Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczta skrzydlatego giganta

Tadeusz Oszubski
Kryptozoolog Stan Gordon, który od prawie 50 lat prowadzi badania w Stanach Zjednoczonych, ujawnił niezwykłe zdarzenie. W ubiegłym roku doszło do spotkania człowieka z gigantycznym latającym stworzeniem - ptakiem gromu.

Kryptozoolog Stan Gordon, który od prawie 50 lat prowadzi badania w Stanach Zjednoczonych, ujawnił niezwykłe zdarzenie. W ubiegłym roku doszło do spotkania człowieka z gigantycznym latającym stworzeniem - ptakiem gromu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 81200" sub="Rekonstrukcja wyglądu teratornów, wymarłych już wielkich drapieżnych ptaków. Czy mogły one przetrwać w odludnych obszarach Ameryki Północnej? Fot. Archiwum">Do Stana Gordona od lat docierały relacje świadków, którzy podobno widzieli jakieś tajemnicze gigantyczne ptaki o czarno upierzonych skrzydłach. Badacz ten poświęcił jednak szczególnie wiele uwagi niedawnemu przypadkowi zaobserwowania domniemanego Thunderbirda w Zachodniej Wirginii.

Z relacji świadka pragnącego zachować anonimowość wynika, że do niezwykłego spotkania doszło na przełomie września i października 2007 roku na dwupasmowej szosie w okolicach miasta Clendenin w hrabstwie Kanawha.

Zaskoczony widokiem człowieka

Około godz. 8 rano świadek jechał szosą w kierunku Clendenin, gdy nagle zobaczył coś, co kazało mu gwałtownie zatrzymać samochód. Na środku drogi, zaledwie kilkanaście metrów przed maską wozu, siedział na asfalcie ogromny ptak i rozdzierał swym wielkim dziobem ciało jakiegoś zwierzęcia. Świadek przypuszczał, że ofiarą ptaka był opos. Nie wiadomo, czy zwierzę zostało potrącone przez jakiś samochód i było martwe, gdy dobrał się do niego ptak gromu, czy też niezwykły drapieżnik upolował oposa, gdy ten przebiegał przez jezdnię.

<!** reklama>Korpus ptaka musiał być długi na ponad 1,2 metra, bo - zdaniem świadka - głowa Thunderbirda znajdowała się wyżej niż dach samochodu. Szyja latającego drapieżnika była dość długa, zgięta w łuk, i, tak jak głowa, prawie pozbawiona piór. Długi, drapieżny w formie dziób był czarny, tak jak i oczy. Korpus i skrzydła były porośnięte ciemnobrązowymi lub czarnymi piórami, jedynym barwnym akcentem był żółto-pomarańczowy pierzasty kołnierz, z którego wychylała się szyja. Rzucały się też w oczy ogromne szpony, którymi ptak przytrzymywał swój posiłek z oposa.

Najbardziej zaskakującą cechą ptaka gromu były ponoć skrzydła. Gdy ptak nimi poruszył i rozłożył je w całej okazałości, ich końce sięgnęły skrajów dwupasmowej drogi.

Świadek zmierzył później szerokość szosy w miejscu, gdzie Thunderbird urządził sobie przystanek na posiłek.

- Szerokość dwupasmowej jezdni wynosiła w tym miejscu 6,3 m - stwierdza Stan Gordon. - Świadek zwrócił też uwagę na niezwykłą budowę skrzydeł ptaka. Zapewniał, że nie wyglądały one jak u pospolitych, znanych mu ptaków. Z potężnie umięśnionego torsu stworzenia wyrastały ramiona i na tych jakby rękach znajdowały się skrzydła pokryte czarnymi piórami. Świadek porównywał budowę skrzydeł, co szczególnie zapadło mu w pamięć, do widoku człowieka, który przywiązał sobie do rąk skrzydła z tektury. Może to być istotna wskazówka, bo świadek od wielu lat pasjonuje się myślistwem i widział z bliska, jak zbudowane są upolowane przez niego ptaki wielu gatunków oraz inna zwierzyna łowna.

Według świadka, olbrzymi ptak był tak samo zaskoczony pojawieniem się człowieka, jak człowiek widokiem Thunderbirda, zajadającego zdobycz na szosie. Gdy wóz gwałtownie zahamował, ptak uniósł szyję i zaczął uważnie przyglądać się człowiekowi siedzącemu w samochodzie. Postanowił się wycofać. Poruszając skrzydłami wykonał kilka niezgrabnych podskoków, każdy na odległość ok. 5 metrów, po czym wzniósł się w powietrze.

W tamtej chwili, jak twierdził świadek, „końce skrzydeł wzbiły chmurę pyłu i żwiru z poboczy szosy. Ptak wzniósł się płynnymi ruchami w górę. Odlatywał powoli, na pewno nie wpadł w panikę na widok mnie i mojego wozu”. Po chwili stworzenie znalazło się nad wierzchołkami drzew i zniknęło z oczu człowieka.

Całe zdarzenie trwało 10 do 15 sekund. Świadek nie wiedział, czy Thunderbird wydawał jakieś dźwięki, bo w wozie miał włączone radio. To co zobaczył, tak go zaskoczyło, że dopiero gdy ptak odleciał, pomyślał, że mógł ptakowi gromu zrobić zdjęcie aparatem fotograficznym w telefonie komórkowym, który przez cały czas leżał obok na siedzeniu.

Czy był to teratorn?

Po tej przygodzie świadek postanowił wyjaśnić, z jakim stworzeniem miał do czynienia i sięgnął do źródeł. Stwierdził, że najbliższe w podobieństwie do Thunderbirda są rekonstrukcje wyglądu dawno wymarłych ptaków teratornów.

Wielu kryptozoologów, nie tylko Stan Gordon, twierdzi, że takie oficjalnie wymarłe wielkie drapieżne ptaki mogły przetrwać do naszych czasów w odludnych regionach kontynetu amerykańskiego. Że to teratorny mogą być rozwiązaniem zagadki ptaka gromu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska