Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie jest kraj dla ludzi. FELIETON CAŁY TEN POP o tym, co z Polakami jest nie tak

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Drodzy Polacy-szaracy, co z nami jest nie tak? Bo są takie tygodnie, że dostajemy w łeb raz za razem. Ja dajmy na to w tym tygodniu dostałem w łeb razy dwa. I wcale nie chodzi mi o pożeranie nowoczesnej przystawki przez pana Grzegorza - złego wilka, ani nawet nie o pokerek Prezesa z Ojcem, co to nową partią straszy.

Bo każdy ma taki „House of Cards”, na jaki zasłużył, a do tego Polaków – mam wrażenie – obchodzi to coraz mniej. Bo zatęsknili za spokojem, kiedy odczuli brak bezrobocia i inne cuda wzrostu. To, że jest tłuściej. I chcą wzrastać wraz z tym wzrostem i kariery robić. Ale może warto by się przy okazji nad sobą zastanowić?

Tak więc sprawa pierwsza, od której łeb mnie boli – szokująca opowieść o księdzu Jankowskim, którą żyją media. Księdza Henryka znała Polska cała - najpierw jako kapłana „Solidarności”, potem jako zagubionego bufona w groteskowych ciuchach. Pamiętam, jak jako podrostek popielgrzymowałem do świętej Brygidy zobaczyć oazę wolności. I zobaczyłem straganik z atrakcjami dla wiernych, a tam na obrazkach i innych gadżetach zamiast świętych i pana Jezusa był ksiądz Hernyk w szatach różnych. Pomyślałem sobie wtedy, że coś z tym facetem jest mocno nie tak, ale w końcu wszyscy przymykali na to oczy, bo wróg nacierał. Niestety, wychodzi na to, że wszyscy przymykali też oczy – jeśli wierzyć jednej z ofiar - na coś innego. Ksiądz Henryk krążył ponoć po bieda-dzielnicy jak wampir, dopadając i gwałcąc dzieci gdzieś po strychach. A okrzyk „Jankowski idzie!” sprawiać miał, że podwórka pustoszały. Malcy chowali się, gdzie mogli, skoro dorośli byli odwróceni, bo to przecież ksiądz był. I czy Smarzowski nie ma racji, kiedy nam mówi w „Klerze”, że to my sami wyhodowaliśmy potwory? Ksiadz robił to przecież - jeśli to prawda - bo mógł.

Bo każdy ma taki „House of Cards”, na jaki zasłużył, a do tego Polaków – mam wrażenie – obchodzi to coraz mniej.

Sprawa druga – dramat rodziny z Podkarpacia, gdzie ponoć wiara, miłość i nadzieja Polski całej. Sądząc z relacji w mediach - ojciec sadysta i molestant, zahukana żona i dziesiątka dzieci, które wychowuje pies, pozwalający im wyjadać resztki z miski i ogrzewający, gdy zimno. Bieda? Rodzina dostawała 10 tysięcy w różnych świadczeniach, w końcu mamy wzrost i nas stać. I niby każdy coś widział, niby panie z pomocy przychodziły...

Drodzy Polacy-szaracy! Nie jesteśmy wyjątkowi. Każdy kraj ma swoich Fritzlów. Problem polega na tym, że ten Fritzl w Austrii swoją ofiarę trzymał latami w piwnicy, żeby nikt się nie dowiedział. A tu tatuś dręczył dziesięcioro dzieci w środku wsi. I najbardziej ludzki okazał się tam ten biedny pies.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska