Torunianie zachwycili na Festiwalu Kultury Polskiej

Kilka dni temu w Lizbonie zakończył się Festiwal Kultury Polskiej. Instytut B61 wystąpił tam z sentymentalnych pobudek? To właśnie w tym mieście zakończył się projekt Cosmic Underground.
[break]
Półtora roku temu w Lizbonie zatrzymał się nasz artystyczny pociąg, który spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Nie chodziło jednak o żadne sentymenty. Nasz występ w Lizbonie rozpoczął się 4 czerwca, czyli w 25. rocznicę odzyskania wolności przez Polskę. Dla nas to ważne święto, ale Portugalczycy też mieli powody do świętowania. Mówię o 40. rocznicy rewolucji goździków. Kilka dni temu byliśmy świadkami zderzenia odmiennych kultur, odmiennych dróg do demokracji i zjednoczonej Europy, które połączyło jedno słowo - wolność.
A czym to wydarzenie było dla Instytutu B61?
Wielkim wyróżnieniem i szansą na pokazanie tego, co w naszej kulturze ciekawe i oryginalne. Festiwal Kultury Polskiej to pierwsze takie wydarzenie w historii Portugalii. A jeśli chodzi o nas, to wydaje mi się, że wszystkim zależy na tym, by młodzi ludzie nie uciekali z województwa kujawsko-pomorskiego, tylko mogli się realizować. Wydaje mi się, że był to również jeden z ważniejszych powodów, z których otrzymaliśmy wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego - promocja twórczości i regionu na poziomie międzynarodowym.
Krótko mówiąc, po raz kolejny przekonał Pan urzędników do swoich szalonych pomysłów?
Tu już chyba nie chodzi o przekonywanie kogoś. Zaczynamy rozumieć, że kultura nie musi pochodzić tylko z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. Może pochodzić z Torunia albo z Bydgoszczy. To, że ktoś w nas wierzy i inwestuje w nasz rozwój, stanowi dla nas ogromną wartość, którą potrafimy docenić. To ogromna zaleta naszych urzędników i myślę, że ewenement w skali kraju. My odwdzięczamy się wspomnianą oryginalnością i kreatywnością.
Jak przyjęli Was Portugalczycy?
Bardzo dobrze. Oni są ogromnie otwarci. Podchodzili do nas, pytali, skąd jesteśmy. Byli też ciekawi, dlaczego inaczej patrzymy na sztukę. Byli pod wrażeniem, z jakim rozmachem odbywały się nasze działania. Oni są z natury spontaniczni, ale trochę brakuje im błysku. My pokazaliśmy naprawdę bardzo dużo: był pokaz mody toruńskiej projektantki Aleksandry Sulżyńskiej, przy głównej stacji metra w Lizbonie prezentowaliśmy słynny spot, w którym Joanna Szczepkowska informuje o odzyskaniu wolności przez Polskę, L.U.C. wyreżyserował flashmob z udziałem pięćdzięsięcioosobowej orkiestry.
Wisienką na torcie był spektakl Instytutu B61 - Re:wolucja Gwiazd, który realizowaliśmy wspólnie z artystami z Portugalii i Łotwy. Niezwykle wypadły zwłaszcza prace reżyserowane przez Stefana Kornackiego i instalacje toruńskiego malarza Joachima Sługockiego. Stefan ma niezwykły talent do żonglowania konwencjami, to z pewnością jeden z najciekawszych młodych artystów w Polsce.
Były też koncerty Domowych Melodii i Mariusza Lubomskiego w jednym z największych klubów w Lizbonie.
Koncert Mariusza Lubomskiego musiał być sporym zaskoczeniem, zwłaszcza kilka tygodni po Eurowizji, gdzie „zachwycaliśmy” nie tylko talentem...
To, co się działo przez pięć dni festiwalu, było dla nich ogromnym zaskoczeniem. Dowiedzieli się między innymi tego, że nasza kultura wcale nie jest przaśna, a nasza inność jest fajna. Bardzo się cieszę, że daliśmy się poznać jako kreatywni i postępowi i że w końcu jest się czym pochwalić.

WARTO WIEDZIEĆ
Festiwal Kultury Polskiej w Lizbonie.
- Pierwszy taki festiwal w historii Portugalii rozpoczął sie 4 czerwca i trwał pięć dni.
- Re:wolucja Gwiazd była jednym z największych wydarzeń kulturalnych.