Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unibax stać na play off

Piotr Bednarczyk
Rozmowa z Jackiem Krzyżaniakiem, byłym żużlowcem Apatora Toruń, indywidualnym mistrzem Polski z 1997 roku.

Rozmowa z Jackiem Krzyżaniakiem, byłym żużlowcem Apatora Toruń, indywidualnym mistrzem Polski z 1997 roku.

<!** Image 2 align=none alt="Image 188746" sub="Jacek Krzyżaniak od kilku lat często widywany jest w boksie Ryana Sullivana [Fot.: Łukasz Trzeszczkowski]">Z czego mogą wynikać tegoroczne problemy żużlowców Unibaksu?

Wydaje mi się, że z niedopasowania sprzętu do nawierzchni toru. To główna przyczyna.

Ale żeby cały zespół miał z tym kłopot? Rozumiem, jeden, dwóch zawodników, ale nie cała siódemka...

Może za mało próbowali jeździć na Motoarenie? A tak w ogóle, to na pewno są przyzwyczajeni do ubiegłorocznej nawierzchni. A ta w tym roku się zmieniła. Tak nagle trudno dopasować sobie sprzęt, jeśli przez rok jeździło się na twardawej, lekko odsypującej się nawierzchni. Paradoksalnie jest to atut dla gości, bo oni przyjeżdżają w ciemno i szybciej reagują na wszystko.

<!** reklama>Jest to łatwiejsze niż walka z przyzwyczajeniami. Ale jak już nasi się dopasują w pewnym momencie do toru, powinni „zaskoczyć”. Poza tym chciałbym zwrócić uwagę, że na własnym torze przegraliśmy na razie jeden mecz, z silnym zespołem z Zielonej Góry, z którym nigdy w Toruniu dobrze nam się nie jeździło. Poza tym przyjechał Rune Holta, który chciał pokazać działaczom Unibaksu, że niesłusznie z niego zrezygnowali.

<!** Image 3 align=none alt="Image 188746" sub="Jacek Krzyżaniak w towarzystwie byłych gwiazd Apatora: Eugeniusza Miastkowskiego, Roberta Sawiny i Wojciecha Żabiałowicza [Fot.: Łukasz Trzeszczkowski]">Czy decyzja, by zmienić tor na bardziej przyczepny była słuszna?

Jeśli zawodnikom to odpowiada, to tak, bo to oni jeżdżą. To oni powinni podejmować decyzję. Trener, menedżer mogą coś zasugerować, ale decydujące zdanie powinni mieć żużlowcy. Jeśli wszystkim zawodnikom odpowiada taki, a nie inny typ nawierzchni, to trzeba taki przygotować. Oczywiście może być tak, że jeden woli jechać na przyczepnym torze, inny na twardym, ale wówczas należy iść za głosem większości, bo to jest przecież sport drużynowy.

Jak się czuje zawodnik, gdy nic mu nie wychodzi? Też przecież miał Pan takie momenty w karierze...

To zależy od typu zawodów. Co innego, gdy jedzie się w zawodach indywidualnych, tylko na swoje konto, a co innego w drużynowych. A te drugie też można podzielić - czy jest to faza zasadnicza, czy mecze finałowe. No i ważne jest też to, czy koledzy z zespołu nadrobią straty i mecz jest wygrany, czy nie. Jeśli to pierwsze, to pół biedy, jak to drugie, to dużo gorzej. W przypadku zawodów drużynowych zawsze też można liczyć na podpowiedź kolegi z drużyny, czy też trenera. Bywa przecież tak, że szkoleniowiec obserwuje swojego zawodnika podczas jazdy, podchodzi do niego zaraz po skończonym biegu i sugeruje, że trzeba np. osłabić motocykl, zmienić zębatkę itp.

Co poradziłby Pan w tej chwili toruńskim żużlowcom?

Skupić się na tym, że jest szansa awansu do play off i robić wszystko, by tak się stało. Przede wszystkim jak najwięcej jeździć na Motoarenie, by dopasować motocykle do toruńskiego toru. Na razie niech nie myślą o zdobyciu złota, tylko o walce o wejście do czwórki. Nie wiem, może trzeba pomyśleć o zmianie nawierzchni? Trzeba próbować wszystkiego. Motoarena musi być naszym handicapem, własny tor, to podstawa.

Czyli - wierzy Pan, że stać Unibax na awans do pierwszej czwórki.

Mówię uczciwie, że będzie ciężko, ale nie oznacza to, że naszych zawodników na to nie stać.

Konkurencja w tym roku wydaje się dość silna. Jak ocenia Pan inne drużyny?

Zielona Góra odbiła się od dna. Najpierw przegrała w Bydgoszczy, potem szczęśliwie zremisowała u siebie z Tarnowem, aż w końcu pokonała nas w Toruniu. Silny jest też Gorzów, oczywiście również Tarnów. Nie wiem, co sądzić o Lesznie, to trochę zagadkowy zespół. Natomiast jeśli chodzi o nas, to pocieszam się tym, że jak Unibax dobrze zaczynał sezon, to kończył dużo gorzej. Może więc tym razem będzie odwrotnie? Może to Toruń odbije się od dna jak teraz Zielona Góra i zacznie wszystko wygrywać. Stać go na to.

A co u Pana obecnie słychać? Czym się Pan teraz zajmuje?

Zostały mi ostatnie dwa zjazdy i obrona pracy dyplomowej na AWF-ie. Czyli już z górki. Pracuję jako przedstawiciel w firmie Prosiaczek, u mojego byłego sponsora. Dla mnie to fajna praca, bo mam kontakt z ludźmi. Trzeba być aktywnym i komunikatywnym. Gdybym miał siedzieć w domu i oglądać telewizję, albo pracować gdzieś w odosobnieniu, to pewnie niedługo wyprowadziłbym się na ulicę Grudziądzką, przy wylocie z Torunia, po prawej stronie.

A jak z Pana zdrowiem?

Trzeba się nauczyć żyć bez żołądka (Jacek Krzyżaniak miał nowotwór - przyp. red.), zaakceptować to. Ja tego nie akceptuję, jest mi ciężko. Ale lekarze mówią, że nie jest źle. Mogę prowadzić aktywny tryb życia, dużo jeżdżę na rowerze. Normalnie ćwiczę na zjazdach na AWF-ie, nie dopuściłbym do sytuacji, że korzystałbym z jakichś zwolnień lekarskich. Gdybym nie mógł ćwiczyć, to po prostu zrezygnowałbym ze studiów. Trzeba zawsze obrać sobie jakiś cel. Na żużlu chciałem być mistrzem Polski i mi się to udało. Później nie udało mi się tego powtórzyć, ale za to zostałem mistrzem w parach. Tak w sporcie, jak i życiu, trzeba sobie stawiać jakieś cele i próbować je realizować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska