Toruńska policja wodna w sezonie letnim ma pełne ręce roboty

Na patrol wypływamy z mł. asp. Tokarskim i strażnikiem miejskim Pawłem Wiśniewskim. Pierwsze opłynięcie rzeki odbywa się zwykle rano - tuż po odprawie. Mundurowi odcumowują jedną z trzech łodzi w Porcie Zimowym. Motorówka policyjna odpływa z warkotem silnika od pomostu. Pod maską, a właściwie na rufie, dwieście koni mechanicznych. Łódź może się rozpędzić do 70 kilometrów na godzinę. Prędkość jest ważna, bo gdy człowiek zaczyna się topić, liczy się każda sekunda. Niestety, nie zawsze udaje się dotrzeć na czas.
[break]
- Ostatnio otrzymaliśmy zgłoszenie o człowieku, który się topił. Razem z ratownikami medycznymi podjęliśmy akcję ratowniczą, która trwała ponad 40 minut. Niestety, nieszczęśnika nie udało się uratować - wspomina Marek Tokarski.
Na szczęście podobne zgłoszenia nie są zbyt częste, a większość z podjętych akcji kończy się sukcesem. - W 2011 roku zostaliśmy odznaczeni przez ministra spraw wewnętrznych za uratowanie człowieka, który rzucił się z mostu. Po 15 minutach reanimacji udało nam się przywrócić mu funkcje życiowe. Wiele razy pomagamy też zawodnikom AZS, którym zdarza się wypaść z łódek i kajaków - wymienia mł. asp. Tokarski.
Na blisko 60 kilometrach Wisły, od Nieszawy po Solec Kujawski, większość interwencji dotyczy rybaków kłusowników i osób, które kąpią się w Wiśle w jej głównym korycie. - Nasze działania są prewencyjne. Nie chodzi nam o to, żeby ludzie nie korzystali z uroków rzeki, ale żeby robili to rozważnie, nie biorąc kąpieli - dodaje policjant.

Jakby na potwierdzenie tych słów podpływa do nastolatek siedzących ma najniższym schodku Bulwaru Filadelfijskiego i prosi, żeby przesiadły się trochę wyżej. - Ludziom brak wyobraźni, za to nie brakuje brawury. Bardzo często interweniujemy w sprawie młodych osób, które skaczą do wody na przystani AZS, tymczasem obecnie stan wody wynosi tam około 1,5 metra.
Podpływamy do przystani, sonar faktycznie wskazuje tę głębokość. Wisła to jednak zdradliwa rzeka i poznać jej do końca nie sposób: głębokość na samym jej środku to obecnie około 1,8 metra, ale kilkanaście centymetrów dalej to już 4 metry. Marek Tokarski potrafi wskazać płyciznę bez pomocy sonaru nawet tam, gdzie inni dostrzegają tylko brązową taflę rzeki. Na razie jest na tyle głęboko, że nie wytworzyły się piaszczyste wyspy. Te co roku kuszą amatorów mocnych wrażeń i rybaków.
- O ile na środku takiej wyspy jest w miarę bezpiecznie, to jej brzegi łatwo podmywa woda. Najniebezpieczniejszy jest koniec takiej wydmy zwrócony w kierunku dołu rzeki (kierunku, z którym płynie nurt) - tam głębokość wynosi często około 4 metry, a wydostanie się z wody przypomina próby wyjścia z ruchomych piasków.
Królowa polskich rzek kryje wiele nieprzyjemnych niespodzianek. Przy moście im. Józefa Piłsudskiego w wodzie sterczą do dziś zbrojenia po dawnej przeprawie, a przy brzegu pod mostem kolejowym łodzie muszą uważać na kamieniste dno. Przed rozoraniem dna łodzi o takie przeszkody chroni trzymanie się wodnych szlaków - które wyznaczają różnokolorowe boje i znaki na mostach. Najniebezpieczniej jest przy brzegu, po stronie prawobrzeżnego Torunia, przy filarach mostów, gdzie występuje najsilniejszy nurt.
Aspirant Tokarski pokazuje nam siłę Wisły, wyłączając silnik łodzi. Ważącą dwie tony maszynę woda znosi niemal jak łupinę orzecha. Strach pomyśleć, co zrobiłaby z człowiekiem.

Warto wiedzieć
Gdzie patrolują?
- Bezpieczeństwa na wodzie w Toruniu pilnuje obecnie pięciu policjantów.
- Pod czujnym okiem toruńskich wodniaków znajduje się około 60 kilometrów Wisły oraz inne akweny wodne, między innymi kąpielisko w Kamionkach i jezioro w Osieku.