Pierogi Olgi i Władysława Bogoslawskich w Toruniu stały się już sławne. Takich pielmieni, gruzińskich chinkali czy mantów na parze próżno szukać w okolicy. Ukraiński kucharz polskiego pochodzenia serwuje je gościom w restauracji „Za Wisłą” w Kaszczorku.
Historia tego małżeństwa jest dramatyczna, bo musieli uciekać z Doniecka przed wojną i będąc po czterdziestce całe życie zaczynać na nowo. Wybrali Polskę, bo stąd są korzenie pana Władysława. Niestety, ojczyzna jego przodków nie ułatwia życia przybyszom ze Wschodu. Paradoksalnie, szczególnie tym przedsiębiorczym, którzy zakładają własne firmy.
Prawie rok w urzędzie!
Aby uregulować swój pobyt w Toruniu ukraiński kucharz musiał uzyskać stosowną decyzję wojewody kujawsko-pomorskiego. Bez niej skazany byłby na powrót do Doniecka, a przecież nie po to z niego uciekał i nie po to w pocie czoła rozkręcał restaurację.
- Wniosek o zezwolenie na czasowy pobyt w Polsce w celu prowadzenia działalności gospodarczej pan Bogoslawski złożył w październiku 2018 roku. Decyzji - szczęśliwie pomyślnej - doczekał się dopiero w sierpniu br. Cała procedura jest długotrwała i skomplikowana. Na pewno nie ułatwia życia przybyszom z Ukrainy, którzy chcą samodzielnie w naszym kraju na siebie zarabiać, dodatkowo tworząc miejsca pracy dla innych - mówi adwokat Jan Olszak, który reprezentował ukraińskie małżeństwo.
Do urzędników wojewody nikt żadnych pretensji nie ma. Co prawda, wnioski o pobyt w celu prowadzenia biznesu rozpatrują bardzo rzadko (częściej Ukraińcy zatrudniają się w Polsce u kogoś) i każda taka sprawa jest dla nich wyzwaniem, ale to przepisy są problemem.
Polecamy
Zgodnie Z Ustawą o cudzoziemcach bowiem (art. 142) wydanie takie pozwolenia jak Władysławowi Bogoslawskiemu obwarowane jest wieloma warunkami. Ukrainiec musiał m.in. wykazać dochodem w wysokości ok. 50 tysięcy zł (12-krotność średniego wynagrodzenia) w roku poprzedzającym złożenie wniosku o pobyt. - Nie trzeba tłumaczyć, że polski drobny przedsiębiorca miałaby z tym kłopotem, a co dopiero Ukrainiec, który zaczyna wszystko od zera - zauważa adwokat Jan Olszak.
Dziś daje pracę innym
Szczęśliwie, zarówno pan Władysław jak i jego żona Olga doczekali się pozwoleń. Przez rok żyli w napięciu i bali się powrotu na Ukrainę. Teraz mogą skupić się na restauracji. A lokal „Za Wisłą” w Kaszczorku pięknie się rozwija. Gdy otwierał swoje podwoje w 2018 roku, pracowało tutaj od świtu do zmroku tylko ukraińskie małżeństwo. Nie było ich stać na zatrudnienie nikogo do pomocy. Olga i Władysław Bogoslawcy mieszkali w skromniutkim lokalu wynajętym nieopodal.
Dziś spółka „Victorya” pana Władysława daje pracę innym: polskiej kelnerce pani paulinie oraz ukraińskiej kucharce pani Irinie. Oczywiście, ukraiński kucharz i jego zona też sami pracują w kuchni stają za barem. Wschodnie pierogi i zupy to ich pasja. Udało im się wynająć „M” na Rubinkowie.
Przypomnijmy, że państwo Bogoslawscy całe zawodowe życie związali z gastronomią. Ona przez 20 lat pracowała w donieckiej restauracji Promenada. Nauczyła się tam dosłownie wszystkiego, co dobry kucharz umieć powinien. On prowadził w Doniecku kawiarnię. Gotował też dla innych lokali.
Najtragiczniejszy był dla nich czas wojennej zawieruchy w Doniecku w latach 2014-2015. Wtedy pan Władysław z przysłowiową jedną torbą przyjechał szukać lepszego życia w Polsce. Plan był taki, że ściągnie potem żonę. Zanim jednak dotarł do Torunia, gdzie spotkał przyjaznych ludzi i rozwinął skrzydła, sporo przeszedł. Pracował i na Helu, i na południu Polski.
Dziś małżonkowie cieszą się, że decyzją wojewody spokojnie mogą prowadzić restaurację przynajmniej przez rok. Serdecznie zapraszają torunian na swoje przysmaki!
Zobacz także:
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?