[break]
Jak pisaliśmy w „Nowościach” w środę - czeka nas wielkie cięcie drzew i niejedna topola, podobnie jak masa innych gatunków drzew, łącznie z tak sympatycznie brzmiącymi jak sosna wejmutka, wierzba mandżurska i lipa drobnolistna, pójdzie pod zęby łańcuchowych pił. Razem będzie tego 159 sztuk. Suche, spróchniałe albo zagrażające mieniu i życiu.
Wycinki zawsze wzbudzały emocje. Gdy tylko gdzieś pojawia się drzewny pluton egzekucyjny, w redakcji dzwonią telefony oburzonych torunian. I trudno się dziwić, bo drzew zawsze żal. Mało tego, zdarza się, że czasem tworzy się samorzutnie ruch oporu, broniący przeznaczonych do wycinki okazów. Całkiem niedawno było tak z wiązem na Wiązowej.
Mam czasem wrażenie, że niektórzy z tych, co z takim płomiennym gniewem oburzają, że co to za miasto, co drzewa wycina, dokładnie tak samo trzęśliby się z oburzenia, gdyby suchy konar spadł komuś na głowę i doszłoby do nieszczęścia. Co to za miasto, co do takich nieszczęść dopuszcza!
Przed wojną Toruń miał markę bardzo zielonego miasta emerytów. Emeryci trzymają się nieźle, ale z zielenią nie jest już tak różowo. Stopień zazielenienia polskich miast zbadały wiosną tego roku serwisy mojapolis.pl i biqdata.pl, które na podstawie danych GUS stworzyły ranking najbardziej zielonych polskich miast. Jak wypada Toruń? Nie najgorzej, ale daleko mu do czołówki. W zestawieniu, obejmującym łączny udział terenów zielonych w powierzchni miasta, na 65 miast jesteśmy na 14. pozycji. W Toruniu udział ten wynosi 26,92 proc. Liderami są Sopot (58,56 proc.), Zielona Góra (46,76 - nazwa zobowiązuje!) i co może niektórych zaskoczyć - Katowice (46, 21 proc). Wyprzedzamy m.in. Gdańsk (20,30 proc) i Warszawę (19,51 proc.), nas wyprzedzają m.in. Bydgoszcz (36,06 proc) i Tychy (31,42 proc).
Zajmując się w „Nowościach” drzewnym tematem, ujawniliśmy przy okazji ciekawą sytuację kompetencyjną. Otóż decyzją Samorządowego Kolegium Odwoławczego zgodę na wycinki wydaje nie Prezydent Miasta Torunia a Starosta Toruński. Chodzi o uniknięcie sytuacji, w której prezydent prowadziłby postępowanie, będąc jednocześnie jego stroną. Efekt jest taki, że nawet gdyby chodziło o drzewo rosnące za oknami prezydenta Zaleskiego, to starosta Graczyk musi się na to zgodzić. I nie jest to żaden automat, bo na wycinkę przy Storczykowej zgody nie dał.
Ot, taki ciekawy przyczynek do dyskusji o tym, czy prezydent Michał Zaleski może wszystko i co z tego wynika. Przynajmniej w temacie topól jego władza jest przycięta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?