We wtorek wieczorem stało się to, co wydawało się niemożliwe. Na kilkadziesiąt minut stanął wszelki ruch na ul. Szerokiej. Tyle osób zdecydowało się wziąć udział w inauguracji festiwalu, że nie było sposobu, aby przemieszczać się w żadną ze stron.
[break]
Głównym magnesem stał się budowany od ponad tygodnia świetlny korytarz, który po godzinie 20.30 rozbłysł feerią barw, powodując u widzów gromkie okrzyki: „Wow!”. Ręce uzbrojone w telefony fotograficzne i komórki powędrowały od razu do góry.
- W ciągu pierwszego dnia wolontariusze rozdali jedną trzecią wszystkich festiwalowych mapek, które mieliśmy przygotowane na całe pięć dni festiwalu. Teraz musimy je szybko dodrukować - mówi Krystian Kubjaczyk, dyrektor Toruńskiej Agendy Kulturalnej, która jest organizatorem wydarzenia. - Ile osób pojawiło się pierwszego dnia na imprezie? Nie mamy jeszcze takich danych. Największej liczby uczestników spodziewamy się w piątek i w sobotę. Wówczas do Torunia przyjedzie najwięcej turystów.
Dżungla na kurtynie wodnej w Dolinie Marzeń, świetnie obmyślona szepcząca instalacja na ul. Pod Krzywą Wieżą (przykładając ucho do poszczególnych głośników można usłyszeć różne głosy, recytujące ten sam wiersz), a także to, co festiwalowa publiczność pokochała najbardziej przez ostatnie lata - mapping 3D, za sprawą którego budynek Collegium Maximum UMK obraca się w powietrzu przy dźwiękach muzyki.
- Proszę pani, a gdzie ta druga instalacja, co tu miała być? - pytają co chwilę przechodnie jedną z wolontariuszek w Dolinie Marzeń. - Przy zegarze słonecznym proszę skręcić w prawo. Na pewno państwo trafią - odpowiada niestrudzenie dziewczyna. I rzeczywiście. Już z daleka widać grupę osób maczającą ręce w trójkątnej niecce wypełnionej płynem nie-Newtonowskim (pod wpływem nacisku zachowuje się jak ciało stałe i odwrotnie). - A ty nie dotykaj, bo masz uczulenie - karci nad instalacją swojego 16-letniego syna jedna z matek.
Taki ruch na starówce to żniwa dla właścicieli lokali. Kawiarnia Lenkiewicz, kebabownie przy ul. Małe Garbary i św. Katarzyny, restauracja McDonald’s... Mimo później pory wszędzie gigantyczne kolejki. Już w ubiegłym roku z badań opolskiej firmy Openfield wynikało, że właściciele gastronomii notują w czasie festiwalu wzrost dochodów nawet o 25 proc. Czymś zaskakującym byłoby z tego nie korzystać. - Nasz lokal będzie otwarty dłużej niż zazwyczaj - przyznaje Michał Wawrzyniak
z Piwiarni Warki na Rynku Staromiejskim.
Liczy się własny pomysł na to, co i jak można ugrać dzięki Bella Skyway Festival. Pod jednym ze sklepów swoją muzyką umila czas gitarzysta z flecistą. Gdyby tak choć co drugi z przechodniów rzucił im złotówkę, każdy z nich mógłby w jeden wieczór uzbierać na kilkuletni samochód.
Kwitnie dzika sprzedaż świecących gadżetów - miecze i wiatraczki po 20 zł, reszta po 12 zł. Ale tylko do czasu, bo sprzedawców przeganiają miejscy strażnicy. Są i sesje ślubne, bo jak mówią nam młodzi:
- To jedyna szansa w roku, aby zrobić takie oryginalne zdjęcia.