Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To kwoty z księżyca, a nie z konta

Justyna Wojciechowska-Narloch
infografika: Michał Milde
Wcale tyle nie mamy - denerwują się pedagodzy z Torunia. To reakcja na dane o nauczycielskich pensjach przygotowane dla redakcji przez urzędników.

[break]
Prawdziwą burzę wywołały opublikowane 9 listopada przez „Nowości” informacje o średnich zarobkach za wrzesień, które otrzymali nauczyciele z poszczególnymi stopniami awansu zawodowego oraz pracownicy oświatowej administracji i obsługi. To wyliczenie specjalnie dla nas przygotowali urzędnicy z toruńskiego magistratu.

Pensja na wydruki

Według tych danych, pedagodzy nie mają prawa narzekać. Wrześniowa średnia brutto nauczyciela dyplomowanego to nieco ponad 4,5 tys. zł, a mianowanego - 3,6 tys. zł. Nauczyciele, którzy rozpoczynają zawodową karierę, czyli kontraktowi i stażyści w tym samym miesiącu zarobili odpowiednio 2,9 tys. zł i 2,7 tys. zł.

- To są wierutne bzdury - denerwuje się anglistka z trzyletnim stażem w gimnazjum. - Jestem nauczycielem kontraktowym i na konto wpływa mi 1660 zł. Gdyby nie pomoc rodziców nie byłabym w stanie się utrzymać.

- Moja żona to nauczyciel kontraktowy, polonistka i anglistka w jednym dostaje 1730 zł na rękę. Z tego sporą część wydaje na papier, wydruki i inne pomoce naukowe - pisze Czytelnik. - Za te pieniądze musi zajmować się dziećmi w podstawówce, żyć ich problemami, użerać się z patologicznymi rodzicami i tolerować dyrekcję, która wszystkiego się boi.

- Teoretycznie pracuję 18 godzin tygodniowo, ale codziennie jestem w szkole od 7.30 do 15.30. A na konto ostatni przelew to w zaokrągleniu 2400 zł. Kto mnie co miesiąc okrada? - pyta nauczycielka dyplomowana z 16-letnim stażem przy tablicy.

- Bardzo lubię swoją pracę i nie skarżę się na to, ile czasu poświęcam na przygotowanie się do zajęć, lekcji, sprawdzania zeszytów, sprawdzianów. Do tego zebrania, konsultacje, rady, szkolenia itp. Ale trzeba o tym pamiętać nim wyliczy się nauczycielom prawo do rocznych urlopów lub długie wakacje. I jeszcze jedno. Pracuję w zawodzie 25 lat i tylko raz moja pensja przekroczyła 3,1 tys. zł. Miałam wtedy nauczanie indywidualne - opowiada matematyczka.

Nakazany wypoczynek

Edukacja to ogromny rynek pracy. W toruńskich szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych pracuje dokładnie 3235 nauczycieli: 2611 na całych etatach, 624 w niepełnym wymiarze godzin. Nie można też zapominać o 1337 pracownikach niepedagogicznych, zatrudnionych na ponad 1142 etatach. To obsługa sekretariatów, księgowości, woźni, intendenci, kucharki.

Na nauczycielskie pensje składają się różne dodatki, w tym takie, których wysokość ustala gmina. To m.in. bonus za wysługę lat. Jego maksymalna wysokość dla dyplomowanego pedagoga z co najmniej 20-letnim stażem wynosi 621,8 zł. Dodatek motywacyjny to już tylko 128,3 zł miesięcznie na etat. Wychowawstwo, które zarówno w szkole, jak i przedszkolu wiąże się ze sporą odpowiedzialnością oraz mnóstwem biurokracji warte jest tylko 90 zł.

Nauczycielom wypomina się przywileje wynikające z chroniącej ich ustawy Karta Nauczyciela. To m.in. prawo do urlopów zdrowotnych (możliwych 3 razy w ciągu kariery zawodowej, pierwszy raz już po siedmiu latach pracy) czy półrocznej odprawy przy utracie zajęcia z przyczyn demograficznych. Sami pedagodzy widzą wiele minusów swojej profesji.

- Niedawno musiałam pójść do lekarza na wizytę, na którą czekałam pół roku. Nie mogłam wziąć zwykłego urlopu, musiałam skorzystać z bezpłatnego. Ten wypoczynkowy mogę wziąć tylko w ferie albo w wakacje - mówi toruńska nauczycielka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska