W niedzielę w programie “Ława polityków” podczas przerzucania się argumentami, które rządy są bardziej patologiczne PO czy PiS, zahaczyła Pani o lokalne podwórko mówiąc: “patologie i nepotyzm za czasów PO był ogromny, ale to co się teraz dzieje chociażby w moim mieście w Toruniu to jest patologia po prostu do potęgi, w każdym jednym obszarze”, na tym kończąc myśl. O co Pani chodziło?
Poseł PiS Jacek Sasin próbował przekonać, że patologiczne były tylko rządy PO i PSL. Nepotyzm, układy i dawanie „swoim” stanowisk to rzeczywistość, w której obecnie żyjemy. Także na poziomie samorządów lokalnych. Właśnie to chciałam powiedzieć, przywołując przykład z naszego toruńskiego podwórka.
O jakie patologie chodzi?
Wszyscy pamiętamy afery związane z Teatrem im. Wilama Horzycy, gdzie unieważniono konkurs na dyrektora, choć komisja wskazała kandydata z największą liczbą zdobytych punktów. Z kolei w przypadku wyboru dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej, część przedstawicieli komisji ujawniła, że jej członkowie reprezentujący Urząd Miasta tendencyjnie oceniali kandydatów na to stanowisko, doprowadzając do powołanie na dyrektora „swojego” człowieka. Z tego też powodu minister kultury zaprzestał współfinansowania tej instytucji (jak zapewnia dyrekcja CSW, ministerstwo nadal współfinansuje tę placówkę - przyp. red.). Zarówno kujawsko-pomorski marszałek Piotr Całbecki, jak i prezydent Torunia Michał Zaleski obsadzają na stanowiskach „swoich” ludzi. Wprowadzanie do urzędów, miejskich instytucji i spółek ludzi związanych z ekipą rządzącą, zamiast ludzi o jak najwyższych kompetencjach, prowadzi do tego, że jakość zarządzania miastem i obsługi mieszkańców jest na coraz niższym poziomie. Stanowiskami w spółkach miejskich spłaca się też koalicjantów.
Jakieś przykłady?
Choćby Urbitor. To spółka miejska, w której zatrudnieni są ludzie związani z toruńskim PiS-em, który jest koalicjantem prezydenta Zaleskiego.
Po programie refleksja u niektórych osób jest taka, że nie wiadomo, o co Pani chodziło w tej wypowiedzi.
Wyrywanie dwóch słów z kontekstu uważam za niepoważne. Przykłady na to, o czym mówiłam, miałam w głowie. W Toruniu, gdzie działam w opozycji ciężko przebić się ze swoim komunikatem do niektórych lokalnych mediów, także do „Nowości”. Wszystkie moje wypowiedzi od samego początku na waszych łamach są prześmiewczo prezentowane.
Czytaj także komentarz: Spowiedź skruszonego prześmiewcy
Poproszę o konkrety.
Nie kolekcjonuję wycinków prasowych, ale cokolwiek bym nie powiedziała, to zawsze w „Nowościach” jest to przedstawiane prześmiewczo. Dlatego, gdy mam okazję, staram się, żeby regionalne problemy trafiały na antenę ogólnopolską. Swoją wypowiedzią chciałam wyraźnie podkreślić, nie ma miasta wolnego od patologii i nepotyzmu. Widać, że kogoś to zabolało.
Powiedziałabym raczej o niedosycie. Pytanie, czy mówienie ogólnikami, że w mieście źle się dzieje, na ogólnopolskiej antenie, a więc do widzów, z których większość ma mgliste pojęcie o toruńskiej polityce, pomaga czy może raczej szkodzi miastu?
Przywołałam toruński przykład, ale nie ciągnęłam wątku, bo dyskusja nie dotyczyła szczebla samorządowego. Odpowiem tak, jeśli chcemy, aby w naszym kraju jakość zarządzania była na wysokim poziomie, to musimy wymusić wyższe standardy na rządzących. Niezależnie, czy jest to poziom krajowy czy lokalny. Zawsze będę mówiła o swoim mieście zarówno dobrze, jak i źle, a dzięki temu, że jestem w mediach ogólnopolskich i dziennikarze szanują mnie, o takich patologiach będę teraz mówiła głośno.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
