Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Śmierć pacjentów hematologii. Szokujące zeznania świadków o zaniedbaniach w szpitalu!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Polska Press
W marcu 2020 roku największe ognisko koronawirusa w Kujawsko-Pomorskiem odkryto w szpitalu miejskim w Toruniu. 11 pacjentów, w tym 9 z hematologii, zmarło. Śledztwo w tej sprawie zostało wznowione. "Nowości" dotarły do szokujących zeznań świadków świadczących o zaniedbaniach personelu lecznicy.

Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki

od 16 lat

"24 marca 2020 roku doktor Małgorzata C. weszła na Oddział Hematologii i była zbulwersowana całkowitym brakiem ochrony personelu przed zakażeniem koronawirusem, to znaczy brakiem maseczek i ochron pleksi, a personel miał tłumaczyć ten stan brakiem środków".

"24 marca 2020 roku (świadek, syn zmarłej-red.) nie zaobserwował stosowania jakichkolwiek procedur, a wejście do szpitala nie było problemem. Wszedł na Oddział Hematologii bez mierzenia temperatury i bez maseczki, także personel na oddziale nie miał maseczek."

"Fakt łamania zakazu odwiedzin przyznaje również sam personel medyczny. Mimo formalnie wprowadzonego zakazu odwiedzin, miał on być na Oddziale Hematologii nieprzestrzegany i nie ma żadnych danych, by administracja szpitala podejmowała realne działania, aby taki zakaz egzekwować lub poprzez skuteczne działania zapobiegać jego łamaniu".

To tylko przykłady szokujących zeznań świadków o tym, co miało się dziać na hematologii Specjalistycznego Szpitala Miejskiego przy ul. Batorego w Toruniu w marcu 2020 roku. Odkryto tutaj największe w mieście i województwie ognisko koronawirusa. Gdy w kraju zakażonych było 256 osób, a w regionie 76 osób, to tylko w tym szpitalu - ponad 50! Chodzi o okres od 31 marca do 2 kwietnia 2020 i dane te przytacza sąd.

Zakażony był zarówno personel, jak i pacjenci - przede wszystkim ciężko chorzy z Oddziału Hematologii. Spośród nich 9 zmarło. 2 kolejne zgony dotyczyły pacjentów Centrum Dializ ulokowanego na terenie lecznicy. Niektórzy zarazili krewnych (syna, męża), którzy również zmarli.

Polecamy

Umorzone śledztwo do powtórki! Oto, jakie informacje o zaniedbaniach każe zweryfikować sąd

Śledztwo w sprawie narażenia przez szpital pacjentów poprzez sprowadzenie niebezpieczeństwa epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej prowadziła speckomórka ds. badania błędów medycznych Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. W marcu ub.r prokurator Gabriel Węgłowski je umorzył nie dopatrując się po stronie szpitala niczego, co kwalifikowałoby się na stawianie komukolwiek zarzutów.

Umorzenie zaskarżyły rodziny zmarłych pacjentów. 9 marca br. Sąd Okręgowy w Toruniu przyznał im rację i nakazał prokuraturze śledztwo powtórzyć. Poznaliśmy uzasadnienie tej decyzji. To kilkadziesiąt stron, na których wytknięto śledczym uchybienia, wydano szereg zaleceń, ale też przytoczono zeznania świadków (stąd je cytujemy). Wiele z tych zeznań wręcz szokuje.

Z relacji krewnych, którzy odwiedzali pacjentów hematologii lub Centrum Dializ na terenie szpitala (prowadzi je podmiot prywatny) wyłania się obraz niedbałości o bezpieczeństwo sanitarne i epidemiczne. Bywali oni w lecznicy od 24 marca, przez kolejne dni. Pacjenta "zero" z koronawirusem odkryto tutaj 20 marca. Wszystko wskazuje na to, że dyrekcja szpitala wydała stosowne polecenia co do procedur epidemicznych, ale przynajmniej części z nich na hematologii i w Centrum Dializ nie przestrzegano.

Więcej! Zgłaszanie tego lekarzom nie przyniosło natychmiastowego efektu. O jakie środki bezpieczeństwa chodzi? Na teren lecznicy i oddziału wchodziło się bez ograniczeń. Temperatura miała być mierzona dopiero ok. 9 kwietnia. Personel po korytarzach chodził bez maseczek i przyłbic. "Salowe i pielęgniarki nie zakładały rękawiczek przy zmianie wenflonów; nie dezynfekowały urządzenia przy mierzeniu ciśnienia". "Obsługa wchodziła na oddział bez żadnych ograniczeń mimo formalnego rozdzielenia oddziału dziennego i ambulatoryjnego".

Wprowadzony zakaz odwiedzin na hematologii nie był przestrzegany - to zeznali w śledztwie nawet członkowie personelu medycznego. Wiedzę o tym miał np. ordynator dr Marcin R. Jedynym zabezpieczeniem przed nieproszonymi gośćmi miała być tylko... kartka z zakazem na drzwiach.

Testów na koronawirusa nie przeprowadzano, choć - znów cytujemy zeznania świadka - "nie było wtedy problemu malej ilości testów; problem w marcu 2020 roku dotyczył jedynie zespołów wymazowych, którymi dysponowała Inspekcja Sanitarna".

Te i inne możliwe zaniedbania, o których w śledztwie zeznali świadkowie, Sąd Okręgowy w Toruniu polecił teraz Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku zweryfikować. Ponownie lub po raz pierwszy. Okazuje się bowiem, że śledczy nie przesłuchali w ogóle niektórych bardzo ważnych dla sprawy osób.

Polecamy

Do przesłuchania: szefostwo szpitala, lekarze...

Sąd polecił prokuraturze po pierwsze pójść tropem konkretnych przypadków zakażonych i/lub zmarłych pacjentów. Po drugie - przesłuchać szereg osób, w tym z personelu medycznego i administracyjnego lecznicy.

W ogóle nie przesłuchano doktor Łucji B. z Oddziału Hematologii, której miały być zgłaszane zaniedbania sanitarne i epidemiczne. Ponownie przesłuchany ma być ordynator tego oddziału, byli dyrektorzy szpitala oraz obecna dyrektor.
Zeznania odebrane mają być znów także od wspomnianej już doktor Małgorzaty C. To doświadczona lekarka, wojewódzki konsultant ds. hematologii, która - w świetle relacji świadków - akurat zdawała sobie sprawę z zagrożenia i była wręcz zbulwersowana brakiem stosowania zabezpieczeń przez personel hematologii przy ul. Batorego (cytujemy na wstępie).

Sąd zalecił też przesłuchania kierownika Centrum Dializ Fresenius, a także osób z tej placówki bezpośrednio przeprowadzających procedury wobec 41-letnij pacjentki Małgorzaty W. (zakażonej i zmarłej).

Prokuratura nie zbadała relacji między Oddziałem Hematologii a Centrum Dializ! Musi to zrobić

W ocenie sądu, "Prokuratura Regionalna w Gdańsku w żaden sposób nie podjęła próby wyjaśnienia relacji pomiędzy szpitalem a Centrum Dializ. A o takim związku pomiędzy tymi podmiotami wspomnieli również w stanowisku wyrażonym na piśmie ordynator Oddziału Hematologii SSM w Toruniu oraz Przewodniczący Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych podkreślając, iż nie bez znaczenia była obecność na Oddziale pacjenta dializowanego – to również mogła być droga dla infekcji. Nie rozważono dotychczas koincydencji pomiędzy pojawiających się w tym samym czasie ogniskami zakażeń wirusem Covid-19 zarówno na Oddziale Hematologii Szpitala Miejskiego, jak i w Stacji Dializ, mającej swoją siedzibę na terenie Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu" - czytamy w uzasadnieniu decyzji o wznowieniu śledztwa.

Warto przypomnieć, iż jednym z zakażonych koronawirusem pacjentów, który jednocześnie był dializowany i pozostawał również pod opieką Oddziału Hematologii, był zmarły Zbigniew O.
Z pisma Regionalnego Szpitala Specjalistycznego Oddziału Dializ Pododdziału Nefrologicznego wynika, iż ze Szpitala Miejskiego w Toruniu przekazano do 6 maja 2020 roku do Grudziądza 11 pacjentów, u których stwierdzono zakażenie SARS-CoV-2. Wśród 5 z tych pacjentów doszło do zgonu. Ten watek gdańscy śledczy muszą zbadać.

Prokuratura w Gdańsku nie powołała biegłego. Teraz - na polecenie sądu - ma to rozważyć

Powołania biegłych do tej sprawy od początku domagali się adwokaci reprezentujący rodziny zmarłych. Adwokat Jan Olszak z Torunia sygnalizował to niestrudzenie. Prokuratura jednak tego nie uczyniła...

"Winna zostać rozważona potrzeba przeprowadzenia opinii biegłego lekarza specjalisty chorób zakaźnych, ewentualnie wspólnie z biegłym z dziedziny hematologii. (...) Biegli, posługując się przysługującą im wiedzą fachową i wiadomościami specjalnymi powinni ocenić – biorąc pod uwagę jakiego rodzaju zostaną potwierdzone okoliczności naruszeń tj. czy ustalone osoby, które dopuściły się którejś z opisywanych przez świadków nieprawidłowości, a także mając na uwagę rodzaj tych czynności np. błędnych zabezpieczeń w środki ochrony osobistej przy procedurach medycznych, opieki pielęgniarskiej lub personelu niemedycznego, ich częstotliwości i długość ich trwania - spowodowały swoim zachowaniem zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej" - zalecił Sąd Okręgowy w Toruniu.

Podsumowując: śledztwo do powtórki, bo prokuratura "dowolnie i wybiórczo oceniła dowody"

Śledztwo zostaje wznowiono, bo zdaniem sądu - najkrócej rzecz ujmując - prokuratura nie wyjaśniła okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy.

"Dokonana przez organ postępowania przygotowawczego ocena zebranych dowodów okazała się dowolna i wybiórcza, przez co nie spełnia kryterium oceny całokształtu dowodów sprawy z art.7 kpk. Poczynione na tak wadliwej podstawie ustalenia faktyczne postanowienia nie są pełne i dlatego przedwczesne stałoby się podzielenie argumentacji, iż nie doszło do wypełnienia znamion występku z art.165 §1 pkt 1 w zw. z §4 kk" (sprowadzenia niebezpieczeństwa epidemiologicznego lub szerzenia się choroby zakaźnej) - uznał sąd.

WAŻNE:

Sąd podkreśla, że podzielił argumentację skarżących umorzenie co do tego, że prokuratura nie wyjaśniła dostatecznie zgłoszonych w zawiadomieniach o popełnieniu przestępstwa nieprawidłowości. "Na organie prowadzącym postępowanie ciąży bowiem obowiązek wykazania wszystkich okoliczności, na podstawie których możliwe jest ustalenie, czy określone zachowanie wypełnia znamiona przestępstwa. Tylko w oparciu o całościową ocenę okoliczności towarzyszących podejmowanym działaniom lub zaniechaniom osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo przeciwepidemiczne dla pacjentów Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Centrum Dializ Fresenius Ośrodek Dializ w Toruniu można sformułować prawidłowe wnioski. Przede wszystkie twierdzenie ze str.95 uzasadnienia zaskarżonego postanowienia, iż z całą pewnością nie da się zidentyfikować osoby, która mogła naruszyć przepisy jest nieuprawnione, skoro nie została między innymi przesłuchana w charakterze świadka doktor Łucja B. Lekarzowi temu naruszenie procedur na Oddziale Hematologii Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu miał bowiem zgłosić mąż pacjentki z izolatki" - czytamy w uzasadnieniu decyzji sądu.

Dyrekcja miejskiego szpitala w Toruniu od początku sprawy zapewnia, że już na początku pandemii wdrożyła odpowiednie procedury epidemiologiczne i placówka ich przestrzegała. O tym, czy ktokolwiek ze strony szpitala dopuścił się w opisywanej sprawie złamania prawa może w przyszłości przesądzić jedynie prawomocne orzeczenie sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska