Pacjentki z toruńskiej Akademii Walki z Rakiem zaprezentowały nowy spektakl, z którego dochód zostanie przekazany na leczenie Anny Połeć.
- Ci, którzy spodziewali się, że osoby chore na raka mogą mówić tylko o smutnych, bolesnych sprawach związanych z chorobą, bardzo się zdziwili - mówi dr Małgorzata Rębiałkowska-Stankiewicz, psychoonkolożka, na temat spektaklu „On i one”. - Sztuka jest o miłości, pożądaniu, flircie, relacjach damsko-męskich. Kobiety występujące w spektaklu łamią stereotypy związane ze społecznym postrzeganiem chorych na raka. Głośno mówią, że miłość, seksualność, pożądanie są tak samo obecne w ich życiu, jak w życiu innych, zdrowych kobiet .
Ania jako Sabina
Przedstawienie w reżyserii Anny Magalskiej w wykonaniu podopiecznych toruńskiej Akademii Walki z Rakiem można było zobaczyć w piątek i sobotę w Baju Pomorskim.
Przeczytaj: Raport z aktywności toruńskich radnych
Zobacz także:
Dochód ze spektaklu zostanie przekazany na leczenie Anny Połeć, jednej z pacjentek, która od czterech lat choruje na raka piersi. Panią Anię można było zobaczyć również na scenie. Jak mówili widzowie, w ogóle nie widać po niej, że walczy z tak trudnym przeciwnikiem, jakim jest nowotwór.
- Zagrałam Sabinę, pannę na wydaniu, której bardzo podoba się pewien pan. To była dla mnie kolejna niesamowita przygoda, którą mam nadzieję jeszcze powtórzymy - mówi Anna Połeć.
Kobieta ma 37 lat i jest polonistką. Mieszka w Toruniu z mężem i dwójką dzieci: 8-letnim Mikołajem i 5-letnią Natalią. W 2013 roku zachorowała na raka piersi. Lekarze zapewniali ją, że choroba jest w dość wczesnym stadium, a pani Ania jest młoda i silna, więc ma dużą szansę na całkowite wyzdrowienie. Rutynowe leczenie w postaci mastektomii, chemio- i radioterapii oraz wsparcie ze strony najbliższych dało upragniony efekt.
Trudna i długa walka
- Wyzdrowiałam. Przynajmniej wtedy tak myślałam, ale po dwóch latach cudownego spokoju rak znów wyciągnął po mnie swoje szpony i tym razem zacisnął je znacznie mocniej. Zaatakował mózg, potem kości, wątrobę i węzły chłonne - opowiada Anna Połeć w rozmowie z „Nowościami”. - Tym razem leczenie okazało się dużo trudniejsze, bardziej skomplikowane i znacznie cięższe niż poprzednio. Wiele możliwości leczenia już wykorzystałam, a największą szansą jest dla mnie nowy, ponoć świetny lek Ibrance (palbocyklib). Kłopot w tym, że NFZ go nie refunduje, a miesięczna dawka tego leku kosztuje około 18 tysięcy złotych.
Na dwie pierwsze dawki innowacyjnego leczenia pani Ania ma już zebrane pieniądze. Jak mówi dr Małgorzata Rębiał-kowska- Stankiewicz, to zasługa jej siostry z rodzinnego Konina, gdzie odbyła się specjalna zbiórka pieniędzy.
**
Przeczytaj również: Znany toruński kardiolog pisze książki**
By lek zadziałał, pani Ania musi przyjmować go regularnie, a taka terapia niestety kosztuje. Jej całkowity koszt to około 120 tysięcy złotych.
Jak można jej pomóc?
Dochód ze spektakli „On i one” również zostanie przekazany na leczenie Anny Połeć.
Warto podkreślić, że pani Ania jest podopieczną toruńskiej Akademii Walki z Rakiem oraz Fundacji „Światło”.
Każdy, kto chciałby jej pomóc w trudnej walce, może wpłacić na numer konta fundacji: 34 1240 4009 1111 0000 4490 9943. Wpłacając w tytule należy wpisać: „Na leczenie Anny Połeć”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?