Toruń walczy z nielegalnym graffiti. Jak i ile chce na to wydać?

- Ile napisów i malunków usuniemy, zależy od ceny, jaką wyznaczy wykonawca prac. A rozbieżność cen za wyczyszczenie metra kwadratowego muru jest bardzo duża, wynosi od kilkudziesięciu do kilkuset złotych – mówi Sławomir Szczerbiński z Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków w Toruniu.

Nie wszystkie bazgroły znikną
Na jesienne czyszczenie staromiejskich budynków i budowli ze szpetnych malowideł i napisów magistrat przeznaczył równowartość 30 tys. euro. Od zainteresowanych firm oczekuje specjalistycznych umiejętności i uwzględnienia zabytkowego charakteru czyszczonych powierzchni. Myte będą tylko budynki i mury należące do miasta. I pewnie nie wszystkie, które zostały upstrzone szpecącymi bohomazami.

- Jeśli cena, którą zaproponuje wykonawca prac, pozwoli na usunięcie tylko części graffiti, to do czyszczenia wytypujemy miejsca wymagające tego w pierwszej kolejności, najbardziej widoczne - zaznacza Sławomir Szczerbiński. - Do takich należy na przykład konserwowany niedawno mur przy placu Podominikańskim. Tam pojawiło się graffiti związane z jednym z klubów sportowych. Z dużym graffiti, które namalowano na murze oporowym przy „Baju Pomorskim”, od strony ulicy Wola Zamkowa, teatr obiecał uporać się własnymi siłami.

Jak usuwa się szpetne bazgroły z murów i budowli? Technologie są różne, dostosowane do konkretnego miejsca – na sucho, z użyciem specjalnego kruszywa, specjalnymi okładami, czy środkami chemicznymi w płynie, spłukiwanymi wodą pod dużym ciśnieniem.

Prace zaplanowano na mniej więcej dwa dni. Nie wiadomo jednak, czy o tej porze roku znajdzie się firma, która ma „wolne moce przerobowe”. Na zapytania i ewentualne wstępne deklaracje Urząd Miasta czeka do 15 września.

Syzyfowe prace
To oczywiście nie będzie pierwsza taka akcja porządkowa. Niestety mycie murów to praca syzyfowa. Grafficiarze wciąż na nowo raczą mieszkańców miasta i turystów swoimi "mądrościami" i wątpliwej urody twórczością, nie oszczędzając nawet średniowiecznych cegieł.

Nie dalej jak w kwietniu tego roku patrol Straży Miejskiej ujął dwóch mężczyznach malujących farbą po chodniku wzdłuż ulicy Chełmińskiej i elewacji jednego z budynków przy tej ulicy, a także na zabytkowym murze przy Zaułku Prosowym.
Niewykluczone, że spod tej samej ręki, co wspomniane graffiti przy placu Podominikańskim, „reklamujące” klub sportowy „Elana”, kilka lat temu wyszedł duży i bardzo rzucający się w oczy malunek na murze fosy zamkowej przy ul. Podmurnej.

Grafficiarze upodobali sobie też toruńskie mosty. Pylony zabytkowej przeprawy im. Piłsudskiego są przez nich regularnie obmalowywane. Most im. Elżbiety Zawackiej padł ich ofiarą zaledwie kilka miesięcy po zakończeniu budowy.
Wandale ze sprejem chętnie też niszczą mury fortów, zwłaszcza tych pustych, niewykorzystywanych.

- Można zastosować środki, które ułatwiają usunięcie graffiti. Mamy też coraz lepsze metody zabezpieczania murów przed tego typu wandalizmem, ale i grafficiarze mają coraz lepsze farby – przyznaje Sławomir Szczerbiński.

Na toruńskich murach jak dotąd nie objawił się żaden Banksy, którego nielegalne dzieło miałoby wartość artystyczną. Do rejestru zabytków, ze względu na wartość historyczną, wpisany został jedynie napis z czasów stanu wojennego i podziemnej „Solidarności” na murze przy ul. Podgórskiej.