Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terapia na samym dnie

Redakcja
- Ludzie oczekują, że podamy tabletkę albo coś takiemu uzależnione-mu od narkotyków człowiekowi powiemy i będzie po wszystkim - młoda stażystka uśmiecha się smutno. Jej praca to odbieranie telefonów. Nie byle jakich telefonów, bo w sprawach życia i śmierci.

- Ludzie oczekują, że podamy tabletkę albo coś takiemu uzależnionemu od narkotyków człowiekowi powiemy i będzie po wszystkim - młoda stażystka uśmiecha się smutno. Jej praca to odbieranie telefonów. Nie byle jakich telefonów, bo w sprawach życia i śmierci.

<!** Image 2 align=right alt="Image 128854" sub="Dobre programy terapeutyczne łączą w sobie różne koncepcje psychologiczne, zmieniając sferę poznawczą
i emocjonalną pacjenta. Na zdjęciu: zajęcia z arteterapii. Zadanie nazywa się „Ja i mój świat”. Powtarza się je na różnych etapach terapii. Pacjent ma przedstawić siebie i rzeczywistość wokół. Na początku zawsze jest to obraz przygnębiający. / Fot. Adam Zakrzewski">Toruń, Szosa Bydgoska, bladożółty parterowy pawilon. Jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie - mówiąc górnolotnie - można zmienić swoje życie w dwa miesiące. Zmienić albo przynajmniej spróbować zrobić coś z życiem, które wali się na głowę. Świeci słońce, kilkoro młodych ludzi wygrzewa się na ławce, paląc papierosy i demonstrując tatuaże na łydkach, ramionach i gołych torsach. Lekarz, student filozofii, sportowiec, taksówkarz, pielęgniarka, prawnik, zawodowy złodziej, ślusarz.

Dzieli ich wszystko - pochodzenie, styl życia, status majątkowy i iloraz inteligencji - poza jednym: śmiertelną obsesją brania. Na pierwszy rzut oka nie wyglądają na narkomanów. Zadbani, uśmiechnięci, dobrze odżywieni i modnie ubrani. Odbiegają od stereotypu ćpuna, który w brudnych dżinsach siedzi na schodach ze strzykawką w dłoni.

<!** reklama>Wiem, że mogę żyć na trzeźwo

Patryk z Warszawy ma 29 lat, jeździł taksówką, ale przede wszystkim „wciągał amfę” i upijał się. Tak od 12 lat, ale najgorsze były dwa ostatnie. Wyjeżdżał na miasto tylko po to, żeby zarobić na picie i ćpanie. Przyjechał do ośrodka po nieudanej próbie samobójczej.

<!** Image 3 align=left alt="Image 128854" sub="Terapia grupowa to istota każdego programu terapeutycznego. Podczas takich sesji ludzie wchodzą w silne relacje między sobą, często wyzwalają się skrajne emocje. Dla niektórych pacjentów jest to forma zajęć trudna do zaakceptowania. / Fot. Adam Zakrzewski">- Jak byłem za bardzo pijany, to wąchałem. Jak chciałem się przespać, to się upijałem - mówi cicho i wolno, jakby od niechcenia. Może to efekt dwuletniego ciągu amfetaminowego, a może zwykły wstyd. - Straciłem mieszkanie, dziewczynę, odsunęła się ode mnie rodzina, pojawiły się problemy finansowe. Miałem akcje prześladowcze. Czułem się podsłuchiwany, słyszałem głosy, wydawało mi się, że jestem obserwowany - wylicza, patrząc na swoje dłonie. Za dwa dni kończy terapię. - Wiem dwie rzeczy: że życie może być przyjemne i że mogę żyć na trzeźwo.

Na stronie internetowej Ośrodka Krótkoterminowej Terapii Uzależnień w Toruniu można przeczytać, że jest to jedyne miejsce w Polsce, w którym prowadzi się terapię dorosłych według metody TSR - terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Filozofia tej metody opiera się na założeniu, że każdy człowiek ma w sobie dość siły i kompetencji, by znaleźć najlepsze rozwiązanie dla swoich problemów. Czasem tylko po prostu potrzebuje wsparcia kogoś z zewnątrz. Przy Szosie Bydgoskiej to wsparcie dostanie, nawet jeśli połowę swego życia przegrał i przegapił, bo w myśl TSR „szklanka zawsze jest do połowy pełna”.

Tak uzależnia marihuana

- Nie grzebiemy się w przeszłości pacjentów. Nie pytamy: - W czym nawaliłeś. Tylko: - W czym jesteś dobry. Dla naszych klientów takie podejście jest dużym zaskoczeniem - mówi Bartłomiej Żukowski, specjalista terapii uzależnień, jeden z terapeutów pracujących w ośrodku przy Szosie Bydgoskiej.

<!** Image 4 align=right alt="Image 128854" sub="Pacjent uzależniony od polskiej heroiny to przeszłość. Dziś dominują marihuana
i amfetamina,
a jeśli pojawia się heroina, to palona, a nie podawana dożylnie. Klienci ośrodków to cały przekrój społeczny - przestępcy, lekarze, prawnicy, sportowcy, nauczyciele, studenci, policjanci, robotnicy. / Fot. Adam Zakrzewski">Zamiast długiej izolacji, koncentrowania się na przeszłości i bolesnego budowania tożsamości narkomana, proponuje się tutaj krótką, ale intensywną drogę do zmiany poprzez szukanie w sobie mocnych stron. Taka metoda, zdaniem specjalistów, sprawdza się zwłaszcza w odniesieniu do młodzieży. Stosowana jest z powodzeniem, m.in., w Młodzieżowym Oddziale Leczenia Uzależnień w toruńskich Czerniewicach.

- Zamiast poszukiwać dowodów na uzależnienie, szukamy potrzeb stojących za zażywaniem narkotyków. Nie pytamy, dlaczego brałeś, tylko, co ci to dawało? Potrzeby są OK, bo młodzież chce się bawić, lepiej się uczyć, radzić sobie z emocjami. Tylko sposoby zaspokajania tych potrzeb okazują się kiepskie na dłuższą metę - tłumaczy Jacek Szczepkowski, terapeuta praktyk i naukowiec z kilkunastoletnim doświadczeniem w pracy z uzależnionymi. Na pytanie, z jakich rodzin wywodzą się jego młodociani pacjenci, lubi odpowiadać słowami jednej ze swoich studentek: „Nie ma domu bez złomu”.

Wojtek, 21 lat, czarne, kręcone włosy (niedawno ściął rastamańskie dredy), elokwentny, wygadany. Studiował filozofię, potem pedagogikę. W ośrodku przy Szosie Bydgoskiej od miesiąca. Chłopak jest żywym dowodem na to, że twierdzenie, iż marihuana nie uzależnia, to kompletna bzdura. Nałogowo pali od trzech lat. Znajomi, z którymi grał w kapeli i imprezował, nie mogli uwierzyć, że jedzie do ośrodka dla narkomanów. Wysłali nawet dwuosobową delegację, która jednak nie przedarła się przez ochronę. Chłopak sam zawiadomił ochroniarzy.

<!** Image 5 align=left alt="Image 128854" sub="Praca też jest elementem terapii. Na zdjęciu: pacjenci
z ośrodka przy ulicy Tramwajowej w Toruniu. / Fot. Piotr Schutta">Złamiesz zasady - wylatujesz

- Mam się za niegłupiego człowieka, ale kiedy zrobiłem sobie rachunek sumienia, to zobaczyłem, że moje zachowanie było poniżej krytyki. Inne narkotyki też brałem. Spróbowałem cały asortyment: kwasy, amfa, kokaina, grzyby. A potem dopalacze. Tylko hery nie. Człowieku, moje życie polegało na tym, żeby się spić i skopcić. I tak codziennie. Wywalali mnie nawet z roboty, polegającej na roznoszeniu ulotek - opowiada Wojtek. - Czułem się albo bardzo fajnie, albo całkiem do dupy, żadnych stanów pośrednich. Przestał mi przeszkadzać syf wokół mnie. Kurz, brudne naczynia. Wszystko jedno. Pojawiły się jakieś dziwne lęki, ptaków zacząłem się bać. Kazali mi chodzić do poradni, to byłem na kilku spotkaniach, ale jarałem coraz więcej. W końcu rzuciła mnie dziewczyna, a moja terapeutka powiedziała, że nie dam rady, muszę się zamknąć w ośrodku.

- 20 lat temu pacjentem ośrodka dla narkomanów był heroinista wstrzykujący sobie polską heroinę, zwaną kompotem. Docierał do terapii po wielu latach brania, zaniedbany i wyniszczony. Gołym okiem widać było, że ten człowiek przychodzi z innego świata - mówi psycholog Elżbieta Rachowska. Z narkomanami pracuje od 1985 roku. 21 lat temu założyła w Toruniu znany w całej Polsce ośrodek przy ulicy Tramwajowej. Zaczynali od niewielkiego domku jednorodzinnego z ogródkiem, w którym rosła samotna czereśnia. Mogli pomieścić kilkunastu pacjentów. Dziś dysponują ponad 30 miejscami, mają ogród z prawdziwego zdarzenia, warsztat stolarski, kawiarenkę, ale przede wszystkim program terapeutyczny budowany latami, łączący w sobie różne nurty psychologiczne i pomysły na wychodzenie z uzależnienia.

Opierają się na trzech filarach. Pierwszym jest społeczność terapeutyczna, najstarsza metoda zaszczepiona w Polsce pod koniec lat 70. przez ośrodki monarowskie. To niedemokratyczna struktura, która narzuca swoim członkom normy, zasady i obowiązki, ale od każdego wymaga inaczej. Złamanie zasad grozi wyrzuceniem z ośrodka. Nowy członek społeczności nie ma żadnych przywilejów, otrzymuje natomiast rozliczne funkcje, które musi wypełniać. Na Tramwajowej przez pierwszy miesiąc nie można korzystać z telefonu, nie ma wyjść do miasta, żadnych odwiedzin, itp. Z postępem w terapii praw przybywa.

<!** Image 6 align=right alt="Image 128854" sub="Młodzież z ośrodka w toruńskich Czerniewicach
w trakcie porządkowania skweru przed placówką / Fot. Adam Zakrzewski">- Osoba nowo przybyła ma się skupić na sobie i zapomnieć o świecie zewnętrznym, nad którym utraciła kontrolę. Na początku będzie doświadczać częstych głodów narkotykowych. Tu jest dla niej bezpieczne miejsce. Tu otrzyma wsparcie innych uzależnionych, usłyszy, jak sobie radzić z obsesją brania, co zrobić, żeby się nie poddać i nie wyjechać z ośrodka. Bo terapię można przerwać w dowolnym momencie - tłumaczy Elżbieta Rachowska.

Narkoman to człowiek chory

Drugi element terapii, stosowanej w ośrodku przy ul. Tramwajowej, został wymyślony 60 lat temu w USA, a rozpowszechniła go w Polsce Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. To tzw. Model Minnesota, program przeznaczony pierwotnie dla alkoholików, wzbogacany i uzupełniany latami o nowe koncepcje psychologiczne. Mówiąc najkrócej, zakłada on, że alkoholik czy narkoman, to człowiek chory, który, jeśli chce rozpocząć normalne życie, musi wziąć odpowiedzialność za swoje uzależnienie i na początku dobrze rozpoznać swój problem. Służą temu grupowe zajęcia psychoedukacyjne na temat uzależnienia i terapia indywidualna; opracowywane dla każdego z osobna osobiste plany terapii i liczne warsztaty umiejętności: asertywnego odmawiania, radzenia sobie z nawrotami, objawami głodu, itp.

- Chodzi o to, żeby pacjent nie przyswajał tylko wiedzy teoretycznej na temat mechanizmów uzależnienia. Ma w sobie wzbudzić głęboką osobistą refleksję, dzięki której możliwe będzie dokonanie przez niego zmiany we własnym życiu - wyjaśnia Elżbieta Rachowska. Ponad 20 lat temu, będąc niedoświadczoną psycholog, pracującą z osobami cierpiącymi na nerwicę, myślała, że w myśl szkoły psychodynamicznej, wystarczy poznać przyczynę uzależnienia, by rozwiązać problem. Myliła się. Współczesna psychoterapia już wie, że ustalenie, dlaczego ktoś stał się narkomanem nie ma żadnego związku z rokowaniem w terapii.

- Lata pracy nauczyły mnie pokory i nieoceniania. Trzeźwienie nie odbywa się według jednego schematu. Każdy zmienia się we własnym tempie. Czasem ten, który wypada z terapii, utrzymuje abstynencję i układa sobie życie dzięki wspólnocie Anonimowych Narkomanów, którą rekomendujemy do dalszego zdrowienia jako trzeci filar naszego programu - dodaje.

Dzwonią, pytają, nie chcą czekać

- Nie interesuje nas, kto ile miał pieniędzy, jaki wykonywał zawód i z jakich kręgów społecznych się wywodzi. Przyjeżdżają do nas robotnicy, byli więźniowie, policjanci, nauczyciele, aktorzy i biznesmeni. Wychodząc od nas mają być świadomi swojej sytuacji życiowej i swoich potrzeb. Próbujemy im pokazać, jak można te potrzeby realizować bez narkotyków - mówi terapeuta z ośrodka przy Szosie Bydgoskiej.

Ludzie z całej Polski i z zagranicy dzwonią tu od rana do wieczora. Są rozgorączkowani i nie chcą czekać. Życie tak im się wymknęło spod kontroli, że są gotowi zamknąć się w ośrodku. Najlepiej od razu. Zabrakło im pieniędzy na narkotyki, mają długi u dilerów, wisi nad nimi sprawa sądowa, stracili pracę, grozi im rozwód albo utrata firmy.

Zofia Jarzębińska w ośrodku przy Szosie Bydgoskiej jest stażystką. Odbiera telefony od potencjalnych klientów. Często ludzie na nią krzyczą, odreagowując swoją bezsilność. - Powtarzam wszystkim, że okres oczekiwania na miejsce też jest ważny. Od osoby oczekującej wymagamy utrzymywania abstynencji. Decyzja o leczeniu nie może być kaprysem chwili, dwa dni temu jeszcze grzał i chce, żebyśmy go natychmiast przyjęli. Grunt pali im się pod nogami. Chcą odroczyć sprawy karne lub zrobić dobre wrażenie na sądzie. Jednym podpowiedział to prawnik albo kurator, jeszcze innych prowadzi za rączkę nadopiekuńcza rodzina. Ale często sami mają już dość.

Uzależniony, czyli mistrz porażki

- Po roku brania słyszymy: „Boże, ja za chwilę zwariuję”. Mają omamy i urojenia, cierpią na depresje i psychozy, bo dzisiejsze narkotyki są dużo silniejsze niż kiedyś. Samo środowisko jest też bardziej brutalne. Wielu naszych pacjentów wplątuje się w poważne problemy ze świata przestępczego - mówi Elżbieta Rachowska. Niedawno została zaproszona na szóstą rocznicę trzeźwości przez byłego członka grupy przestępczej. - Nikt nie dawał mu szans. Ja też - przyznaje. Mówi, że na rocznicę pojedzie z radością.

- Wie pan, co przeszkadza ludziom w podejmowaniu leczenia? Uzależniony to mistrz porażki. Nie wierzy, że może coś zmienić. Ale wystarczy wzbudzić w nim nadzieję - dodaje Elżbieta Rachowska.

Warto wiedzieć

Gdzie szukać pomocy

W województwie kujawsko-pomorskim znajduje się 20 placówek publicznych, świadczących pomoc osobom uzależnionym od narkotyków. Jest to 14 poradni i punktów konsultacyjnych oraz 6 ośrodków i oddziałów stacjonarnych, przy czym w dwóch z nich przeprowadzana jest detoksykacja. Szczegółowe dane można znaleźć na stronie internetowej Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii pod zakładką informator - www.narkomania.gov.pl.

Szczególną rolę odgrywają tzw. ośrodki stacjonarne, w których pacjent zamyka się na dłuższy lub krótszy czas trwania programu terapeutycznego. Izolacja od świata zewnętrznego pozwala na większe skupienie się na swoich problemach. W miejscach tych prowadzona jest intensywna praca psychoterapeutyczna trwająca od rana do wieczora.

Najlepszą i najbardziej urozmaiconą tego typu ofertę ma Wojewódzki Ośrodek Terapii Uzależnień i Współuzależnienia w Toruniu (www.wotuiw.torun.pl), który dysponuje aż trzema ośrodkami stacjonarnymi. W Czerniewicach przy ul. Włocławskiej 233 pracuje się z młodzieżą od 14 do 20 roku życia, terapia trwa do 6 miesięcy. W ośrodku przy Szosie Bydgoskiej 1 prowadzona jest terapia krótkoterminowa dla osób od 20 roku życia. Program trwa do 2 miesięcy. Wreszcie przy ul. Tramwajowej 2/4, gdzie leczenie obejmuje okres do 12 miesięcy, prowadzi się również terapię osób dorosłych. Do ośrodka młodzieżowego przyjęcia odbywają się „z marszu”, na terapię krótkoterminową czeka się do 1,5 miesiąca. Do 3 miesięcy trwa oczekiwanie na miejsce w placówce przy Tramwajowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Terapia na samym dnie - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska