Zakuci w stal zawodnicy pod dachem hali sportowej? Na pierwszy rzut ucha brzmi to może nieco niepoważnie, wizualnie robi jednak spore wrażenie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168333" sub="Stare mieszało się z nowym. Rycerze walczyli na ringu, do Torunia większość z nich dotarła dosiadając koni mechanicznych Fot. Grzegorz Olkowski">Ring stoi już przygotowany, za chwilę będzie walka! Uwaga jednak, zawodnicy nie mają rękawic bokserskich, kolejnych rund nie obwieszcza gong. W sumie i tak by go nie było słychać, sportowe stroje walczących ważą po 20, 30 kilogramów i w sumie jest w nich pewnie więcej stali niż w używanym przez bokserów sygnalizatorze.
Zbroje, miecze, tarcze z herbami, a jednak nawet na chwilę nie można uciec przed skojarzeniami z boksem. Są sędziowie, ale badają nie wagę zawodników, ale przede wszystkim ich rynsztunek, który, choć przecież wykonany współcześnie, nie może odbiegać od średniowiecznych oryginałów. Sprawdzają również rozmiary tarcz i wagę mieczy, wszystko musi się zgadzać z ustalonymi wcześniej przepisami. Kontrolują również, czy broń jest tępa. Tępa? Co to za walka na tępe miecze?! Ano bardzo dynamiczna i dość brutalna. Padają ciosy, brzęczy stal, sypią się iskry. Choć każdy z rycerzy obwieszony jest kilogramami metalu, porusza się na ringu szybciej i zwinniej niż Andrzej Gołota. Cóż, polski mistrz bokserskiej defensywy musi się liczyć z ciosami od pasa w górę, dla zakutych w stal zawodników pole rażenia jest znacznie szersze.
<!** reklama>- Punktowane są ciosy od kostki w górę, nie można jednak np. uderzać w dłoń - objaśnia Przemysław Kuropatwa z Toruńskiej Szkoły Fechtunku, która w sobotę w hali Olimpijczyk zorganizowała I Halowe Mistrzostwa Polski w Walkach Rycerskich. - Nad przebiegiem walki czuwają czterej sędziowie.
Taki szybki taniec wojenny na ringu trwa dwie minuty, tyle przynajmniej czasu zajmuje jedna runda, jednak podczas zawodów w szrankach trzeba stawać kilka razy. Powrót do rycerskiej przeszłości wymaga zatem naprawdę dobrej kondycji.
<!** Image 3 align=none alt="Image 168333" sub="Fot. Grzegorz Olkowski">- Trzy treningi tygodniowo i to takie po dwie godziny - wylicza Przemysław Kuropatwa. - Każdy z nas trenuje też jeszcze coś poza tym.
Dobrze przygotowany, jeśli jeszcze dopisze mu szczęście, wraca jednak z turniejów z nagrodą. Do trofeów czasami jeszcze dochodzą siniaki, generalnie jednak nie ma na co narzekać, wielu średniowiecznych poprzedników dzisiejszych rycerzy z placu turniejowego unosiło jedynie swojego ducha, ciało i skrwawiony rynsztunek zostawiając na ubitej ziemi.
Zamiast fanfar
- W toruńskich mistrzostwach zwyciężył Marcin Waszkielis z Kętrzyna.
- Drugie miejsce zajął kontuzjowany podczas walki finałowej Andrzej Zmuda Trzebiatowski reprezentujący Toruńską Szkołę Fechtunku.
- Trzecią lokatę wywalczył Krzysztof Wantuch z Będzina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?