Tichona Szewcowa dobrze pamiętają kibice Lecha Rypin, w którym ten zdolny pomocnik grał dwa sezony (od 2008 do 2010 roku) i Unifreeze Miesiączkowo k. Brodnicy.
[break]
Strzały, ogień i niedostatek
Tichon rodzinny Ługańsk opuścił trzy miesiące temu. Gdy wyjeżdżał na testy, najpierw na Krym, a później do Finlandii, nie spodziewał się, że do domu już nie wróci. Od początku sierpnia sytuacja w Ługańsku jest krytyczna: toczą się tutaj krwawe walki między tak zwanymi separatystami a siłami ukraińskimi. Zginęło już wielu cywilów, w tym kobiety i dzieci.
Dla Tichona źródłem informacji są rozmowy telefoniczne z bliskimi i internet. - Wiem, że naszego domu już praktycznie nie ma, został zbombardowany. To był domek, w którym były trzy mieszkania. Część pomieszczeń wynajmowaliśmy - opowiada. - Rodzice planowali przedostać się do Polski, ale ze względu na sytuację w Doniecku okazało się to niemożliwe. Dostali się do Moskwy. Nie mam pewności co do losów mojej siostry bliźniaczki. Najprawdopodobniej jest w Charkowie. Nie łudzę się, że mój ukochany pies żyje. Kot pewnie sobie poradził...
Codzienność Ługańska to ostrzał, walki na ulicach, brak wody, prądu, zamknięte banki, niewypłacane pensje i emerytury. A w sklepach - tylko produkty pierwszej potrzeby. Kilka dni temu pod Ługańskiem ostrzelane zostały z wyrzutni rakietowych Grad kolumny uchodźców. Wśród ofiar były kobiety i dzieci.
Trzy noce na dworcu
Gdy z Finlandii sportowiec wrócił na Ukrainę, zrozumiał, że nie ma do czego wracać w Ługańsku. Groziła mu też natychmiastowa mobilizacja wojskowa. Ze Lwowa dostał się do Krakowa. - Tutaj urzędnicy powiedzieli, że mi nie pomogą, bo nie jestem mieszkańcem tego miasta. I skierowali mnie do Warszawy. Dojechałem, ale nie wiedziałem, co robić dalej bez środków do życia. Trzy noce spałem na dworcu - ciągnie Tichon. - Urzędnicy powiedzieli, że mam dwa warianty: pobyt w ośrodku dla uchodźców w Dębaku albo 750 zł zasiłku i radzenie sobie
samemu.
Ukrainiec wybrał to drugie rozwiązanie. Realia ośrodka w Dębaku zna: odwiedzał go już dwukrotnie. Zaletą są zagwarantowane trzy posiłki w ciągu dnia i miejsce do spania. Wadą - żywot uchodźca. Tichon wierzy, że jakoś sobie poradzi.
- Wraz z kolegą wynajęliśmy skromny pokój. Szukam teraz klubu piłkarskiego, w którym mógłbym grać i zarabiać - podkreśla. - Nie wiem, kiedy i czy w ogóle kiedykolwiek wrócę do Ługańska. Jestem w Warszawie trochę jak turysta: tylko z torbą letnich rzeczy. Ale nie skarżę się, nie narzekam. Współczuję tym, którzy zostali w tym koszmarze.
Pomoc ze strony Polski
Już w lutym warszawski magistrat uruchomił Centrum Informacyjne dla Obywateli Ukrainy (bezpłatny numer 987 lub tel. 519 047 300 płatny według stawek operatora). Z centrum współpracuje Urząd ds. Cudzoziemców, który udziela szczegółowych informacji dotyczących legalizacji pobytu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, nadania statusu uchodźcy, a także uzyskania pomocy medycznej lub socjalnej. Dla Ukraińców uruchomił specjalnie trzy telefony, czynne w dni powszednie w godz. 8.15-18 (numery w ramce).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?