Torunianie z wyboru. Niezwykłe historie ludzi, którzy związali swoje życie z Toruniem
Torunianie z wyboru. Niezwykłe historie ludzi, którzy związali swoje życie z Toruniem
Powrót do korzeni
Angelika Plich, fotografka, urodziła się w Toruniu, jednak przez 19 lat mieszkała w innych miastach. - Moja mama pochodzi z Torunia, tu się urodziłam, ale z racji tego, że mój tata jest żołnierzem, przez 13 lat mieszkałam w Ostrowi Mazowieckiej i 6 lat w Tomaszowie, skąd pochodzi tata. Dodaje jednak, że wcześniej często odwiedzała w Toruniu rodzinę. - Już jako dziecko „odgrażałam się” dziadkom, że przyjadę tutaj na studia. Tak zrobiłam i już zostałam - mówi Angelika. W Grodzie Kopernika mieszka od dziesięciu lat. - Gdy przyjeżdżałam do Torunia jako dziecko, miasto było dla mnie miejscem magicznym, w którym czas płynął inaczej. Zawsze byłam tu przecież na wakacjach czy w czasie wolnym, więc nie musiałam pilnować zegarka, mogłam godzinami przesiadywać nad Wisłą na Bulwarze. Przy byciu mieszkańcem trochę się to zmieniło, ale w trakcie okienek na studiach również przenosiłam się z książkami na Bulwar - wspomina Angelika.
Zobacz także: Mieszkańcy krytykują poszerzenie płatnej strefy parkowania. Sami nie mają gdzie zostawiać swoich samochodów
Zobacz także: Frankowicze kontra Getin Noble Bank. Wygrali sprawę o 4,2 mln złotych!
Fotografka przyznaje, że ceni Toruń za szeroko rozbudowaną kulturę. - Dla lubiącej muzykę nastolatki z mniejszego miasta, które ma ok. 70 tys mieszkańców, była to ogromna zmiana i radość, kiedy w każdym tygodniu mogłam wybierać spośród kilku koncertów czy innych wydarzeń kulturalnych w mieście. Co prawda nie było mnie wtedy stać na większość koncertów klubowych, ale mniejszych lub otwartych imprez również w Toruniu nie brakuje - uważa Angelika. Śmieje się, że oszukała system i aby uczestniczyć w jak największej liczbie koncertów, została wolontariuszką w Od Nowie. - W ten sposób połączyłam dwie pasję: muzykę oraz fotografię.
Co ciekawe, rodzice naszej rozmówczyni również przeprowadzili się do Torunia. Angelika przyznaje więc, że rodzinne miasto odwiedza raczej sporadycznie, przy okazji świąt. Tęskni jednak za przyjaciółmi z liceum. - Choć oni też rozjechali się po całej Polsce. Czasem udaje nam się spotykać większą grupą przy okazji świąt. Coś w tym jest, że szkoła to czas, który zawsze dobrze się wspomina - stwierdza fotografka.