Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te kilkulatki szybciej potrafią jeździć na motorze niż rowerze - pitbike coraz popularniejszy

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
Na te motory wsiadają już czterolatki. Najwolniejsze z maszyn i tak rozwijają prędkości wyższe niż 50 km/h. – Łatwiej się nauczyć jeździć na pitbike niż na rowerze – mówią pasjonaci tego sportu.
Na te motory wsiadają już czterolatki. Najwolniejsze z maszyn i tak rozwijają prędkości wyższe niż 50 km/h. – Łatwiej się nauczyć jeździć na pitbike niż na rowerze – mówią pasjonaci tego sportu. fot. Marcin Jadziński, Paweł Kędzia, Marcin Pawlak
Na te motory wsiadają już czterolatki. Najwolniejsze z maszyn i tak rozwijają prędkości wyższe niż 50 km/h. – Łatwiej się nauczyć jeździć na pitbike niż na rowerze – mówią pasjonaci tego sportu.

Rowerowe Kujawsko-Pomorskie sezon 2 odcinek 4:

od 16 lat

Jazda na miniaturowych motorach robi się coraz popularniejsza. Jak mówią pasjonaci tego sportu, jest to budżetowa wersja motocrossu – najtańsze maszyny można dostać już w cenie niezłego roweru – od 4 tysięcy złotych. Pojemność silników zaczyna się od 50 cm sześciennych – takie motocykle i tak rozwijają prędkości wyższe niż 50 km/h.

Wsiadają na nie już czterolatki. Czasami do motorów przyczepia się dodatkowe kółka - jak przy nauce jazdy na rowerze. – Im młodsze dziecko, tym szybciej obywa się z prędkością, szybciej uczy się, jak działa motor i wyrabia sobie nawyki bezpiecznej jazdy – tłumaczy Paweł Kędzia, ojciec 12-letniego Olafa, który od 4 lat jeździ na pitbike.

Zobacz koniecznie

Jak 8 latek został motocyklistą?

Pasja zrodziła się przez przypadek. Na finale WOŚP w Brodnicy odbywał się pokaz jazdy na małych motocyklach. Paweł z synem nie dotarli na wydarzenie, ale okazało się, że wypożyczalnię pitbike prowadzi ich znajomy – Marek Gutmański, uznawany za jednego z „ojców założycieli” pitbike w regionie.

– Wsiałem na motor, usłyszałem silnik i wiedziałem, że chcę to robić – wspomina 12-letni Olaf.

Mija trzeci rok pasji chłopca. Jak mówi jego ojciec, to hobby wymagające, ale przynoszące satysfakcję całej rodzinie. – Motocykl trzeba zapakować, dojechać na kilkugodzinny trening i z niego wrócić. W czasie jazdy dochodzi do różnych awarii, z którymi trzeba sobie poradzić. Na początku niewiele wiedziałem o tym, jak jest zbudowany motor, po trzech latach już potrafię niektóre rzeczy naprawiać, tak samo Olaf.

Tak zaczynają młodzi żużlowcy

Wokół pitbike rośnie spora społeczność w cały kraju. – Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, że to tak popularne – przyznaje Paweł Kędzia. Zawodnicy spotykają się na zawodach w całej Polsce, w tym roku w Gdańsku pierwszy raz odbyły się mistrzostwa Polski w pitbike.

Sport został wpisany także w piramidę szkolenia polskiego żużla. Coraz więcej kilku, kilkunastoletnich zawodników ćwiczy w klubach w Toruniu, Lesznie, Grudziądzu czy Gorzowie Wielkopolskim. – Trenerzy sobie chwalą doświadczenie na pitbike, bo dostają chłopaka, który staje przed motorem żużlowym i nie boi się dźwięku silnika, jest z nim oswojony i gotowy do jazdy – tłumaczy ojciec młodego pitbikera.

W regionie można nauczyć się jazdy na pitbike pod okiem wielu trenerów. Oprócz toru w podbrodnickich Kominach funkcjonuje tor w Głażewie, praktycznie kolebka pitbike'ów w Polsce, Wierzchucinie Królewskim czy Toruniu. Pasjonaci sportu zachęcają do korzystania z porad doświadczonych trenerów, bo pitbike to coś więcej niż „wejdź na motor i jedź”.

– Ten sport jest bardzo wymagający fizycznie. Pracuje całe ciało, ważne jest odpowiednie ułożenie rąk, nóg, łokci, czucie motocykla, a treningi trwają 3-4 godziny. Sam widziałem, jak na te małe motocykle wsiadali dorośli, zsiadali wymęczeni po 15 minutach i dziwili się, jak to możliwe, że kilkulatek jest w stanie jeździć tak godzinami. To sport dla małych twardzieli – przyznaje Kędzia.

Małe motory, wielka wytrwałość

Zawody pitbikowe wyglądają tak, że najpierw odbywają się tzw. wolne treningi, podczas których zawodnicy mają możliwość zapoznania z trasą. Następnego dnia - kwalifikacje - jazdy na czas, które decydują o kolejności wyboru miejsc w bramkach startowych. Wreszcie wyścigi: 2 w pucharze Polski i 3 w mistrzostwach Polski.

– Najbardziej stresuję się przed startem, kiedy opada tablica oznaczająca 5 sekund do startu. Silniki wyją wtedy na pełnych obrotach, chwila nieuwagi i mogę wjechać w „bramkę” która jest blokadą przed falstartem – mówi 12-letni zawodnik.

– Gdyby na mnie trafiło, to bym rzucił motocykl w cholerę i zszedł z toru – mówi ojciec Olafa o jednym ze startów, kiedy chłopakowi kompletnie nie szło. – Kilka razy wypadał z trasy, ale za każdym razem otrzepywał się i jechał dalej, aż do mety. Zaimponowało mi to. Widać tę wytrwałość u tych młodych chłopaków, którzy z resztą tworzą niesamowitą społeczność. Na torze są przeciwnikami – walczą o medale, a po wyścigach bawią się razem i pomagają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska