Toruń. Wody w Wiśle niewiele, ale powodu do niepokoju nie ma

We wtorek od rana ogólnopolskie media od rana informowały, że stacja pomiarowa Bulwary pokazała 20 centymetrów stanu wody w Wiśle w Warszawie. To najniższy poziom wody w historii.

Widok królowej polskich rzek w Toruniu również nie należał do optymistycznych. Zamiast wody w większości koryta były piaszczyste łachy. Okazuje się jednak, że sytuacja w naszym mieście nie jest jeszcze zła.

- We wtorek o godzinie 10 zanotowaliśmy poziom 100 centymetrów - mówi Marcin Lutowski, dyrektor Wydziału Ochrony Ludności. - Tyle samo było o godzinie 14.To o centymetr mniej niż dzień wcześniej. Taki stan mieści się w tzw. "strefie stanów niskich". Dobre wieści są takie, że na środę przewidujemy stan 103 centymetry, a na czwartek 105. Wszystko idzie więc w dobrym kierunku. Nie wygląda na to, byśmy mieli pobić rekord z grudnia 2018 roku, kiedy zanotowaliśmy zaledwie 90 centymetrów. Suszy hydrologicznej u nas nie ma.

Sytuacja w Toruniu jest o tyle lepsza niż w niektórych miejscowościach zwłaszcza na południu Polski, że woda pitna pochodzi z Drwęcy i dwóch studni głębinowych. A do tego są dwie głębinowe studnie rezerwowe. Nie ma więc zagrożenia, że wody zabraknie w kranach albo trzeba będzie ją drastycznie oszczędzać.

Przez ile dni musiałoby padać, by stan wody w Wiśle był optymalny?

- Trudno powiedzieć, bo tu nie chodzi o czas opadów, a ich intensywność - dodaje Marcin Lutowski.

Doświadczenie pokazuje, że jeszcze jesienią może dojść do dużych opadów, co powoduje gwałtowne podniesienie stanów zwłaszcza w przypadkach mniejszych rzek i potoków. Wówczas może dojść co najmniej do podtopień. Dodajmy, że w przypadku Wisły zagrożenie powodziowe zaczyna się od stanu 530 centymetrów, natomiast realnych powodzi można się spodziewać, gdy przekroczy ok 650 centymetrów.