpieczyć – powiedziała nam jedna z klientek Lidla.

Inny klient z kolei twierdzi, że nie robi zapasów.

- Jestem zszokowany tymi pustymi półkami. Wykupili nawet mój ulubiony ryż – mówi nam mężczyzna spotkany w Lidlu przy ul. Prüfferów. Podobnie wypowiada się klient zatrzymany przez nas na parkingu. - Nie zamierzamy robić żadnych zapasów. Przyszliśmy po prostu na zakupy – stwierdza.

Torunianka robiąca zakupy w Biedronce przyznała, że kupuje podstawowe rzeczy. - Kupiliśmy kilka zgrzewek wody, trochę mleka. Jeśli przyszłoby nam zostać w domu, to lepiej mieć choć drobny zapas – dodaje.

Powodów, dla którego ludzie robią ogromne zapasy, może być kilka. Jedni boją się przymusowej kwarantanny, inni z kolei myślą, że sklepy mogą zostać zamknięte.

- A nawet we Włoszech, gdzie jest ponad 10 tys. zachorowań na koronawirusa, sklepy są otwarte - mówi jeden z klientów.

Koronawirus w Polsce. Jedzenia nie zabraknie?

Jak zapewnia w rozmowie z Radiem Zet minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, "jedzenia nie zabraknie".

- Obdzwoniłam producentów żywności. I wszyscy zapewnili mnie, że produkują na ok. 80% swoich mocy produkcyjnych. Mogą zwiększyć produkcję, jeżeli jest taka potrzeba, zatem naprawdę apelujemy o umiar. Nie mamy dzisiaj potrzeby tłoczyć się w kasach. To nie jest najbezpieczniejsze miejsce - mówi Jadwiga Emilewicz.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową do Polaków apeluje również minister Jan Krzysztof Ardanowski.

- Kanały zaopatrzenia są takie, że brakujące produkty zostaną dowiezione do sklepów. Są zapasy, więc nie spodziewam się dramatycznych sytuacji. Żywności nie zabraknie - przekonywał Ardanowski. - Choroba związana z koronawirusem minie i co wtedy? Będziemy wyrzucać żywność, którą kupowaliśmy bez opamiętania.

• Według danych Nielsena, czyli międzynarodowej firmy badawczej, sprzedaż takich produktów jak mąka, ryż, makaron, mydło oraz żel antybakteryjny, była w ostatnim czasie wyższa aż o 17% niż w zeszłym roku, o tej samej porze.
• Obecnie w Polsce jest 49 osób zakażonych koronawirusem. Placówki oświatowe oraz kulturalne takie jak kina, teatry czy opery mają być zamknięte przez najbliższe dwa tygodnie.