Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Śmierć Tomasza L. to skutek brutalnej interwencji policji? Śledztwo w Gdańsku

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Śledztwo dla bezstronności przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Śledztwo dla bezstronności przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. archiwum Polska Press
14 lutego br. Tomasz L. zmarł w szpitalu, po dwóch tygodniach śpiączki. Trafił do lecznicy po interwencji policji i ochroniarzy z hotelu przy ul. Szumana w Toruniu. Rodzina jest pewna, że zbyt brutalnej. Czy faktycznie? Śledztwo dla bezstronności przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Obejrzyj: Odkrywamy Toruń. Spacerkiem po Chełmińskim i Mokrem

od 16 lat

Czy toruńska policja interweniowała nieprofesjonalnie i zbyt brutalnie wobec 36-letniego Tomasza L. z Chełmży? Jak działali ochroniarze z hotelu? Po zgonie mężczyzny, który miał miejsce 14 lutego br. w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim przy ul. Batorego w Toruniu śledztwo wszczęła miejscowa prokuratura. Jednak dla bezstronności badania okoliczności tych dramatycznych wydarzeń wystąpiono o przeniesienie postępowania.

Jak ustaliły "Nowości", sprawę powierzono do prowadzenia I Wydziałowi Śledczemu Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Nadzoruje je doświadczona prokurator Elżbieta Kaczyńska. Toczy się ono w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci Tomasza L. przez interweniujące wobec niego osoby.

Przypomnijmy, że do interwencji doszło w nocy z 30 na 31 stycznia br. w okolicy ul. Szumana w Toruniu. Tomasz L. miał wybiec z hotelu półnagi, z bronią w ręku. Potem okazało się, że to broń hukowa. Był silnie pobudzony. Już wiadomo, że obezwładniała go cała grupa rosłych mężczyzn: policjanci z dwóch komisariatów (Toruń-Śródmieście i Rubinkowo) oraz wspomnieni ochroniarze.

Rodzina oczekuje rzetelnego wyjaśnienia dramatu. Ujawniła kartę leczenia, ale i mówi o monitoringu

Po interwencji Tomasz L. trafił do szpitala. Dwa tygodnie był w śpiączce. Zmarł 14 lutego rano. Już 15 lutego toruńska prokuratura wydała komunikat dotyczący wstępnych wyników sekcji zwłok mężczyzny. "Bezpośrednią przyczyną zgonu Tomasza L. była niewydolność wielonarządowa oraz ostra niewydolność krążeniowo – oddechowa. Biegły nie stwierdził urazów, które mogły skutkować zgonem pokrzywdzonego. Na ciele zmarłego nie ujawniono śladów oparzeń. Nie stwierdzono również uszkodzenia rdzenia kręgowego" - czytamy w nim.

Tymczasem siostry zmarłego zdecydowały się za pośrednictwem naszej redakcji ujawnić kartę leczenia szpitalnego. W epikryzie czytamy, że pacjenta przyjęto z powodu niewydolności wielonarządowej. To zbieżne z wynikami sekcji. Dalej jednak są i takie zapisy: "Głowa po urazie - rana tłuczona ciemienia lewego", "W kontrolnym KT głowy cechy obrzęku mózgu".

Dalej odnotowano, że gdy 11 lutego pacjentowi wykonano tomografię głowy, odkryto "w móżdżku krwiak śródmózgowy o wymiarze ok. 51 na 39 mm" oraz "w pniu mózgu krwiak śródmózgowy o wymiarze ok. 30 na 24 mm". W szczelinach mózgu natomiast była "widoczna świeża krew". Może to świadczyć o tym, że blisko dwa tygodnie po urazie głowy jego skutki były postępujące i ciężkie.

Pytań i kontrowersji w tej sprawie jest o wiele więcej. Jedna z sióstr twierdzi, że odwiedzając żyjącego jeszcze brata w szpitalu wiedziała na jego rękach ślady poparzeń po paralizatorze. Miała nawet je sfotografować. Z kolei brat Tomasza L. zrelacjonował portalowi Ototorun.pl co ma zawierać jeden z zapisów monitoringu - widać na nim, że mężczyzna opuszcza hotel ubrany, a nie - jak przekazywała policja - półnagi.

Adwokat rodziny nie miał dostępu w Toruniu do akt sprawy

Rodzinę zmarłego reprezentuje toruński adwokat Jan Olszak. Jak nam przekazał, nie miał dotychczas wglądu do akt sprawy. Przede wszystkim jemu i rodzinie zależało najpierw na wglądzie w wyniki sekcji zwłok. Spotkał się w toruńskiej prokuraturze z odmową, bo trwało przekazywanie śledztwa do innej jednostki.

-Teraz wystąpiłem o udostępnienie tych wyników do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Wystąpię także o udostępnienie zapisów z monitoringu - mówi adwokat Jan Olszak.

Badanie tej sprawy z pewnością potrwa. Na razie szybko z wyjaśnianiem okoliczności interwencji poradziła sobie policja. Komendant Miejski Policji w Toruniu wszczął postępowanie wyjaśniające wobec funkcjonariuszy. Już 15 lutego rzeczniczka Wioletta Dąbrowska przekazała nam, że je zakończono. "Nie ujawniono okoliczności, które wskazywałyby na jakiekolwiek nieprawidłowości w działaniach policji"- podała.

Policjanci według rzeczniczki użyli siły zewnętrznej, gazu i kajdanek. Rodzina twierdzi, że Tomasz L. miał ślady poparzeń od paralizatora. Czy użyli go ochroniarze? Tego nie wiadomo. Ich działanie wobec mężczyzny również wyjaśniać ma gdańska prokuratura.

WAŻNE: Mężczyzna był silnie pobudzony, a w pokoju hotelowym miał narkotyki

  • *Tomasz L. krytycznej nocy był bardzo pobudzony. W badaniu toksykologicznym ujawniono kokainę i amfetaminę.
  • *Jak podała toruńska policja, podczas przeszukania pokoju hotelowego, który wynajął mężczyzna wraz z dziewczyną, policjanci zabezpieczyli znaczną ilość narkotyków: kilkanaście tabletek ecstasy oraz blisko 38 gramów amfetaminy. Do tego kilkadziesiąt tabletek innych środków, które oddano do badania.
  • *Policję na interwencję wezwał hotel przy ul. Szumana. - Mężczyzna miał broń hukową. Nikt jednak podejmując interwencję w takiej sytuacji nie jest w stanie rozróżnić rodzaju broni - podkreślała w rozmowie z nami Monika Chlebicz, rzeczniczka KWP w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska