Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń, muszkieterowie i sadyści [RETRO]

Szymon Spandowski
Na pierwszym planie koszary 176 pułku piechoty przy placu świętej Katarzyny w Toruniu.
Na pierwszym planie koszary 176 pułku piechoty przy placu świętej Katarzyny w Toruniu. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Pióro w ręku odważnego i zdeterminowanego człowieka może okazać się skuteczniejszą bronią niż karabiny czy armaty. Dowiódł tego Artur Nowakowski, który na początku XX wieku trafił do koszar przy placu świętej Katarzyny w Toruniu.

Uczniowie toruńskiego X LO kształcą się w bardzo historycznych murach. Na początku ubiegłego stulecia o 176 pułku piechoty, który był pierwszym użytkownikiem budynków przy placu świętej Katarzyny, zrobiło się w Europie dość głośno. Międzynarodową sławę sformowanemu 120 lat temu regimentowi nie przyniosły jednak jego dokonania wojenne, ale niewielka książeczka napisana przez młodego gdańszczanina, aktora Artura Nowakowskiego, który 21 października 1902 roku razem z innymi rekrutami przybył na toruński dworzec główny, gdzie obecni na stacji podoficerowie sformowali całe towarzystwo w kolumnę i poprowadzili do koszar. Przyszli żołnierze maszerowali w wyśmienitych nastrojach śpiewając.

„Weszliśmy przez bramę wchodową w lewem skrzydle koszar i natychmiast wprowadzono nas do wielkiej sali ćwiczeń, położonej na nieznacznem wzniesieniu - pisał Nowakowski. - Tam ustawiono nas w jeden szereg wzdłuż muru. Wszedł jakiś oficer, a za nim człowiek niosący długie regestry i spisy. W pośrodku znajdował się stół, a na nim zapalona lampa. Około stołu ugrupowali się podoficerowie, za nimi stali żołnierze trzymający zapalone latarnie. Podoficerowie głupio zabawiali się gaszeniem tych latarni, a żołnierze musieli zapalać je na nowo. (...) Wreszcie zaczęto przydzielać rekrutów do poszczególnych kompanii. Każdego z nas wywoływano po imieniu i nazwisku i zawiadamiano go, do której kompanii został włączony. Wkrótce przyszła kolej i na mnie. Gorąco pragnąłem zostać w mieście, a więc dostać się do drugiego batalionu, ponieważ kompanie pierwszego batalionu rozsypane były po fortach okalających Toruń, a o życiu żołnierzy umieszczonych w fortach opowiadano mi najokropniejsze rzeczy.
- Artur Nowakowski, aktor liryczny. Szósta kompania”.

Polecamy: Co to jest klaper? Gwara toruńska [QUIZ]

Nadzieje Nowakowskiego się spełniły, ale szybko okazało się, że poborowy nie ma powodów do radości. Od starszego żołnierza dowiedział się, że życie w kompanii jest znośne, jeśli tylko ma się dość twardą skórę. Jej wytrzymałość miał testować bezpośredni przełożony autora, kapral Schlegel.

Pierwszym kontaktem z pruskim drylem była kąpiel. Rekruci w samych kalesonach i koszulach zostali wysłani do łaźni przy kantynie oficerskiej. Musieli przejść przez cały plac apelowy. Padał deszcz, było bardzo zimno. Na miejscu okazało się, że basen jest jeszcze zajęty, więc oddział musiał czekać na zewnątrz. Z kąpieli wyszedł brudniejszy niż wcześniej. Niecka basenu, w której kąpał się cały batalion, była lepka.

Polecamy: Te błędy językowe robią wszyscy! Sprawdź czy ty też? [TEST]

Następnego dnia żołnierzy czekały badania lekarskie. Ponieważ Nowakowski nie doszedł jeszcze do siebie po infekcji gardła, trafił do szpitala. Wrócił z niego 22 grudnia. Był trzaskający mróz. Na placu apelowym zobaczył ćwiczących kolegów i podoficerów w swoim żywiole.

- Zakuta pało, świnio przeklęta! Wciągnij kolana. Stopa ku ziemi, palce w dół. Ty ścierwo obrzydliwe!

W koszarach cuchnęło, sypialnie żołnierzy pełne były dymu z kopcącego pieca. Nowakowski podszedł do okna, skąd widział maszerujące po placu kompanie.

Więcej na kolejnej stronie >>>

„Sąsiednia kompania również wymaszerowała na podwórze - pisał później w swojej książce. - Nagle, w chwili gdy ostatnie jej szeregi wyszły z bramy, ujrzałem żołnierza biegnącego za oddziałem. Spóźnił się widocznie. Nieszczęsny... Podoficer dowodzący kapralstwem rzucił się ku niemu i nie mówiąc ani słowa, zaciśniętemi pięściami zaczął bić po twarzy i to z tak szaloną wściekłością, że biedne chłopisko zatoczyło się i padło na ziemię. Grupa oficerów stojących w pośrodku podwórza, asystowała temu barbarzyńskiemu czynowi. Wszyscy jednak, jakby na komendę, odwrócili się plecami udając, że nic nie widzieli. Podoficer kopnął jeszcze kilka razy leżącego na ziemi zmuszając go do powstania”.

Plan dnia był mało skomplikowany. Pobudka o godz. 5.30, od godz. 6 do 7 - nauka teoretycznych wiadomości wojskowych udzielanych przez podoficera. Od godz. 7.30 do południa - ćwiczenia na podwórzu, o godz. 13 - porządkowanie odzienia, od godz. 14 do 16 - fechtunek bagnetem., od godz. 16.30 do 17 - ćwiczenia w celowaniu, od godz. 17 do 18 - egzecyrka, od godz. 18 do 19 - ćwiczenia z bronią, od godz. 19 do 20 - naprawa mundurów itp. To ostatnie było bardzo potrzebne, ponieważ już na dzień dobry rekruci otrzymali łatane łachy. Ćwiczenia z bronią polegały m.in. na wykonywaniu w kółko tych samych ruchów karabinem przez żołnierzy stojących na palcach, obciążonych plecakami wypełnionymi piaskiem. Ci, którzy nie byli w stanie tego ćwiczenia wykonać i mdleli ze zmęczenia, byli bici. Oficerowie na ryki katowanych nie reagowali.

Zobacz koniecznie: Czy pamiętasz szkołę z czasów PRL? [TEST]

Opisy sadystycznych praktyk dowódców wypełniły niemal 200 stron książki. Nowakowski, który w koszarach mieszkał w salach nr 51, 52, 53 i 54, trafił m.in. do plutonu karnego. W czerwcu 1903 roku udało mu się dostać urlop. Wrócił do Gdańska, gdzie spotkał się ze swoim kolegą, oficerem. Później pożegnał rodziców i via Berlin wyruszył do Szwajcarii. Stamtąd wysłał dowódcy 176 pułku piechoty długi list. Na podstawie tego listu 20 września jednemu z największych sadystów w jednostce wytoczono proces. Oskarżyciel domagał się czterech miesięcy więzienia i degradacji, sąd skazał go jednak tylko na sześć tygodni aresztu.

W Toruniu o Nowakowskim ponownie zrobiło się głośno w lipcu 1911 roku.

„Na wczorajszem posiedzeniu zajmował się sąd między innemi także sprawą konfiskaty książki pod tytułem „Z koszar niemieckich” - donosiła wtedy „Gazeta Toruńska” . - Jest to tłumaczenie dziełka niemieckiego „Muszkieterzy wschodnioniemieckiego garnizonu”, które to dziełko napisał aktor Nowakowski, rzekomo dezerter. Ponieważ w książce opisane są znęcania się nad rekrutami, jakie kiedyś zachodziły przy 176 pułku piechoty, dla tego sąd zawyrokował zniszczenie tej książki jak i zużytych do wydrukowania jej płyt. Sąd był mniemania, że wymienione w książce przestępstwa były już odpowiednio ukaranemi”.

W Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej znajduje się warszawskie wydanie książki z 1905 r. Warto ją przeczytać.

Zobacz także:

Uczestnicy spływu kajakowego "Przez Polskę do morza" w Toruniu. Data wydarzenia: 1933-08Zobacz także: Toruń z okresu dwudziestolecia międzywojennego [ZDJĘCIA cz.1]

Toruń z okresu 20-lecia międzywojennego [ZDJĘCIA cz.2]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska