Ulice, czyli korepetycje z historii [MINĄŁ TYDZIEŃ]

Amatorzy imprez wszelakich nie mieli powodów do narzekań. Święto Konstytucji, wcześniej Święto Flagi, jeszcze wcześniej 1 maja. Pochodu zdaje się nie było, ale demonstracyjka kilkudziesięciu niezłomnych pod dawnym obeliskiem ku czci Juliana Nowickiego była. Wróciła nawet - na szczęście tymczasowo - tablica upamiętniająca Nowickiego, choć już bez adnotacji, tak jak to było na oryginalnej tablicy, że był to członek Komunistycznej Partii Polski.

Zobacz także: Wicepremier Piotr Gliński w Toruniu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Kocham tą polską historyczno- polityczna paranoję. Oto SLD pragnący uchodzić za zwykłą europejską socjaldemokrację czci komunistycznego działacza, i to jeszcze przy Alei Solidarności, która to Solidarność byla wielkim spontanicznym ruchem ludzi pracy i dlatego właśnie była tak zwalczany przez władzę sprawowaną - podobno - w imieniu ludzi pracy.

Nazwisko Nowickiego znów zresztą robi karierę. Powiatowa Rada SLD wysmażyła pismo do przewodniczącego toruńskiej Rady Miasta w którym protestuje przeciwko stanowisku IPN proponującego, by ulica Armii Ludowej zmieniła patrona. Według SLD służy to jedynie polityce historycznej PiS. SLD proponuje, że jeśli do zmiany dojdzie, to ulicę można przechrzcić na „Julka Nowickiego”. Pięknie, nie zdziwię się, jeśli SLD pójdzie za ciosem i zechce plac Armii Krajowej zmienić na Julka Marchlewskiego.

Zobacz także: Fitch wystawił ocenę finansową Torunia

Jeśli jednak krytykuje się politykę historyczną, to wypadałoby choć ciut się na tej historii znać. A z tym jak dowodzi podpisane przez Marka Joppa pismo nie jest najlepiej. Otóż szef powiatowego SLD pisze tak: Naszym zdaniem (Julian Nowicki) zasługuje na pamięć przyszłych pokoleń, tak jak Janek Wiśniewski, który, chociaż był postacią fikcyjną, stał się symbolem walki o prawa ludzi pracy a ulice jego imienia są w Gdańsku i Gdyni”.

W Gdyni owszem, tyle że nie w Gdańsku, a w Pruszczu Gdańskim, ale już mniejsza z tym. Uprzejmie wyjaśniamy panu przewodniczącemu, że Janek Wiśniewski był postacią jak najbardziej autentyczna, fikcyjne jest tylko nazwisko. Autor „Ballady o Janku Wiśniewskim” wymyślił je, bo nie znał nazwiska młodego chłopaka zastrzelonego w Krwawy Czwartek 1970 roku przy przystanku Gdynia-Stocznia, które ciało potem demonstranci nieśli na drzwiach. Od wielu jednak lat ta tożsamość jest znana, był to Zbigniew Godlewski, 18-letni pracownik gdyńskiej stoczni. On zresztą też ma swoje ulice: w Elblągu gdzie jest pochowany i Zielonej Górze, gdzie się urodził. I naprawdę, ofiar peerelowskiej władzy z bohaterami peerelowskiej mitologii raczej bym nie mieszał.