Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruński cud. Jeden z ostatnich. Odkrywamy przeszłość pięknej willi przy ulicy Grudziądzkiej [RETRO]

Anna Zglińska, Szymon Spandowski
Kto mógł zbudować niepozorny na pierwszy rzut oka dom przy ul. Grudziądzkiej 35? Jak to, kto? Zasłużony toruński przedsiębiorca budowlany, radny miejski i jeden z filarów Bractwa Kurkowego.

Wyniki zorganizowanego przez redakcję „Nowości” konkursu na Siedem Cudów Torunia okazały się dość zaskakujące. Zdecydowanie wygrał dom przy ulicy Grudziądzkiej 35, który pewnie był niespodzianką nawet dla mieszkańców Mokrego. Nic dziwnego, o tej porze roku, ukryty za zasłoną zieleni zdziczałego ogrodu, z ulicy jest w zasadzie niewidoczny. Poza tym na pierwszy rzut oka wydaje się niepozorny, ot jeszcze jedna stara chałupka... Przy bliższym poznaniu robi jednak wielkie wrażenie. Oszałamia bogactwem drewnianych detali, tak dla dawnego Torunia charakterystycznych, a dziś już niemal zupełnie straconych.

Zachętą dla wielu głosujących były zapewne piękne zdjęcia. Nas zdopingowały one do przeprowadzenia rekonesansu archiwalnego. Znów okazało się, że mamy do czynienia z małym domkiem o wielkiej historii.

Zobacz też:

Budowę kościoła garnizonowego w Toruniu rozpoczęto w czasie zaboru pruskiego, w 1894 r. Oficjalne oddanie kościoła i jego poświęcenie nastąpiło 21 grudnia 1897 r. w obecności cesarza Wilhelma II. Do 1920 r. pozostawał kościołem garnizonowym wyznania ewangelickiego. Po przyłączeniu Torunia do Polski w 1920 r. przeszedł w ręce katolików, nadal służąc wojsku, od teraz polskiemu. Jej wieża była najwyższą budowlą w mieście, na jej szczycie znajdował się punkt obserwacyjny Twierdzy Toruń. Do dziś widoki są tam imponujące.

Zapierające dech widoki z punktu obserwacyjnego Twierdzy Tor...

Jej początki sięgają połowy XIX wieku. W1864 roku, ówczesny właściciel tej parceli, Jochan Schmeltzer, prosił magistrat o pozwolenie budowlane na nowy dom, argumentując, że jego budynek na Starym Chełmińskim Przedmieściu numer 197 położony, stoi już od 50 lat i wymaga poważnych napraw. Schmeltzer wnioskował o pozwolenie na nowy dom mieszkalny - czy je dostał, nie wiadomo.

Obszar ten wkrótce znalazł się w I Rejonie Twierdzy i objęty był najsurowszymi ograniczeniami budowlanymi. Do zarządu Twierdzy Toruń należało kierować prośby o pozwolenia na budowę. Była to równie ważna instytucja, co wydział budowlany pruskiego magistratu.

W 1877 roku, nowy właściciel, mistrz budowlany Behrendorf dokonywał modernizacji budynków na swojej nieruchomości. Aż trudno uwierzyć, że zabudowania tam stojące, miały wówczas dachy kryte strzechą. Mistrz Behrendorf nie wytrzymał zbyt długo takiej prowizorki i już w 1879 roku postawił obszerny czteroizbowy drewniany, kryty papą dom dla siebie i rodziny.

Swoją drogą, mamy tu do czynienia z kolejnym przypadkiem uginającej się pod ciężarem dziejów willi, którą wzniósł dla siebie jakiś deweloper sprzed lat. A Behrendorf nie był jedynym budowlańcem, jaki gościł pod dachem domu przy Grudziądzkiej 35. Duchy jego następców będziemy wywoływać za chwilę. Mistrz Behrendorf był człowiekiem bardzo szanowanym i dla miasta zasłużonym. To on zbudował na przykład muszlę koncertową w ogrodzie Kawiarni Wiedeńskiej na Mokrem, która w ostatnich dekadach XIX stulecia i na początku wieku XX była jednym z najbardziej popularnych lokali miasta i okolic (Mokre, jak wiadomo, do 1906 roku było samodzielną gminą). Poza tym należał do Bractwa Kurkowego, skupiającego śmietankę towarzyską Torunia. W 1901 roku był jego członkiem honorowym. Jubileusz był świętowany hucznie w siedzibie Bractwa przy Przedzamczu, czyli dzisiejszym MDK - Behrendorf był jednym z inicjatorów jego budowy.

Prezes Bractwa Schultz oddał strzał królewski za cesarza Wilhelma II. Cesarz godność przyjął i na pamiątkę przysłał medal srebrny ze swem popiersiem - czytamy w tekście opublikowanym w 1926 r. na łamach „Tygodnika Toruńskiego”. - Medal umieszczono na piersi szczęśliwego strzelca a nosi go każdorazowy prezes. Medal obecnie złożono w archiwum, a w jego miejsce umieszczono inny z odpowiednim napisem.

Tu warto dodać, że radca Behrensdorf w 1875 roku podarował Bractwu insygnia dla drugiego mistrza kurkowego. Był to srebrny medalion na srebrnym łańcuchu przedstawiający herb Torunia - Nowego Miasta. Zapewne podzielił on los całego skarbca Bractwa Kurkowego, wycenionego tuż przed wybuchem wojny na dwa i pół miliona złotych. Precjoza i pamiątki, m.in. prezenty od polskich monarchów jakimi Bractwo było obsypywane od czasów Kazimierza Jagiellończyka, zostało w 1939 roku złożone w skarbcu banku przy ówczesnym placu Bankowym i stąd podczas okupacji, lub tuż po niej, zniknęły.

Zobacz również:

[g]13509538[g]

Wróćmy na Grudziądzką. Obok domu był również obszerny plac budowlany. W Toruniu powstawało wtedy wiele domów szkieletowych. Ich drewniane konstrukcje przygotowywano właśnie na takich placach, następnie ponumerowane elementy (rzymskie cyfry na belach widać do dziś) przenoszono tam, gdzie budynek był stawiany. W latach 80. XIX wieku dom i plac budowlany strawił ogień. Behrendorf jednak wszystko odbudował, przy okazji powiększając dom.

Około 1897 roku plac budowlany przejął nasz dobry znajomy, Adolf Teufel, który w tym czasie kierował pracami przy budowie kościoła garnizonowego, a rok później wygrał przetarg na budowę gmachu sądu przy Fosie Staromiejskiej. Behrendorf był już wtedy na emeryturze, do swojego domu dobudował jednak piękny ganeczek od strony zachodniej. Długo się nim nie nacieszył, zmarł przed 1905 rokiem. Wdowa po nim przeżyła kolejny pożar i znów odbudowała dom poszerzając go w stronę wschodnią, dziś ozdobioną pięknymi oknami z zielonym szkłem. Plac budowlany sprzedała bądź wynajęła firmie Rosenau i Wichert, również wiele razy już tu wspominanej. To sąsiedzi właśnie przygotowali dla niej projekt rozbudowy.

W Księdze Adresowej z 1912 r. działka przy Grudziądzkiej 35 jest opisana jako grunt Behrendorf ów, zarządzany przez generała majora Damratha ze Steglitz pod Berlinem. Na liście lokatorów domu jest m.in. architekt Rosenau.

Niepodległość zasiedliła dom „kapitalistami”, wśród nich był Gustaw Leibrandt, lekarz Aleksander Białopolski, kapitan Józef Czerniatowicz i wdowa Jadwiga Macielewicz. Domyślać się można, że prowadziła gospodarstwo dla pozostałych panów, widocznie nie posiadających rodzin. Wówczas kapitalista oznaczał mniej więcej to samo co rentier. Rentier dziś kojarzy się, oczywiście, z rentą, ale chodziło o człowieka tak bogatego, że był w stanie utrzymać się z kapitału, np. odsetek od zgromadzonych pieniędzy. Dziś jest to gatunek niemal wymarły...

Zobacz również:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska