Tragiczny pożar w altance

<!** Image 3 align=none alt="Image 212293" sub="We akcji przy ul. Chłopickiego brali też udział strażacy z jednostki wysokogórskiej z Bydgoszczy [Fot.: Jacek Smarz]">

Budynek przy ulicy Chłopickiego w Toruniu, w którym wczoraj doszło do katastrofy budowlanej, ma w dzierżawie wieczystej od miasta prywatna osoba.

Z tego, co mówiono wczoraj na miejscu tego tragicznego wypadku, wynika, że ponoć wyjechała ona za granicę. Adres do korespondencji podała w Londynie. Były do niej wysyłane pisma z nakazami zabezpieczenia obiektu lub objęcia go ochroną. Żadne z pism od dawna nie zostało odebrane.<!** reklama>

Okoliczności tej katastrofy budowlanej będzie wyjaśniać toruńska policja pod nadzorem prokuratury. Podobnie jak przyczyny innej tragedii, do której doszło dzień wcześniej również w Toruniu. W niedzielę wieczorem na terenie ogródków działkowych imienia generała Józefa Bema przy ulicy Rudackiej doszło bowiem do pożaru w jednej z altanek. Prawdopodobnie były w niej dwie osoby. Jedna zdążyła uciec nim przyjechała policja i straż pożarna.

- Ogień również został ugaszony, nim przyjechali strażacy - mówi Andrzej Seroczyński, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.

Ugasili go znajdujący się w pobliżu inni działkowcy. W altance znaleziono ciało mężczyzny, który prawdopodobnie mieszkał tam na stałe i zginął, gdy spał, jego zwłoki były nadpalone, spaliło się także łóżko oraz pościel.