Czuje się pani sławna?
Nie, absolutnie nie!
Obserwowałem fora internetowe, na których ludzie z całego świata prezentują pani prace. Tysiące entuzjastycznych komentarzy.
Ale jest tam również sporo głosów przeciwnych sztucznej inteligencji.
Niewiele. Większość marzy, aby zawiesić sobie pani grafiki na ścianie. W jakich okolicznościach zaprzyjaźniła się pani ze sztuczną inteligencją, której pani koledzy plastycy na ogół nienawidzą?
To było dokładnie 29 grudnia 2020, kiedy udostępniona publicznie AI była jeszcze dosyć świeża. Postanowiłam sobie zrobić prezent noworoczny. Zauważyłam w internecie, że powstają niesamowite prace i to mnie zafascynowało. Nie bardzo rozumiem, dlaczego artyście wolno posługiwać się ołówkiem lub pędzlem, ale tworzyć grafiki może każdy, tylko nie artysta. Uznałam AI za kolejne narzędzie. Narzędzie, które poszerza mi wyobraźnię, bo nie jest ograniczone niczym. Korzystając ze sztucznej inteligencji, mogę więcej, więc dlaczego miałabym się na nią obrażać?
I bez tego ma pani świetny warsztat.
Ale chętnie korzystałam z innych programów graficznych, żeby wyjść poza schematy. Sztuczna inteligencja to jednak coś więcej - nie ma bagażu wychowania, który niesie każdy z nas, nie żyje w jakimś ograniczonym geograficznie środowisku, ma dostęp do wszystkich zasobów w internecie, nie jest niczym skrępowana. Dlaczego wymyśliliśmy samochód czy kolej, skoro mamy nogi? Sztuka to nie tylko zdolności manualne.
To prawda, ale trzeba też przyznać, że sztuczna inteligencja już pozbawia wielu plastyków pracy. Zwłaszcza grafików komputerowych.
Zapewne, ale de facto od dawna już posługujemy się przecież wsparciem, ze strony oprogramowania komputerowego. W Photoshopie grafik komputerowy ma do dyspozycji gotowe filtry. Nie bardzo wiem, dlaczego na przykład grafika czy twórcę cyfrowego nazywa się artystą, ale już artystę, który korzysta ze sztucznej inteligencji miałoby się wyłączać z tego grona? Skądinąd wielu wielkich dawnych malarzy również tworzyło koncepcję, ale posługiwało się pomocnikami. Korzystali też ze zdobyczy techniki, takich jak camera obscura.
Pada argument, że sztuczna inteligencja po prostu kradnie pomysły z całego świata i byle amator może nią zarządzać ze spektakularnymi efektami.
Równie dobrze można byłoby zapytać, dlaczego grupa impresjonistów czy kubistów “kradła pomysł” prekursorom. Warto podejść do sprawy z pokorą, bo przecież malując martwą naturę czy pejzaże również “kradniemy” obraz, który już w zasadzie jest gotowym dziełem. Inspirując się starymi mistrzami także do pewnego stopnia “kradniemy” ich dzieła.
Obrazom stworzonym przez AI zarzuca się, że są pozbawione ludzkiej emocji i wrażliwości. Słusznie?
Zapewne nie jest to stwierdzenie pozbawione racji, choć muszę przyznać, że czasami, AI tworzyła mi obrazki zaskakujące właśnie ukazaniem emocji. Być może to przeświadczenie wynika z doświadczeń z pierwszymi opublikowanymi wersjami AI. Rzeczywiście, były to jeszcze dość koślawe narzędzia, które potrafiły generować obrazy ludzi z 6 palcami i trzecią ręką [śmiech]. Ale trzeba przyznać, że twórcy programów poprawiają je bardzo systematycznie i na dziś przeskok jest niemal kosmiczny. Zadbali o kolory, o szczegóły. Dziś można tworzyć obrazy o bogatszej fakturze. Na przykład, jeśli chcemy uzyskać - wymagający w tradycyjnych technikach ogromu pracy - efekt sfumato, w AI można to zrobić bez trudu. Stąd osoby, które biegle poruszają się po historii sztuki, maja w rękach niesamowite narzędzia. To jest przepaść w porównaniu z “tradycyjnymi” technikami, które miał go dyspozycji grafik komputerowy. Rozmawiałam z wieloma artystami, którzy są zadowoleni, że powstały takie nowe możliwości. Wielką satysfakcję sprawiło mi, że jedną z moich grafik lajkował Andrzej Pagowski, wybitny grafik i plakacista.
AI to dla sztuki rewolucja na miarę pojawienia się fotografii?
Myślę, że porównywalna. Trzeba jednak pamiętać, że fotografia nie jest już tylko prostym rejestrowaniem rzeczywistości. Dziś, dla uzyskania dobrego zdjęcia, fotograf korzysta z wielu specjalnych środków, aby wydobyć piękno. Liczba tych narzędzi, które pozwalają fotografowi uzyskać pożądany efekt jest ogromna. Z AI jest w pewnym sensie podobnie – powstaje koncept, który kreujemy i dopracowujemy przy użyciu sztucznej inteligencji.
Pozostaje pytanie jak podpisać jej autora.
Autor posługujący się AI pozostaje autorem, tak jak tak jak w przypadku innych dzieł plastycznych. Wiem, że nie wszyscy się z tym zgadzają, ale są to raczej głosy osób, które nie do końca znają proces tworzenia takich grafik. Owszem, tworzy się je nie rękami, ale słowami, w dialogu z programem, ale jest to często proces bardzo długi i żmudny.
Powiedzmy o tym więcej.
Czasem koncepcja pojawia się wiele miesięcy przed realizacją. A później długo trwa “rozmowa”, z AI, poszukiwanie odpowiednich słów i wskazówek, żeby moje intencje zostały odpowiednio odczytane. Chodzi o stworzenie indywidualnego stylu, który zostanie później zapamiętany.
Czyli AI wie o pani bardzo wiele. Można powiedzieć, że jesteście już zaprzyjaźnieni?
Tak myślę [śmiech]. Rzeczywiście, te relacje można mocno spersonalizować, więc AI łatwo domyśla się moich intencji i przypisuje określoną paletę narzędzi do mojej osoby.
Pracuje pani głównie nad portretami...
To prawda, zawsze lubiłam je malować. Człowiek jest dla mnie najciekawszym obiektem. Uwielbiam pokazać emocje, ciekawi mnie proces starzenia. Malując tę samą osobę za każdym razem widzę kogoś innego.
Jednak w przypadku grafik AI są to ludzie nieistniejący.
W większości. Ale pokusiłam się, aby wstawiać również własne portrety. Były one dla mnie jednak tylko punktem wyjścia i dziś tylko ja wiem, w których portretach zawierają się cząstki mnie samej [śmiech]. Dlatego bawi mnie, gdy niektórzy doszukują się moich pracach realnie istniejących aktorów lub celebrytów. Lubię też tworzyć pejzaże miast z fantastycznymi elementami. Uwielbiam martwe natury, w których mogę sobie pozwolić na łączenie różnych stylów - od Renesansu po impresjonistów. Być może będę takim późno dojrzewającym malarzem, który przy pomocy sztucznej inteligencji pozwoli mi w końcu zrozumieć który styl jest mi najbliższy [śmiech].
Jakich narzędzi brakuje pani w sztucznej inteligencji?
Z wielką przyjemnością tworzyłabym grafiki 3D, które można by sobie wydrukować. Myślę, że takie możliwości już istnieją, ale dla mnie nie są dostępne. To niesamowita perspektywa - stworzyć cały świat z wielu elementów. Marzę też o tym, żeby wskoczyć do świata z obrazów Malczewskiego.
Gdzie można oglądać pani obrazy?
Oprócz internetu, chyba najłatwiej w San Francisco, bo tam znaleźli się zainteresowani ludzi, którzy je u mnie zamawiają. Chodzi oczywiście o obrazy przeniesione na płótno, które dodatkowo maluję. Amerykański rynek jest bardziej otwarty niż europejski. Taka formuła sprawia, że każdy z obrazów ma walor indywidualny.
Sądzi pani, że w przyszłości akademie otworzą kierunki plastyczne oparte o AI?
Już się to dzieje, choć na razie głównie w projektowaniu wnętrz. Nie mam jednak wątpliwości, że AI zagości na uczelniach i na rynkach jako poważny nurt. I to bynajmniej nie w odległej przyszłości, ale już za rok lub dwa.
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?