Zobacz wideo: Takie są nowe zasady szczepień
Wolontariat w czasie koronawirusa
- Po naszym apelu do pomocy w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym zgłosiło się kilkunastu wolontariuszy, za co bardzo dziękujemy - mówi dr Janusz Mielcarek, rzecznik toruńskiej lecznicy.
Warto przeczytać
- Przemoc i molestowanie w środowisku aktorskim. Na jaw wychodzą szokujące historie
- "Najłatwiej zarazić się w pracy". Jak sobie radzą zakłady i transport w Toruniu?
- Sprawdź najnowsze oferty pracy z PUP w regionie! Kogo szukają?
- Samotny ojciec z Torunia walczy o dzieci. Ruszyła fala pomocy dla Marka Fabisiaka!
Przypomnijmy, że do pomocy w szpitalu poszukiwane były osoby, które covid mają już za sobą i są zaszczepione. Wszyscy otrzymają odpowiednie środki ochrony osobistej. Zadaniem wolontariuszy będzie wsparcie chorych w codziennych czynnościach. O ile na początku pandemii chorzy mogli liczyć na pomoc lekarza lub pielęgniarki, to w sytuacji, gdy prawie wszystkie łóżka covidowe są zajęte jest to trudne. Pacjenci zmagający się z koronawirusem potrzebują też rozmowy z drugim człowiekiem oraz pomocy, na przykład przy jedzeniu, gdy są mocno osłabieni i nie mają siły siedzieć.
Wolontariat, a dodatkowe profity
Obecność wolontariuszy w szpitalach nie jest żadną nowością. Dawniej była to dobra praktyka zwłaszcza wśród uczniów ostatnich klas szkół średnich czy studentów medycyny. Za taką pomoc były pewne profity, ponieważ uczniowie mogli liczyć np. na dodatkowe punkty przy rekrutacji na studia. Wolontariusze byli też obecni w domach dziecka, domach pomocy społecznej, zakładach opiekuńczo-leczniczych, czy hospicjach. Od ponad roku ich tam nie ma ze względu na bezpieczeństwo.
Pandemia spowodowała zanik wolontariatu
Wolontariuszy nie ma u nas od lutego ubiegłego roku. Gdy tylko pojawiły się pierwsze informacje o wirusie, zaczęliśmy stosować środki bezpieczeństwa, a jednym z nich była izolacja pacjentów. Na oddział poza personelem nie mógł nikt wejść. Panowała grypa, wolontariusze mogliby się zarazić. Nie chciałam nikogo narażać. Oczywiście tęsknimy za nimi i mamy nadzieję, że do nas wrócą - mówi Aleksandra Ruszczak z toruńskiego Hospicjum dla Dzieci "Nadzieja".
Warto przeczytać
Z dodatkowej pomocy ze strony wolontariuszy w pandemii nie korzysta też Zakład Opiekuńczo-Leczniczy "Światło" opiekujący się pacjentami w śpiączce. Na oddziale trwają jednak szczepienia. Gdy wszyscy pacjenci będą już zaszczepieni, to być może wolontariusze, którzy też przyjęli szczepionkę przeciwko koronawirusowi będą mogli wrócić.
Mamy wśród naszych wolontariuszy seniorów. Niektórzy z nich są już po szczepionce, więc być może spotkamy się za jakiś czas w zakładzie. Dla wszystkich okres pandemii jest trudny, słyszymy o ludzkich dramatach. Brakuje bliskości drugiego człowieka. Dziś u nas nie ma rodzin pacjentów, jest ciszej niż zwykle. Kilka dni temu rozmawiałam z jedną z naszych wolontariuszek. Powiedziała, że bardzo brakuje jej spotkań u nas - opowiada Janina Mirończuk, prezes Fundacji "Światło".
Bycie wolontariuszem w czasie pandemii jest niemożliwe. Po części taką rolę pełnią żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy pomagają w zwalczaniu epidemii. Ich zadaniem było np. dostarczanie ciepłych posiłków seniorom czy zawożenie próbek do badań laboratoryjnych. Tymczasem coraz częściej słyszymy o poważnych problemach psychicznych chorych i ich bliskich spowodowanych izolacją. Wielu podopiecznych zakładów opiekuńczo-leczniczych, domów pomocy społecznej, czy hospicjów nie widziało swoich bliskich albo nie mogło się z nimi pożegnać. Walczymy dziś nie tylko z epidemią koronawirusa, ale i samotności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?