Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twarz na koszulkę

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Jeszcze stoją pudła z przecenionymi zniczami, a już po galeriach handlowych ganiają Mikołaje z dzwonkami w łapach. Cóż, kultura handlowania nie znosi okresów, kiedy klient na nic nie czeka, bo wtedy trudno zagrzewać gawiedź do wydawania pieniędzy... Ale ja jeszcze dzisiaj zostałbym przy zniczach. Tak na zimno, bez wszystkoświątecznego klimatu, w jakim zamyka się na początku listopada cały ten nasz pop.

<!** Image 1 align=left alt="Image 9335" >Jeszcze stoją pudła z przecenionymi zniczami, a już po galeriach handlowych ganiają Mikołaje z dzwonkami w łapach. Cóż, kultura handlowania nie znosi okresów, kiedy klient na nic nie czeka, bo wtedy trudno zagrzewać gawiedź do wydawania pieniędzy... Ale ja jeszcze dzisiaj zostałbym przy zniczach. Tak na zimno, bez wszystkoświątecznego klimatu, w jakim zamyka się na początku listopada cały ten nasz pop.

Co zresztą naturalne, bo to przecież okres wspominania ludzi, którzy odeszli. Zawsze przy takich podsumowaniach łapiemy się za głowę, że aż tyle gwiazd różnorakich nam ubyło, a po cichu zastanawiamy się, kto ma szansę zostać ikoną pop-kultury i nie tylko, kto pozostanie cenionym bohaterem fachowych opracowań, z czasem przykrywanym przez kolejne talenty, a kogo wspominać będziemy z rzadka, ot, przy okazji podsumowań dekady, wyciągając z zakamarków pamięci, czego też ów jegomość dokonał. I można by się pewnie pobawić w analizę tego, dlaczego ktoś trafia do tej, a nie innej szuflady - i czemu los jest tak niesprawiedliwy, że uznany twórca ląduje w zakurzonej encyklopedii, a ktoś, kto miał w życiu raptem pięć minut sławy, przez parę dekad widnieje na tysiącach koszulek, noszonych przez fanów. Ale po co?

Pożegnaliśmy więc w minionym roku wielkich pisarzy - jak noblista Saul Bellow czy dramaturg Arthur Miller. Pożegnaliśmy naszego Zdzisława Beksińskiego, jednego z niewielu tak popularnych polskich malarzy - i dzięki obrazom, i rodzinnej tragedii, wymarzonej dla świata tabloidów. Odeszli twórcy - jak Jerzy Grzegorzewski czy Renata Tebaldi - czy sportowcy, jak Andrzej Grubba. Odeszli też ludzie-symbole.

Zmarła więc ponętna pani Robinson, czyli aktorka Anne Bancroft. Ta jedna rola w „Absolwencie” uczyniła ją nieśmiertelną, bo film stał się hymnem epoki. W pamięci wszystkich zostanie na pewno Terri Schiavo, choć ostatnie 15 lat życia tej śmiertelnie chorej kobiety to powolne umieranie - ale od teraz zawsze będzie obecna na sztandarach sporów o eutanazję. Czy symbolem końca sielskich Niderlandów będzie mało znany holenderski reżyser Theo van Gogh, zamordowany przez muzułmańskiego fanatyka? Czas pokaże. Na pewno w Polsce symbolem epoki PRL-owskich hipisów zostanie Mira Kubasińska, a z rewolucją seksualną po wsze czasy kojarzona będzie Michalina Wisłocka. Nawet wtedy, kiedy jej książek nikt już nie będzie czytał. Bo tak to już jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska