Toruń się grodzi na potęgę

Wzdłuż i wspak, z głową i byle jak - torunianie grodzą nieruchomości, miejsca parkingowe, nawet piaskownice. Czy setki ogrodzeń zdają egzamin?

<!** Image 2 align=none alt="Image 161686" sub="Parking przy ul. Łąkowej nie zostanie ogrodzony, mieszkańcy byli przeciw / Fot. Jacek Smarz">Nie zawsze, bo płot też można pokonać.

- Mieszkańcy wnioskują o ogrodzenia najczęściej z dwóch powodów. Po pierwsze, gdy uważają, że obręb ich domów nie jest szanowany przez innych. Na przykład znajduje się w ciągu spacerowym ludzi wyprowadzających psy albo na trasie nocnych wędrówek hałasującej młodzieży. Po drugie, gdy doskwiera im brak miejsc parkingowych. Wierzą, ze zagrodzenie miejsc w okolicy domów rozwiąże problem. Nie jest tak do końca, bo przecież aut przybywa, a nieruchomości nie są z gumy - mówi Marek Żółtowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Kopernik.

Płoty kosztują

<!** reklama>W obrębie tej spółdzielni ogrodziło się już sporo wspólnot. Ot, chociażby przy ul. Mickiewicza 83 i 130, przy Krasińskiego 19 i 112, przy Kochanowskiego 16, Bydgoskiej 86. Czasem, gdy chodzi tylko o parking, lepszym rozwiązaniem jest szlaban. Takie stanęły choćby przy Szosie Chełmińskiej 22 i 129.

Upadł natomiast ogrodzenia wzdłuż parkingu przy ul. Łąkowej 34-34e. Kilka dni temu wywieszono wyniki sondażu wśród mieszkańców: 16 za, 35 przeciw. Mieszkający tu pan Zbigniew uważa, że niektórzy zrezygnowali z pomysłu, gdy poznali kosztorys inwestycji, przygotowany przez spółdzielnię. - Dowiedzieliśmy się, że 80 metrów płotu panelowego o wysokości 1,3 metra ma kosztować 18 tysięcy złotych brutto. Ponieważ koszty rozdzielone byłyby na lokatorów, ludzi to zniechęciło. Tymczasem ja poszperałem trochę w internecie i znalazłem oferty o wiele tańsze. Razem z montażem taki sam płot można mieć za 5-6 tysięcy złotych - mówi.

Prezes Marek Żółtowski podkreśla, ze najtańsze oferty nie zawsze są najlepsze (zdarzała się już konieczność naprawy złej jakości ogrodzeń). Ale jeśli lokatorzy chcą przedstawić alternatywne, tańsze rozwiązania, niech zgłoszą się do spółdzielni. - Porozmawiamy - mówi.

Piaskownica, huśtawka

Typowa droga do ogrodzenia wygląda tak. Jakaś grupa mieszkańców uznaje za konieczne coś ogrodzić. Wnioskuje do spółdzielni czy innego administratora nieruchomości. Ten sonduje, czy taka jest wola większości. Bywa, że zanim lokatorzy dojdą do konsensusu, mijają miesiące. Koszty ogrodzeń zazwyczaj ponoszą lokatorzy. Choć niekoniecznie bezpośrednio odciąga się im je z czynszów.

Na osiedlu Słoneczne Tarasy, u zbiegu ulic Sobieskiego i Waryńskiego, przestrzeni miedzy domami nie jest zbyt wiele. Budujący je Marbud nabył 2,6-hektarową działkę i ogrodził. Potem jednak sami lokatorzy wskazywali, co jeszcze trzeba zabezpieczyć. - Na nasz wniosek ogrodzono plac zabaw dla dzieci. To przed psami, które załatwiały się w miejscu, gdzie przecież powinno być bezwzględnie czysto - mówi pani Anna, mieszkanka osiedla.

Każdy z budynków w tym kompleksie ma lokal użytkowy na wynajem. Koszty z comiesięcznego czynszu mogą być przeznaczane na rozmaite inwestycje: dodatkowe miejsca parkingowe, zieleń, i grodzenia właśnie. Tak się stało w przypadku placu zabaw i lokatorzy byli zadowoleni. W dziesiątkach innych miejsc Torunia coraz częściej grodzi się nie tylko miejsca zabaw dla najmłodszych, ale i kontenery na śmieci. Dyskusyjnym pozostaje, jak wyglądać będzie, przy takim tempie stawiania płotów, przestrzeń miejska za dziesięć lat.