Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już prawdziwy serial kryminalny w Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec”

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Spółdzielcy „Zieleńca” wciąż czekają na wyjaśnienia w sprawie konkursu na prezesa. Sprawa w ostatnich dniach przybrała nieoczekiwany obrót
Spółdzielcy „Zieleńca” wciąż czekają na wyjaśnienia w sprawie konkursu na prezesa. Sprawa w ostatnich dniach przybrała nieoczekiwany obrót Grzegorz Olkowski
Nadal gorąco wokół konkursu na prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec”. Kandydat, który zawiadomił prokuraturę o fałszowaniu dokumentów, sam ma być badany pod kątem łamania prawa...

[break]
Pod koniec ubiegłego roku Waldemar Przybyszewski (PO), wieloletni prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec”, zrezygnował ze stanowiska. Wkroczył w wiek emerytalny, ale też miał świadomość, że stracił zaplecze. Wybrana w 2015 roku rada nadzorcza, jak to się oględnie określa, miała inną od niego wizję funkcjonowania spółdzielni.

W grudniu rada nadzorcza ogłosiła konkurs.

„Rada Nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec” w Toruniu ogłasza konkurs na kandydata na prezesa zarządu. Aplikacje zawierające wniosek z uzasadnieniem, CV i list motywacyjny proszę składać w siedzibie spółdzielni do dn. 28 grudnia 2015 r., do godz. 15.00, w zamkniętej kopercie z dopiskiem „Konkurs” - ogłoszenie tej treści dostępne było na stronie internetowej spółdzielni jeszcze 31 grudnia.

- Startowałem w tym konkursie i wiele rzeczy mnie zaniepokoiło - mówi Andrzej Bachnij, emerytowany wojskowy, jeden z kandydatów. - Po pierwsze, brak wymagań stawianych kandydatom na prezesa. Po drugie, fakt dzwonienia do kandydatów już 28 grudnia po południu z informacją: „Dziękujemy, konkurs już rozstrzygnięto”. Po trzecie, brak dokumentacji konkursowej w siedzibie spółdzielni. Po czwarte, zwracanie się do Jerzego Klugiewicza, przewodniczącego rady nadzorczej, per panie prezesie. Dziwnych rzeczy było tyle, że zdecydowałem się zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Jerzemu Klugiewiczowi, jak się okazało, faktycznie powierzono tymczasowo obowiązki prezesa spółdzielni. Uczyniono to na skutek, jak tłumaczą w SM „Zieleniec”, nierozstrzygnięcia konkursu. Dodajmy, że Jerzy Klugiewicz do konkursu na prezesa nie mógłby przystąpić jako członek rady nadzorczej.

Andrzej Bachnij o swoich podejrzeniach prokuraturę zawiadomił 20 stycznia. Po pięciu dniach uczynił to jeszcze inny torunianin (personalia do wiad. red.). Sprawy połączono i oddano pod lupę funkcjonariuszom Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście. Efekty?

24 lutego komisariat zdecydował o odmowie wszczęcia dochodzenia.

- Okoliczności podniesione przez obu zawiadamiających wskazują na co najmniej niezachowanie właściwych standardów przy prowadzeniu procedury wyboru prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec”. Te zagadnienia jednak, dotyczące prawidłowości pracy rady nadzorczej, mogą i powinny być przedmiotem ewentualnej lustracji prowadzonej przez właściwe służby nadzoru nad działalnością nadzoru - pisze w uzasadnieniu asp. szt. Tomasz Lipiński.

Co ciekawe, od policji Andrzej Bachnij dowiedział się, że rada nadzorcza spółdzielni zawiadomiła o podejrzeniu przestępstwa przez... niego, na skutek upubliczniania informacji. Serial wokół konkursu na prezesa wciąż trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska