O tej szokujące sprawie głośno było w całym kraju. Maciej B. to 46-letni przedsiębiorca z branży nieruchomości. Ubezpieczał swoich pracowników wykupując im ubezpieczenia na życie w towarzystwach ubezpieczeniowych i ustanawiając siebie jako osobę uposażoną. Potem ludzie ci ginęli w dziwnych okolicznościach.
Prokuratura Okręgowa w Toruniu zgromadziła takie dowody, które pozwoliły oskarżyć Macieja B. o oszukanie 6 towarzystw ubezpieczeniowych. Mężczyzna ubezpieczył sześciu rzekomych pracowników, z czego pięciu zmarło krótko od tego ubezpieczenia. Miał zataić stan zdrowia tych osób, w ten sposób usiłując doprowadzić do wypłaty odszkodowań w łącznej kwocie około pięciu milionów złotych. Ostatecznie towarzystwa wypłaciły mu 326 tysięcy złotych.
Najpoważniejszy jednak zarzut, który mu postawiła, to zabójstwo Marii D., 68-letniej lokatorki wieżowca przy Szosie Lubickiej 174A w Toruniu oraz sprowadzenie powszechnego niebezpieczeństwa na wszystkich lokatorów budynku i spowodowanie strat wielkich rozmiarów.
Ubezpieczył panią Marię, a potem w nocy podpalił, by zgarnąć odszkodowanie - ustaliła prokuratura
Do pamiętnego, przerażającego pożaru w wieżowcu przy Szosie Lubickiej 176A w Toruniu doszło 20 grudnia 2021 roku. W środku nocy, dokładnie o godzinie 2.35 Maciej B. wszedł do mieszkania 68-letniej pani Marii. Kobietę tę ubezpieczył wcześniej w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych i był uprawnionym do odbioru odszkodowania w razie jej zgonu.
Co zrobił w tym mieszkaniu mężczyzna? – Maciejowi B. zarzucamy przede wszystkim dokonanie zabójstwa Marii D., z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, w celu uzyskania korzyści majątkowej. Wszedł do jej mieszkania, wywołał pożar, na skutek którego Maria D. zmarła. Ten pożar zagrażał również życiu wielu osób – informuje Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Tylko za to zabójstwo oskarżonemu grozi dożywocie. Przy okazji pożaru jednak prokuratura oskarżyła Macieja B. o to, że sprowadził zdarzenie zagrażające zdrowiu lub życiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach mające postać pożaru. Działał na szkodę Spółdzielni Mieszkaniowej "Na Skarpie" oraz kilkudziesięciu właścicieli lokali i mieszkańców tego budynku - dowodzą śledczy.
Dodajmy, że do tych i kolejnych ustaleń prokuratura doszła na podstawie następującego materiału dowodowego: oględzin, zeznań świadków, ekspertyz biegłych, eksperymentów procesowych, zgromadzonej dokumentacji pracowniczej, ubezpieczeniowej i innej oraz wniosków z ekshumacji zmarłych osób ubezpieczonych.
Ubezpieczył 6 pracowników, z których 5 szybko zmarło. Chciał zgarnąć za to 5 mln zł - ustalono
Nie mniej szokujące są ustalenia śledczych dotyczące działań Macieja B. wobec zatrudnionych przez siebie osób. Choć tutaj nie udało się zebrać dowodów na to, by przedsiębiorca doprowadził do ich śmierci, to ustalono, że oszukał towarzystwa ubezpieczeniowe.
Jak głosi oskarżenie, w okresie od 17 marca 2020 roku do 16 czerwca 2021 roku w Toruniu i innych miejscach na terenie kraju, Maciej B. zawarł z 10 towarzystwami ubezpieczeniowymi łącznie 12 umów grupowych ubezpieczeń osobowych, dotyczących 6 osób - swoich pracowników. Dziwnym trafem byli wśród nich np. bezdomni czy już chorzy ludzie.
W większości przypadków to właśnie Maciej B. wskazany został jako osoba uposażona, czyli inkasująca pieniądze w wypadku m.in. zgonu. Według prokuratury, mężczyzna wprowadził przedstawicieli ubezpieczających w błąd co do stanu zdrowia osób objętych ubezpieczeniem grupowym i ich zatrudnienia oraz użył oświadczenia z podrobionymi podpisami.
-Naraził w ten sposób ubezpieczycieli na wypłatę odszkodowań w łącznej kwocie co najmniej 4 mln 980 tys. zł (przy czym wypłacono mu 326 tys. zł). Pięciu z rzekomych pracowników, w stosunkowo krótkim czasie od ubezpieczenia, zmarło - przekazuje prokurator Andrzej Kukawski.
Kiedy Maciej B. usłyszy wyrok? Oto, jak wygląda jego proces w Toruniu
Proces Macieja B. jeszcze toczy się przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Częściowo ma wyłączoną jawność. Ostatnie rozprawy odbyły się 4 i 5 września. -A kolejne terminy już zaplanowano w październiku - przekazuje Jarosław Szymczak, asystent rzecznika sądu.
Mężczyzna jest tymczasowo aresztowany od marca 2022 roku, czyli już dwa i pół roku. Siedzi za kratami toruńskiej Beczki. Jedyne miejsce, które przez ten czas systematycznie odwiedza - zakuwany w kajdanki i w asyście policji - to gmach sadu przy ul. Piekary.
-Chce uczestniczyć w rozprawach i jest na nie do sądu doprowadzany. Tak też było teraz, we wrześniu - dodaje Jarosław Szymczak.
Obrońcami przedsiębiorcy są adwokaci Adam Wygralak i Rafał Szulta. Żadne ich starania nie doprowadzą raczej do tego, by oskarżonego w trakcie procesu wypuszczono na wolności. Sąd Apelacyjny w Gdańsku jakiś czas temu po raz kolejny już przedłużył mu tymczasowy areszt - do listopada br. Potem prawdopodobnie scenariusz się powtórzy, choćby z uwagi na surową karę, która grozi Maciejowi B.
Oskarżycielami posiłkowymi w procesie jest 6 oszukanych towarzystw ubezpieczeniowych i jedna osoba prywatna. Pokrzywdzonych natomiast jest cała rzesza, wśród nich - liczni lokatorzy wieżowca. Już tylko to sprawia, że proces szybko się nie skończy. Kolejne rozprawy: 10, 14 i 25 października.
WAŻNE. Maciej B. twardo nie przyznaje się do winy. Grozi mu nawet dożywocie
Jak przekazuje prokuratura, Maciej B. przesłuchany jako podejrzany – poza posiadaniem narkotyków, bo i taki zarzut usłyszał - nie przyznał się do winy. - Złożył wyjaśnienia oczywiście sprzeczne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym - zaznacza prokurator.
W chwili popełnienia zarzucanych mu przestępstw torunianin był w pełni poczytalny. Wynika to z opinii biegłych lekarzy psychiatrów oraz psychologów po przeprowadzonych badaniach i obserwacji sądowo – psychiatrycznej.
Maciej B. ma lat 46, nie był dotąd karany. Teraz grozi mu nawet dożywocie.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: