Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Towarzysz minister prosi o krzyżyk

Krzysztof Błażejewski
Od 1945 roku nasz region reprezentowało w Sejmie kilkuset posłów. Byli wśród nich wysocy komunistyczni dygnitarze nie tylko z Warszawy, ale również ze Śląska i innych części kraju. Nie brakowało też aferzystów i niezwykle barwnych postaci.

Od 1945 roku nasz region reprezentowało w Sejmie kilkuset posłów. Byli wśród nich wysocy komunistyczni dygnitarze nie tylko z Warszawy, ale również ze Śląska i innych części kraju. Nie brakowało też aferzystów i niezwykle barwnych postaci.

<!** Image 2 alt="Image 67098" sub="Stefan Olszowski (pierwszy
z prawej), jeden
z najzagorzalszych zwolenników twardego kursu marksistowsko-leninowskiego, pochodził
z Torunia, ale dwukrotnie był posłem z okręgu bydgoskiego. Na zdjęciu: jako minister spraw zagranicznych uczestniczy wraz z Edwardem Gierkiem i Piotrem Jaroszewiczem w spotkaniu z Lubomirem Sztrougalem, premierem
Czechosłowacji. / Fot. Archiwum">To mit, że we wczesnym okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w Sejmie zasiadali tramwajarze i traktorzystki. Praktycznie nie było w nim też lekarzy, prawników, inżynierów, literatów, artystów, ekonomistów i naukowców. Fachowcy nie byli potrzebni, bo w rządzeniu mogliby jedynie przeszkadzać.

Region kujawsko-pomorski reprezentowali głównie partyjni aparatczycy i rolnicy oraz robotnicy. Pod warunkiem, że byli aktywistami.

Lekarz woli zrezygnować

Jedyny lekarz z naszego regionu, który w czasach PRL został posłem, zdezerterował. Wojciech Wiechno z Torunia już po wyborach w 1947 roku zrezygnował z mandatu, twierdząc, że posłowania nie da się pogodzić z pracą lekarza. Nie miał za to takich wątpliwości Marian Paczkowski, rolnik ze wsi Ostrowo w powiecie wąbrzeskim (poseł w latach 1957-65), który na pytanie dziennikarza, jak da się pogodzić pracę na roli z posłowaniem, opowiedział: „Świetnie godzę wyjazdy do Warszawy z prowadzeniem gospodarki. Poselstwo w niczym nie przeszkadza w pracy na roli”.

<!** reklama>Nie tylko z nazwiska zasłynął Stefan Czarnecki, poseł bydgoski w latach 1952-57. Ten maszynista kolejowy wsławił się tym, że jako „oddolny” racjonalizator zaproponował, by zmienić „sanacyjne” przepisy o dopuszczalnej masie wagonów ciagniętych przez lokomotywy. Pomysł przeszedł. Przed wyborami chwalono się, że teraz wozi się więcej i szybciej. Po roku jednak o Czarneckim zrobiło się cicho. O ile wzrosła awaryjność przeciążonych lokomotyw, skrzętnie skrywano.

Owych „prostych robotników i chłopów” na listach kandydatów nie brakowało. Oficjalnie. Dopiero, kiedy ktoś zainteresował się bardziej, wychodziło na jaw, że jeśli na posła wyznaczony był ślusarz, to zwykle był sekretarzem organizacji partyjnej albo członkiem rady zakładowej. Rolniczka okazywała się często... bibliotekarką w Państwowym Gospodarstwie Rolnym albo urzędniczką w Kole Gospodyń Wiejskich.

<!** Image 3 align=right alt="Image 67098" sub="Lechowi Kuropatwińskiemu (na zdjęciu z Andrzejem Lepperem podczas dożynek w Obrowie) włocławskiemu posłowi Samoobrony, uchylono immunitet, a sąd skazał go za podrabianie podpisów. / Fot. Łukasz Trzeszczkowski">Naturalną w tej sytuacji niekompetencję PRL-owskich posłów ściśle skrywano, najwyżej drugi raz nie byli wciągani na listę. Tylko raz, w 1957 roku, po Polskim Październiku, eufemistycznie mówiono, że niektórzy „reprezentanci mas” nie sprostali zadaniu i albo nie wykazywali żadnej aktywności, albo nie interesowali się terenem, z którego zostali wybrani.

Czołowe miejsca na listach kandydatów w regionach zarezerwowane były w PRL dla dygnitarzy z Warszawy. Pierwszymi z tego grona na Kujawach i Pomorzu byli w 1952 roku minister handlu zagranicznego Tadeusz Gede (okręg inowrocławski), Stanisław Tołwiński (dyrektor generalny Urzędu Rady Ministrów, okręg bydgoski) i Adam Rapacki (minister szkół wyższych, poseł toruński). Po nich pojawił się prokurator generalny i minister sprawiedliwości Marian Rybicki (poseł bydgoski w latach 1957-65).

Wielki przyjaciel dziękuje

Eugeniusz Szyr, wicepremier odowiedzialny za gospodarkę, główny sprawca katastrofy ekonomicznej ekipy Gomułki, przez dwie kadencje posłował z Bydgoszczy (lata 1961-69). Za drugim razem, dziękując za zaszczyt, że mieszkańcy ziemi bydgoskiej wysunęli w wyborach do Sejmu jego kandydaturę, określił się jako „wielki przyjaciel mieszkańców regionu”.

Najgłośniejsze nazwiska na liście posłów z Kujaw i Pomorza pojawiły się w czasach Edwarda Gierka. W 1969 roku Bydgoszcz spotkał wyjątkowy zaszczyt, bo posłem z tego miasta przez cztery lata zechciał być sam Henryk Jabłoński, długoletni przewodniczący Rady Państwa. Towarzyszył mu wicepremier Jan Szydlak, Ślązak. Szydlak bez ogródek wyznał tydzień przed terminem głosowania, że spotkania wyborcze, w których właśnie brał udział, to jego pierwszy kontakt z mieszkańcami regionu.

Posłem z naszego regionu był w latach 1972-80 czołowy ideolog Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w epoce Gierka, minister spraw zagranicznych Stefan Olszowski, jeden z najbardziej twardogłowych komunistów. Nie za bardzo był obcy, bo, jak sam mówił, urodził się w Toruniu, a dzieciństwo spędził we Włocławku. Posłem był jednak z Bydgoszczy.

Rolę Olszowskiego w Toruniu spełniał najpierw Franciszek Kaim, minister górnictwa i wicepremier (lata 1972-76), potem pałeczkę przejął na kolejne cztery lata Wincenty Kraśko, który wcześniej przez 10 lat kierował Wydziałem Kultury PZPR i odpowiadał za politykę kulturalną w czasach Gomułki. Z kolei gen. Jan Czapla, powojenny „kabewiak”, a za Gierka główny politruk Sztabu Generalnego WP, posłował z Bydgoszczy w latach 1972-76.

Na długiej liście reprezentantów regionu znajdziemy też nazwiska, które musiały budzić uśmiech czy złośliwe uwagi. W 1972 roku posłem z Włocławka został Tadeusz Jąkalski, gromadzki, a nawet powiatowy „mistrz plonów”. Cztery lata później posłanką z Bydgoszczy wybrano rolniczkę Renatę Głąb.

Kuriozalny był skład „wojewódzkiego zespołu poselskiego”, bo takie w latach 70. powoływano, w Toruniu w latach 1976-80. W gronie ośmiu posłów było trzech urzędników partyjnych z Warszawy, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, profesor UMK, inżynier, ślusarz, maszynista i rolnik.

Mieszkanie dla każdego

I w PRL-u przed wyborami wiele obiecywano, tyle że unikano konkretów. Mówiono raczej „o dołożeniu wszelkich starań”. Gdy ktoś niebacznie coś chlapnął, była jeszcze w odwodzie cenzura, choć i ona nie zawsze była dostatecznie czujna. W pierwszych wyborach do Sejmu Ustawodawczego w 1947 roku płk Józef Maślanka obiecał: mieszkańcom Bydgoszczy - konstytucję „na wskroś” demokratyczną, dzieciom - dobrą szkołę, a nauczycielom - „odpowiednie warunki bytu”.

W latach gierkowskich masowo obiecywano mieszkanie dla każdego i wolne soboty. W kolejnej dekadzie kandydaci na posłów niczego już nie obiecywali. Nawet nie było mowy o zniesieniu kartek na mięso...

W 1989 roku w wyborach na pół demokratycznych po raz pierwszy pojawili się tacy późniejsi etatowi kandydaci i parlamentarzyści jak Janusz Zemke, Anna Bańkowska, Wojciech Mojzesowicz, Jan Wyrowiński i Stefan Pastuszewski. Demokracja, mnogość ugrupowań i kandydatów, głosowanie na listę, a nie osobę, sprzyjała pojawianiu się „egzotycznych” postaci.

Najbardziej leniwy poseł

W 1991 roku okręg grudziądzki reprezentował poseł Antoni Czajka z partii „X” Stana Tymińskiego. Nie tak dawno mieliśmy aferę Grzegorza Gruszki, który po serii wyskoków pod wpływem alkoholu pożegnał się z polityką. Posłem z Bydgoszczy był do niedawna, jak to określano, „najbardziej leniwy poseł V kadencji” Jan Bestry (Samoobrona), który nie pojawił się na żadnym z prawie tysiąca sejmowych głosowań, a w dodatku, jak się okazało, miał na koncie w przeszłości sprawę o molestowanie nieletnich.

Lechowi Kuropatwińskiemu, włocławskiemu posłowi z tejże Samoobrony, uchylono immunitet, a sąd skazał go za podrabianie podpisów. Kampania przed ostatnimi wyborami przyniosła kompromitację rozdającemu karty w regionie w ostatnich latach Tomaszowi Markowskiemu (PiS), który pobierał nienależną dotację za wynajem mieszkania. Jego partyjny kolega, Grzegorz Schreiber, zasłynął z... niepłacenia czynszu. Pojawiło się też nowe zjawisko: do Sejmu przez media. Tak uczynił strażnik miejski, Janusz Dzięcioł, od niedawna poseł okręgu toruńsko-włocławskiego, znany ze zwycięstwa w pierwszej edycji „Big Brothera”.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska