Strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Grudziądzu podsumowali miniony rok. Niestety, większość wyjazdów do pożaru to nie ludzkie tragedie, a bezmyślne podpalenia.
<!** Image 2 align=none alt="Image 166434" sub="W ubiegłym roku zdecydowanie spadła liczba wyjazdów do likwidacji gniazd os. Tu interwencja na Lotnisku
/ Fot. Archiwum">- To był generalnie dobry rok - mówi starszy brygadier Konrad Przybylak, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Grudziądzu. - Dokonaliśmy w jednostce kilku zakupów, a ostatnie działania ratowniczo gaśnicze potwierdziły ich celowość. Nasze działania są obecnie bardzo rozległe. Było kilka skomplikowanych zadań wielodniowych, jak na przykład, powódź. Współpracowaliśmy z gminami czyli Ochotniczymi Strażami Pożarnymi. Jestem bardzo zadowolony.
<!** reklama>W ubiegłym roku w Grudziądzu strażacy wyjeżdżali na sygnale 915 razy, mniej niż w roku poprzednim o prawie 30 procent. Interwencji byłoby jeszcze mniej gdyby nie bezmyślne podpalenia. Co prawda było mniej podpaleń na przykład traw czy śmietników, ale i tak stanowią te zdarzenia około 60-70 procent wyjazdów pożarników. Strażacy nie musieli też tak często jak w 2009 roku (256 razy) wyjeżdżać do likwidacji gniazd os czy szerszeni. Takie interwencje miały miejsce tylko 32 razy, dzięki instruktażom telefonicznym udzielanym przez strażaków do zgłaszających problem mieszkańców. Sprawne działania w pożarach i na drogach to też efekt sprzętu, który zakupiono dla grudziądzkiej jednostki.
- Wyposażenie jest dobre i na dzisiaj jesteśmy zaspokojeni sprzętowo - mówi aspirant sztabowy Jan Brzozowski, kwatermistrz PSP w Grudziądzu. - Trzeba jednak pamiętać, że sprzęt się starzeje i wymaga wymiany. W powiecie w jednostkach włączonych do Krajowego Systemu Pożarniczo-Gaśniczego sprzęt też jest dobry jednak w wielu jednostkach jeżdżą do pożaru nawet kilkudziesięcioletnie żuki.
W ubiegłym roku PSP w Grudziądzu dzięki pomocy miasta pozyskała podnośnik 25 metrowy z wysuwającą się drabiną na podwoziu MAN-a. Dzięki temu łatwo jest interweniować na wąskich ulicach starówki Sprzęt kosztował około miliona złotych.
- Technika ratownicza jest najdroższą techniką na świecie, od pojazdu do najdrobniejszego sprzętu, musi być certyfikat. Nawet rękawiczka, czy kominiarka musi być z najwyższej półki - dodaje grudziądzki komendant.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?