Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

USA gotowe do ataku. Czy padnie rozkaz uderzenia na Iran? Groźba wojny między Iranem a Stanami Zjednoczonymi coraz bardziej realna

Andrzej Dworak
Lotniskowiec USS Abraham Lincoln
Lotniskowiec USS Abraham Lincoln BRIAN WILBUR/AFP/East News
Kryzys w rejonie Zatoki Perskiej zaostrza się i groźba wojny między Iranem a Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami staje się coraz bardziej realna. A może jednak nie i eskalacja napięcia doprowadzi w efekcie do nowego porozumienia z Teheranem w sprawie irańskiego programu atomowego? Jakimi argumentami dysponują obie strony? Czy w ogóle atak na program jądrowy Irańczyków ma szanse powodzenia? Pewnych odpowiedzi na te pytania nie ma, a przyszłość jawi się w sposób od przerażającego po uspokajający.

Wydarzenia wokół Iranu nabrały tempa, kiedy Stany wycofały się z porozumienia w sprawie kontroli programu atomowego Teheranu. Donald Trump uzasadnił ten krok, pisząc w New York Times i na Twitterze: „Prezydent Obama zawarł desperacką i okropną umowę z Iranem - dał im 150 mld dol. plus 1,8 mld dol. w gotówce! Iran miał duże problemy, a on uratował ich. Dał im wolną drogę do broni nuklearnej i to w niedługim czasie. Zamiast powiedzieć dziękuję, Iran krzyczał Śmierć Ameryce - napisał Trump. - Zakończyłem umowę, która nie była nawet ratyfikowana przez Kongres i nałożyłem mocne sankcje. Iran to teraz słabszy kraj niż na początku mojej prezydentury, gdy powodował wielkie problemy na Bliskim Wschodzie” - tłumaczył prezydent, dodając: „Iran nigdy nie może posiadać broni nuklearnej, nie przeciwko USA i nie przeciwko światu”. Zapewnił też, że wojsko amerykańskie jest przebudowane, nowe i gotowe, zdecydowanie najlepsze na świecie… I że nie zawaha się go użyć.

Irańczycy zapowiedzieli, że wobec tego przechodzą do zwiększonego wzbogacania uranu - koniecznego do produkcji broni jądrowej - oraz zwiększyli presję na gospodarkę światową, atakując dwa tankowce w Cieśninie Ormuz ważnej przede wszystkim dla cen ropy naftowej. Ostatnio zaś zestrzelili - jak utrzymują, w swojej przestrzeni powietrznej - drogi (180 mln dol.) dron amerykański. Amerykanie twierdzą, że zestrzelenie nastąpiło w przestrzeni międzynarodowej, i byli tuż od uderzenia na Iran. Do wojny było blisko, ale… wciąż jej nie ma i nie wiadomo czy lub kiedy nastąpi.

CZYTAJ WIĘCEJ: Iran zestrzelił amerykańskiego drona. Trump: Teheran popełnił duży błąd

Opcja militarna Trumpa

Wojna w klasycznym rozumieniu, dążąca do opanowania terytorium Iranu i obalenia reżimu mułłów, jest mało prawdopodobna, chociaż prezydent USA od czasu do czasu podkreśla, że na stole ma wszystkie opcje, także tę. Amerykanie mają nad Iranem przewagę militarną, a temu obrazowi siły i zdecydowania mają służyć doniesienia o przybyciu w rejon ewentualnego konfliktu do Kataru czterech bombowców B-52H Stratofortess oraz że w drodze w rejon Zatoki Perskiej udaje się lotniskowiec USS „Abraham Lincoln” ze 130 samolotami. Ten potencjał może być użyty przeciwko Iranowi, ale z drugiej strony jest też tak, że bombowce uzupełniły stan bazy po wycofaniu eskadry B-1, a „Abraham Lincoln” znajduje się w trakcie rutynowego rejsu z Morza Śródziemnego na Pacyfik.

Długotrwała wojna z Iranem mogłaby źle wpłynąć na poziom popularności prezydenta, który ogłosił, że będzie startował w przyszłorocznych wyborach. Wiele obiektów wojskowych Iranu jest rozmieszczonych na terenach gęsto zaludnionych - celowo. To zwiększa ryzyko wysokiej liczby ofiar wśród ludności cywilnej i jest skutecznym odstraszaniem dla każdego polityka w Ameryce, który chce wygrać wybory - jak Trump w 2020 roku.

Wyjściem byłyby szybkie, precyzyjne ataki na irańskie zakłady programu atomowego i jego zniszczenie. Do tego siły USA obecne w regionie są gotowe nawet bez wzmocnień. Pytanie, czy jednak odniosłyby one pożądany skutek.

Jak twierdzą specjaliści od Bliskiego Wschodu, irańskie obiekty uczestniczące w programie atomowym są rozmieszczone po całym kraju i częściowo znakomicie ulokowane w podziemnych umocnieniach. Iran dysponuje także obroną przeciwlotniczą, która jest przestarzała, ale nie można jej lekceważyć - o czym świadczy zestrzelenie bezzałogowca na wysokości prawdopodobnie 20 km. Doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa John Bolton napisał, że najważniejszymi celami ataków byłyby zakłady wzbogacania uranu w Natanz i Fordo oraz reaktor i linia produkcyjna ciężkiej wody w pobliżu Araku, a także zakład produkujący pręty paliwowe w Isfahan. Amerykanie mają bomby zdolne do przebijania umocnień bunkrów podziemnych, ale czy są one w stanie zniszczyć bunkry irańskie, to sprawa otwarta. Gdyby się to udało, to - zdaniem Boltona - wystarczyłoby do wzmocnienia opozycji i zmiany rządu w Teheranie. Inni specjaliści twierdzą , że atak miałby konsekwencje odwrotne i wzmocniłby obecny układ, a wojna rozlałaby się na sojuszników USA.

Pierwszym celem Iranu byłby Izrael

W przypadku ataku, Iran uderzyłby w sojuszników USA na Bliskim Wschodzie. Szyicka milicja w Iraku zaatakowałaby amerykańskie placówki. Bojownicy Huti w Jemenie podjęliby intensywny ostrzał rakietowy Arabii Saudyjskiej. Jednak najgroźniejszy byłby Hezbollah w Libanie, mający dziesiątki tysięcy rakiet i doświadczonych w walkach w Syrii bojowników - jego milicja zaatakowałaby Izrael. Mimo tego zagrożenia celem nadrzędnym Izraela jest niedopuszczenie do tego, żeby Iran, wszedł w posiadanie broni jądrowej.

Cytowany przez „Die Welt” generał w stanie spoczynku, były dyrektor wydziału planowania strategicznego sztabu generalnego armii izraelskiej i współpracownik Institute for National Security Studies w Tel Awiwie Szlomo Brom twierdzi, że w zasadzie priorytetem Izraela jest pokojowe rozwiązanie problemu programu atomowego Iranu, czemu najlepiej służy wzmacnianie sankcji nałożonych na Teheran.

Blokują one sprzedaż irańskiej ropy i wykluczają irańskie banki z międzynarodowego systemu płatniczego. Ich skutki są dotkliwe - stopa inflacji w Iranie wyniosła w kwietniu 51 proc. i osiągnęła najwyższy stan od grudnia 1995 . Brakuje żywności i leków. Lecz taki nacisk nie odnosi skutków, starania dyplomatyczne także zawodzą i nie widać możliwości powstrzymania Iranu. Przywódcy kraju demonstrują postawę nieugiętą. Prezydent Hassan Ruhani oświadczył, że czas jeszcze nie dojrzał do negocjacji, a najwyższy przywódca duchowy Ali Chamenei zapowiedział na spotkaniu ze studentami, że „staną się świadkami klęski wrogów ludzkości - zdegenerowanej cywilizacji amerykańskiej i Izraela”.

CZYTAJ TEŻ: Szczyt G20. Trump pogroził z uśmiechem Putinowi. "Nie wtrącajcie się w wybory"

Dlatego Amerykanie i Izrael urozmaicają środki presji i przygotowali plany trochę innej wojny z Iranem - wojny w cyberprzestrzeni. Amerykańskie media poinformowały o elektronicznym ataku na irańskie systemy kontroli rakietowej, a Yahoo News przyniósł informację pochodzącą od dwóch byłych członków tajnych służb o ataku cyfrowym na sieć szpiegowską, dzięki której Irańczycy obserwowali statki w Cieśninie Ormuz.

Podobny atak miał już miejsce w przeszłości. Od 2007 roku Izrael - sam albo razem z Amerykanami - infekował wirusem Stuxnet komputery w Iranie. Zanim odkryto wirusa w 2010 roku, zniszczył przez manipulowanie szybkością obrotów setki wrażliwych irańskich centryfug służących do wzbogacania uranu. Program atomowy Iranu został cofnięty o wiele miesięcy, a nawet - jak twierdzą niektórzy - lat. Mossad postarał się także o dostarczanie do Iranu uszkodzonych części i to także tygodniami blokowało działanie irańskich urządzeń. Wywiadowcy z jednostki Kidon operującej poza granicami Izraela zlikwidowali albo ranili wielu naukowców pracujących przy irańskim programie atomowym.

Również w 2007 Izrael przeprowadził Operację Orchard podczas której lotnictwo zaatakowało syryjski reaktor jądrowy. Syria twierdziła później, że żadnego reaktora nie miała… Czy teraz nadszedł czas na Iran i na ten zły scenariusz?

Atak prewencyjny

Podobno Mossad wykradł z irańskiego archiwum atomowego wrażliwe dane mogące posłużyć do następnych akcji. Izrael zdobyłby w ten sposób wiedzę o postępach Irańczyków w programie atomowym, ale też o jego głównych postaciach i lokalizacjach. Kidon mógłby wkroczyć do akcji, a siły powietrzne posiadałyby dane o celach ataku prewencyjnego. Jednak nie może dokonać go samodzielnie.

Mógłby, gdyby dostał zielone światło z Waszyngtonu. Już za czasu prezydenta Obamy miał do tego wystarczające środki, ale poprzedni prezydent USA nie wydał na to zgody i nie sprzedał Izraelowi decydującego uzbrojenia - odpowiednich bomb mogących penetrować irańskie bunkry. Być może to się zmieni za prezydenta Trumpa.

Według wielu ekspertów skutek samej operacji militarnej - atak prewencyjny przeprowadzony nawet wspólnie z Amerykanami - zastopowałby program atomowy Iranu najwyżej na dwa lata. Przy ryzyku dużej wojny w regionie, jeszcze większej izolacji Izraela i wzmocnieniu dążeń Iranu do pozyskania broni jądrowej. Lecz chociaż tej wojny nikt nie chce, póki co, rozwiązania konfliktu nie widać.

„Mieliśmy prawo zestrzelić również samolot załogowy”. Iran pokazał szczątki amerykańskiego drona

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: USA gotowe do ataku. Czy padnie rozkaz uderzenia na Iran? Groźba wojny między Iranem a Stanami Zjednoczonymi coraz bardziej realna - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska