Toruńska mafia. To oni stali na czele toruńskiego półświatka w latach 90. Kto dziś nim rządzi?

Czy rzeczywiście był rezydentem "Pershinga"

Wtedy też – dzięki Edwardowi Ś - miał poznać "Pershinga"., czyli szefa "Pruszkowa" – grupy przestępczej uznawanej za najgroźniejszą w ówczesnej Polsce. W 1998 r., po ostatecznym załamaniu się imperium Edwarda Ś, "Pershing" miał podobno namaścić Adama R. na swojego rezydenta w Toruniu, co otwierało mu drogę do przejęcia władzy w półświatku miasta. Według jednej z wersji, Adam R wkupił się w łaski Pershinga tym, że wyjątkowo solidnie odprowadzał mu dolę od swoich interesów czyli handlu narkotykami i ściągania haraczy.

Bomby i strzelaniny

Nim jednak mógł stać się rzeczywistym bossem toruńskiego półświatka musiał zawalczyć o swoją pozycję. Nie chciał mu się na przykład podporządkować Andrzej B. z podtoruńskiej Chełmży, który również był człowiekiem Edwarda Ś. Zresztą siedział na ławie oskarżonych za zastraszanie tych, którzy nie chcieli być posłuszni Edwardowi Ś.

Andrzej B. liczył, że to on zostanie numerem jeden w Toruniu. Doszło do potyczek o wpływy, które łączyły w Toruniu i okolicy z kilkoma bardzo niebezpiecznymi wydarzeniami.

W listopadzie 1998 r. doszło do próby zamachu na życie Adama R., ale zbyt wcześnie odbezpieczona bomba eksplodowała w rękach zamachowca na jednym z rogów ul. Mickiewicza nim dotarła do miejsca, gdzie przebywał Adam R. Wtedy on zorganizował najazd na Chełmżę w poszukiwaniu Andrzeja B. Do tego miasta pojechało kilkanaście aut wypełnionych przybocznymi Adama R. I szukało konkurenta. Kilka dni potem doszło do starcia obu grup na na sądowym korytarzu przed ogłoszeniem wyroku na Edwarda Ś i Andrzeja B. Padły wówczas strzały z broni palnej. Na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał.

Jedna z bomb w wojnie gangów wybuchła na rogu ulic Mickiewicza i Klonowica


Zobacz także: Luksusowe życie mafijnych bossów i gangsterów w Polsce [PRYWATNE i ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Czytaj dalej. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE